Dedykacja dla: Kinga Kaulitz
******
Leżałam na jachcie mojego taty z wielkim okularami przeciwsłonecznymi na nosie, które znalazłam pod pokładem i wsłuchiwałam się w odgłosy pracy ekipy nad reklamą.. Tata na samym początku oznajmił, że nie chce, abym była na tym nagraniu- wolał, aby nikt się nie dowiedział, ze ma córkę. Ze względu bezpieczeństwa- tak powiedziałam, ale wiedziałam, że nie chciał, aby ktokolwiek się o mnie dowiedział. Dotknęło mnie to? Nie za bardzo. Szczerze powiedziawszy nawet się z tego cieszyłam.
Promienie słońca opadało na moje ciało i pomimo morskiej bryzy czułam jak temperatura z minuty na minutę robi coraz większa. To będzie upalny dzień...
Raz po raz słyszałam słowa ,,Akcja!'' i ,,Cięcie!'' co trochę mnie rozbawiło. Sądziłam, że dość szybko nakręcą reklamę, a tu mija już... Trzecia godzina. Nie sądziłam, że aby nagrać malutką scenkę potrzeba, aż tyle czasu!
Raz po raz słyszałam słowa ,,Akcja!'' i ,,Cięcie!'' co trochę mnie rozbawiło. Sądziłam, że dość szybko nakręcą reklamę, a tu mija już... Trzecia godzina. Nie sądziłam, że aby nagrać malutką scenkę potrzeba, aż tyle czasu!
Zanurzyłam nogę w wodzie i poczułam przyjemny chłód. Miałam ochotę popływać w oceanie, ale... Nie mogłam. Jacht był cały czas w ruchu, więc gdybym skoczyła do wody, oni popłynęliby dalej, a ja mogłam zostać na otwartym oceanie i nie dopłynąć do brzegu. Swoją drogą całkiem daleko wypłynęliśmy... Westchnęłam cicho i zamknęłam oczy. Byłam ciekawa co teraz robi Sean, albo Aria.
- Możesz iść popływać- Usłyszałam głos za sobą,i szybko się odwróciłam przestraszona. Za mną stał Dieter.- Jak na razie nie płyniemy nigdzie, więc stoimy, przez jakąś... godzinę.- Powiedział i uśmiechnął się.- No idź. Widzę, że chcesz popływać. Zawołam cię, jak będziemy odpływać, nie bój się.
Zawahałam się na chwilę, ale potem... Wstałam i wskoczyłam do oceanu. Wylądowałam w ciepłej wodzie, która delikatnie obmywała całe ciało i je przyjemnie chłodziło.. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i zanurkowałam. To było takie przyjemne uczucie... Nurkować pod wodą, otworzyć oczy, rozejrzeć się i zapomnieć o wszystkim co cię gnębi.
Woda była wspaniała. Jak byłam mała, szłam z mamą na plaże i całe dnie leżałam na plecach i wpatrywałam się w niebo... Dzisiaj była tak samo piękna pogoda jak wtedy, a ja nawet zaczęłam się cieszyć, że nie było mnie w szkole... Szkoda marnować taki dzień.
- Taylor!- Usłyszałam krzyk mojego ojca i spojrzałam w jego stronę. Machał do mnie rękami i pokazywał na jacht. Chyba oznaczało to, że odpływamy. Zanurkowałam ostatni raz i podpłynęłam do łodzi. Cały statek był aż gorący od słońca- Trzymaj.- Dieter podał mi puchaty biały ręcznik, a ja powoli weszłam na jacht. Wytarłam nim twarz i parę sekund później już leżałam na nim na plecach.- Zaraz kończymy- Powiedział tata i zniknął po drugiej stronie łodzi.
Uwielbiałam ten spokój panujący dookoła: delikatne poduchy wiatru, odgłos obijania się o łódź wody...
Słońcem nie musiałam się przejmować, należałam do tej szczęśliwej grupy osób, które od razu opalają się na brązowo. Całe szczęście. Zamknęłam oczy i po chwili usnęłam.
Zawahałam się na chwilę, ale potem... Wstałam i wskoczyłam do oceanu. Wylądowałam w ciepłej wodzie, która delikatnie obmywała całe ciało i je przyjemnie chłodziło.. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i zanurkowałam. To było takie przyjemne uczucie... Nurkować pod wodą, otworzyć oczy, rozejrzeć się i zapomnieć o wszystkim co cię gnębi.
Woda była wspaniała. Jak byłam mała, szłam z mamą na plaże i całe dnie leżałam na plecach i wpatrywałam się w niebo... Dzisiaj była tak samo piękna pogoda jak wtedy, a ja nawet zaczęłam się cieszyć, że nie było mnie w szkole... Szkoda marnować taki dzień.
- Taylor!- Usłyszałam krzyk mojego ojca i spojrzałam w jego stronę. Machał do mnie rękami i pokazywał na jacht. Chyba oznaczało to, że odpływamy. Zanurkowałam ostatni raz i podpłynęłam do łodzi. Cały statek był aż gorący od słońca- Trzymaj.- Dieter podał mi puchaty biały ręcznik, a ja powoli weszłam na jacht. Wytarłam nim twarz i parę sekund później już leżałam na nim na plecach.- Zaraz kończymy- Powiedział tata i zniknął po drugiej stronie łodzi.
Uwielbiałam ten spokój panujący dookoła: delikatne poduchy wiatru, odgłos obijania się o łódź wody...
Słońcem nie musiałam się przejmować, należałam do tej szczęśliwej grupy osób, które od razu opalają się na brązowo. Całe szczęście. Zamknęłam oczy i po chwili usnęłam.
**************
Dieter:
Widziałem, jak Taylor zasnęła. To było dziwne, patrzeć na nastolatkę, leżącą na ręczniku i myśleć, że to twoja własna córka. Nie przyzwyczaiłem się jeszcze do tej myśli, ale pomiędzy nami pierwsze lody zostały złamane. Miałem taką nadzieję. Wiedziałem na pewno, że jacht jej się spodobał- to było widać od razu.
Spojrzałem na reżysera, który niepewnym wzrokiem zerkał na dziewczynę. Od początku był sceptyczny w stosunku do Tay, ale wiedział, że dziewczyna nie ma nic wspólnego z DSDS. Nie miałem zamiaru ujawniać mu, łączących nas więzi krwi, więc powiedziałem, żeby zostawił nastolatkę w spokoju, na co przystał niechętnie.
Kręcenie reklam trwało żenująco długo. Wszyscy byli zmęczeni, nieustannie grzejące słońce dawało się we znaki. I pomyśleć, że tak trudno było nagrać jedną scenę! A to słońce, źle się ustawiło, a to wiatr zawiał nie w tę stronę co trzeba.... Mam dość. I nie tylko ja.
- Ostatnie ujęcie!- Zawołał reżyser, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem i chwyciłem stery jachtu. Po chwili wszystko było już gotowe. Nareszcie!- Mamy to! Koniec zdjęć!
Wszyscy odetchnęli z ulgą. Dzisiejszy dzień był mega męczący dla wszystkich. Marzyłem teraz o chłodnym miejscu, gdzie nie będzie tak wściekle grzejącego słońca.. Skierowałem jacht w stronę brzegu i zerknąłem na córkę. Siedziała, i patrzyła w horyzont. Nawet nie wiem kiedy się obudziła.
Zerknąłem na zegarek. Piętnaście minut po szóstej. Spędziliśmy tutaj cały dzień.
***************
Taylor:
Kiedy tata zawrócił łódź, ja szybko znikłam pod pokładem. Musiałam się przebrać na występ. Kiedy byłam już gotowa, chwyciłam torebkę, odwróciłam się i... zamarłam. Przede mną stał reżyser tej całej reklamy. Na oko miał jakieś... 28 lat. Nie miał żony, ani dzieci- tyle zdążył powiedzieć mi Bill, gdy staliśmy na plaży i czekaliśmy, aż ekipy filmowe się podzielą. Imienia nie pamiętałam... Coś chyba na D.
- Cześć- Powiedział i spojrzał na mnie. Jak długo tu stał? Kiedy wszedł? Czego chciał? Jakim cudem go nie słyszałam?
-Hmm... Cześć- Mruknęłam. Chciałam go wyminąć, ale mężczyzna stał na samym środku blokując mi przejście.- Mógłbyś się przesunąć?
- Nie- Zaśmiał się i zbliżył się do mnie. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Nie miałam pojęcia co robić! Wołać o pomoc? Nikt mnie nie usłyszy...- Nie bój się, nic ci nie zrobię- Zamruczał do mojego ucha, a ja poczułam jak coś staje mi w gardle. Oparłam się plecami o ścianę i oddychałam ciężko. Co robić?!
- Odejdź...- Powiedziałam i próbowałam go ponownie wyminąć. Szybko mnie chwycił i przycisnął do szafy.
- Nie- Powtórzył i spojrzał mi głęboko w oczy. Spanikowałam i zrobiłam ostatnią rzecz jaka wpadła mi do głowy: Walnęłam go kolanem w krocze.
Głośno jęknął, ale podziałało. Puścił mnie, a ja szybko go wyminęłam i wybiegłam na jacht. Nie odwróciłam się, nie spojrzałam na niego. Nie chciałam go ponownie widzieć.
Poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę. Przestraszona, szybko wyszarpałam rękę i się odwróciłam. To był on.
- Zapłacisz mi za to suko!- Warknął i ponownie mnie złapał. Szarpałam się, ale trzymał mnie za mocno.
-Puść mnie...- Powiedziałam cicho, czując łzy w oczach z bólu.
- Nigdy...- Sapnął i naparł na mnie. Pod sobą poczułam zimne barierki powoli wbijające mi się w skórę. Zamknęłam oczy, mając nadzieję, że ktoś przyjdzie, zobaczy co się dzieje i mi pomoże.
- Daniel!!!- Usłyszałam w momencie, kiedy niebezpiecznie się wychyliłam do tyłu poza barierki. Zerknęłam w stronę głosu i zobaczyłam, tatę. Wpatrywał się w nas z niedowierzaniem.- Puść moją córkę!
- Ależ, oczywiście Dieter!- Zawołał, a ja poczułam jak mocno mnie pchnął. Zachwiałam się i głośno krzyknęłam. Chwilę później wylądowałam w wodzie.
Moc uderzenia o taflę wody zaparła mi dech w piersiach. W płucach zaczęło mnie okropnie boleć a ja straciłam na chwilę orientację.
Szamotałam się, ale ręce zaplątały się w marynarkę, a nogi opadły mi z zmęczenia. Czułam jak mokre ubranie ciągnie mnie na dno... W normalnych warunkach mogłabym wypłynąć na powierzchnię, ale ból w płucach uniemożliwiał mi jakikolwiek ruch.
Ostatni raz podjęłam próbę wypłynięcia, ale poczułam, jak moja noga o coś zahacza i nie chce puścić. Szarpałam się.... ale nie dałam rady. Otworzyłam usta i wypuściłam resztkę tlenu, jaką udało mi się złapać, przed upadkiem. Nie wiedziałam co robić.
,,A więc tak skończę?'' Pomyślałam zanim straciłam przytomność...
***********
Króciutki, odcinek, ale to dlatego, że chce was potrzymać w niepewności :P Jak sądzicie, Tay przeżyje czy nie? Co zrobi Dieter, kiedy zobaczy, że jego córka zginęła, albo, że jest żywa?