piątek, 28 marca 2014

Rozdział 2:


******

     Sufit wydawał się bardzo interesujący. Mimo, że wpatrywałem się w niego już kilka godzin, ciągle lustrowałem go wzrokiem mając cichą nadzieję, że gdzieś tam na górze, znajdę odpowiedź na moje pytania. Z mich ust wydobył się jęk, kiedy poczułem jak ktoś rzuca we mnie poduszką. Podniosłem wzrok na nieproszonego gościa.
-Bill... Rozumiem, że jesteś przybity tym, że nie mamy kompletnie nic, ale... za dwa tygodnie jedziecie w trasę... A wasz układ leży i kwiczy!- Zawołała Olivia wchodząc do pokoju. W ręku trzymała kolejną poduszkę.- Przysięgam, że jeżeli zaraz się nie ruszysz, to nią dostaniesz- Pomachała poduszką. - Idź na dół. Wszyscy już tam są, brakuje tylko ciebie.
     Zamknąłem oczy i pokręciłem głową. Ostatnią rzeczą jaką chciałem w tym momencie robić, to tańczyć. 
- Oli... Ale ja naprawdę nie mam ochoty na wygibasy. -Mruknąłem zakrywając twarz rękoma.- Muszę dalej szukać. Muszę wiedzieć co tam się stało! Muszę...- Wyjęczałem.
- Kaulitz.- Syknęła dziewczyna.- Wszyscy chcą to wiedzieć, ale nie możemy nikomu pokazywać, że się tym zajmujemy. Jak myślisz jak zareagowaliby wasi fani, gdyby dowiedzieli się, że cały zespół wplątał się w nocny świat, handlują bronią, sprowadzają narkotyki i regularnie kogoś biją? Pomyśl przez chwilę! Jeżeli nie będziecie udawać, że nic poza muzyką was nie interesuje... Wszystko się wyda. A wtedy, nie dowiemy się dlaczego Tay zginęła...
     Warknąłem słysząc imię mojej ukochanej. Olivia miała rację. Musimy udawać, że nic nie wiemy o tym ''drugim'' świecie. 
     Leniwie zsunąłem się z łóżka i przemaszerowałem pokój, by po chwili zniknąć za drzwiami. Im szybciej odwalimy tą próbę, tym szybciej będę mógł wrócić do mylenia...

******

     Cicho zamknęłam drzwi za sobą. Niepewnie rozejrzałam się dookoła i podbiegłam do swojego sportowego auta. Szybko wcisnęłam guzik otwierający bramę, a po kilku sekundach znajdowałam się na głównej ulicy. Wcisnęłam najmocniej jak potrafiłam pedał gazu, kierując auto na obrzeża miasta. 
     Kiedy podpisywałam kontrakt z Tokio Hotel, David Jost ostrzegał mnie, że te ciołki nie potrafią tańczyć i unikają tego jak ognia. Faktycznie pierwsze dni były ciężkie. Co chwilę, jeden wpadał na drugiego, podkładali sobie nogi i wywalali się... Czułam się jakbym pracowała z małymi dziećmi, a zachowaniem niewiele się różnią.
     Dzisiaj odbyła się jedna z ostatnich prób przed nową trasą koncertową chłopaków. Jako ich choreograf musiałam wymyślić jakiś fajny, niebanalny układ, który pasowałby do wszystkich: I do zespołu i do tancerek, które zostały specjalnie po to zatrudnione. Nie było to łatwe, ale w końcu po kilku męczących tygodniach, wszyscy opanowali kroki na tyle dobrze, że bez obawy mogłam ich wypuścić na scenę. 
     Specjalnie kazałam chłopakom powtarzać wszystko po kilka razy, by porządnie ich wymęczyć. Wiedziałam, że po takim wycisku, od razu pójdą spać i żaden z nich mi nie będzie przeszkadzał. W czym, zapytacie? Otóż, doskonale wiem jak informacja, że na czarnych skrzynkach nic nie było wpłynęła na Billa. Załamał się. A ja, jako dobra przyjaciółka, nie mogę patrzeć na ból wypisany na jego twarzy. Muszę wziąć sprawy w swoje ręce i nikt, ale to absolutnie NIKT nie może mi w tym przeszkodzić.
     Po kilkuminutowej jeździe znalazłam na się na obrzeżach Los Angeles. Doskonale znałam ten teren. To tutaj odbywały się wszystkie nielegalne wyścigi, gdzie zawsze można było dowiedzieć się czegoś ciekawego. Niestety, dzisiejszego wieczoru odbywała się tylko wymiana dragów, a to nie było zbyt interesujące. I nikt interesujący się tam nie pojawiał.
     Wjechałam na podziemny parking przy jednym z klubów i szybko wyskoczyłam z niego. Zamknęłam auto po czym zaczęłam kierować się w stronę budynku. Podeszłam do wielkich, drewnianych drzwi i mocno uderzyłam w nie pięścią. Kilka sekund później uchyliły się i ujrzałam wysokiego, łysego i napakowanego faceta. Uśmiechnęłam się.
-Małolat tu nie wpuszczamy!- Warknął nawet nie podnosząc wzroku. Chwycił klamkę i już chciał zamknąć drzwi, ale przytrzymałam je ręką.
- Chyba żartujesz Joe...- Mruknęłam poprawiając włosy. Mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony. Mogłam dokładnie obserwować jak jego zdziwienie przechodzi w strach. Zbladł i szybko odsunął się od wejścia.
- Ja... przepraszam... Nie wiedziałem, że to ty Sertori...
- Jasne...- Rzuciłam przekraczając próg. W nozdrza natychmiast uderzył mnie zapach alkoholu, dymu papierosowego i ogromny zaduch. Nawet się jeszcze nie ściemniło, a impreza już trwała w najlepsze. Szybko zmierzyłam wzrokiem tłum, ale nie znalazłam osoby, której szukam. Podeszłam do baru i usiadłam na wolnym miejscu. Natychmiast przede mną pojawił się barman- Brad.
-Cześć Olivia- Uśmiechnął się. - To co zwykle?
     Pokręciłam głową. 
-Nie, jestem samochodem. Wodę z limonką, poproszę...
     Chłopak zniknął a po chwili pojawił się ze szklanką w ręce. 
- Co tym razem cię tutaj sprowadza?
- To co zwykle Brad.- Mruknęłam upijając łyk wody. - Muszę się czegoś dowiedzieć. Skrzynki okazały się totalnym niewypałem. Nic na nich nie było...
     Chłopak pokiwał głową w zamyśleniu. Zmarszczył brwi i wyprostował się. Przekrzywiłam głowę uważnie go obserwując. On coś wie....
- Co wiesz Brad?- Zapytałam wlepiając w niego swoje badawcze spojrzenie. Pokręcił głową.- Nawet nie próbuj kłamać, nie uda ci się...
     Barman westchnął cicho i rozejrzał się. Przywołał kogoś ruchem ręki, a potem skinął na mnie. Bez słowa wstałam i skierowałam się za nim. Chłopak zaprowadził mnie na zaplecze, które zawsze o tej porze było puste. Oparłam się o ścianę i złożyłam ręce na piersi. Czekałam.
- Kilka osób o tym gadało...- Jęknął w końcu.- Nie tylko wy zajmujecie się sprawą śmierci Taylor Shy. Są jeszcze inni...
-Jacy inni?- Zapytałam prostując się. Chłopak spuścił wzrok.- Jacy inni? Brad!
- Elena Grey mówi ci to coś?

Retrospekcja

     Gwiazdy obsypały całe niebo,zachęcając tym wszystkich na nocny spacer.  Mimo tego, stałam w cieniu i uważnie obserwowałam ulicę niecierpliwie tupiąc nogą. Taylor spóźnia się już dziesięć minut!
     Nagle szybkie, duże sportowe auto zatrzymało się przede mną. Nie zważając na nic, wsiadłam do pojazdu. Chwilę potem ruszyliśmy z piskiem opon.
- Co tak długo?- Mruknęłam rozwalając się na siedzeniu.
- Mama...- Usłyszałam i pokiwałam głową. Taylor jako jedyna z całej naszej paczki nie porzuciła domu i prowadziła spokojne życie nastolatki. Ukrywała przed wszystkimi swoje drugie ja i nikomu o nim nie wspominała. Nawet jej przyjaciółka Aria o tym nie wiedziała.
- Zaczęła coś podejrzewać?- Rzuciłam w przestrzeń. Taylor szybko mijała kolejne zakręty.
- Nie... Nie mogła zasnąć, od kilku dni ma koszmary.- Zerknęłam na dziewczynę obok mnie. Jej krótkie włosy były perfekcyjnie ułożone, a strój wyraźnie podkreślał jej kształty. Dałabym się zabić za taką sylwetkę...- Musiałam jej w końcu podrzucić środek usypiający, bo w życiu bym nie wyszła...- Westchnęła.
     Shy nienawidziła robić coś wbrew swojej mamie. Nigdy jej niczego nie podawała, nie chciała aby zaczęła coś podejrzewać. Czasami jednak robiła wyjątki, takie  jak dzisiaj... Sara zażywała tabletki podawane jej przez córkę, które nie mogły zrobić jej krzywdy, tylko przykładowo... zbić gorączkę, pozbyć się koszmarów lub pozwolić zasnąć.
- Co się stało, że chciałaś się spotkać?- Zapytałam po kilku minutach ciszy. Wiedziałam, że coś musiało się stać, nie wyciągałaby mnie z łóżka o trzeciej w nocy.
- Do miasta przyjechali nowi. Elena Grey, jej brat Ian Sprouse i ich przyjaciel Paul Vega.- Odezwała się.- Słyszałaś o ,, Fear''?- Pokiwałam głową.- Więc to właśnie oni należą do tego gangu.
     Zachłysnęłam się. Fear u nas w mieście? Na naszym terytorium?!
- Czego oni chcą?- Warknęłam zaciskając dłonie w pięści.
- Tego co my. Chcą przejąc kontrolę...Ale nie uda im się. Musimy zrobić wszystko, żeby wyjechali stąd jak najszybciej. O to twoje zadanie. Masz dowiedzieć się, jak długo tu będą i trochę o nich powęszyć. Chcę wiedzieć wszystko...
     Kolejny raz pokiwałam głową. Wygląda na to, że to nie będzie miła rozmowa...

Koniec retrospekcji

- Jest w mieście?- Syknęłam zbliżając się do chłopaka. Przestraszony cofnął się o kilka kroków.
-Ttt...ak. To ona niszczy wszystkie wasze akcje. Ze skrzynkami też mogła namieszać...
     Szybko wyminęłam chłopaka, po drodze wciskając by banknot za wodę. Wybiegłam z klubu i najszybciej jak mogłam znalazłam się przy aucie. Kaulitzom nie spodoba się to, że mamy ogon. I nie tylko im...


************
Odpowiedź do komentarza zostawionego przez Anę:
Pisanie sprawia mi ogromną przyjemność, to fajne uczucie wiedząc, że piszesz o kimś i masz wpływ na jego dalsze losy. Jeszcze lepiej się czuję, kiedy wiem że piszę dla kogoś i komuś się to podoba. Dlatego właśnie zależy mi na komentarzach: Dają porządnego kopa, a oprócz tego wiem, że jest ktoś kto czyta te wypociny. 
Kiedy były dwa komentarze, czułam się jakbym pisała sama dla siebie, a nie udostępniła to szerszemu gronu. Gdybym chciała, żeby nikt nie wypowiadał się na temat odcinka, nie umieściłabym tej historii w internecie, tylko byłaby zapisana na moim dysku.
Trochę bez sensu wyszła mi odpowiedź, ale to dlatego, że oczy mi się kleją... ;)

Komentujcie!

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 1:


     Nerwowo bawiłem się palcami moich rąk, jednym uchem słuchając pytań redaktorki. Kolejny raz w ciągu tego dnia zerknąłem na zegarek i cicho jęknąłem. Wywiad ma trwać jeszcze pół godziny!
     Miałem ogromną ochotę rozszarpać Davida za to, że wyskoczył z tym wywiadem tak nagle. Nie dość, że byłem niewyspany po wczorajszej akcji, to jeszcze przez pół nocy przewracałem się z boku na bok chcąc wszystko sobie poukładać w głowie. Pierwsze dni po JEJ śmierci i po pogrzebie były koszmarem. Tom starał się do mnie dotrzeć, ale za bardzo mu to nie wychodziło. Zamknąłem się w sobie, nie chciałem nikogo wpuszczać do pokoju, nie jadłem, nie piłem... Byłem wrakiem człowieka. I pewnie nadal bym nim był, gdybym nie spotkał Olivii.
     To nie tak, że jest moją dziewczyną. Czuję do niej ogromny respekt oraz jest moją najlepszą przyjaciółką... I znała JĄ. Tak, znała moją niedoszłą dziewczynę, a co za tym idzie, obiecała mi pomóc w wyjaśnieniu tej chorej zagadki z jej śmiercią. Skąd wiem, że nie kłamała? Proste: Po JEJ śmierci wszystkie media pisały, że Taylor była moją dziewczyną... A w rezultacie było na odwrót. Nie zdobyłem się na ten krok, tam, na Karaibach. Chciałem to zrobić zaraz po jej przylocie do Niemiec... Ale nie zdążyłem. Olivia wiedziała o tym. Skąd? Skontaktowała się z NIĄ kilka godzin przed katastrofą...

Retrospekcja:

     Wkurzony trzasnąłem drzwiami zostawiając w domu zdezorientowanego brata. Tak jak każdego innego dnia próbował wyciągnąć mnie z tego cholernego pokoju i przekonywał mnie, że muszę zacząć na nowo żyć. W końcu nie wytrzymałem, więc nie chcąc nic zrobić bliźniakowi, opuściłem naszą piękną i wielką willę w Los Angeles na rzecz pochmurnej i wietrznej pogody. 
     Mijałem wystawy sklepowe, zdając sobie sprawę z tego, że muszę wyglądać okropnie. Zapadnięte policzki, blada skóra, oczy bez odrobiny emocji... Nic dziwnego, że na mój widok dzieci uciekały z krzykiem. Naciągnąłem mocniej kaptur na głowę, wchodząc do parku. Znalazłem pustą ławkę w takim miejscu, gdzie nikt nie mógłby mi przeszkadzać i usiadłem na niej. Ukryłem twarz w dłoniach wracając myślami do wspólnych chwil spędzanych z dziewczyną. 
     Pamiętałem jak się uśmiechała, jak śpiewała, jak patrzyła na mnie z czułością... A teraz tak najnormalniej w świecie jej nie ma. Zamiast siedzieć teraz, u mojego boku i spędzać ze mną mile czas, leży w zimnej trumnie, zakopana na cmentarzu w Niemczech. 
     Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, które ostatkiem sił starłem. Zamrugałem szybko oczami, nie pozwalając kolejnym słonym kroplom na wydostanie się. Nie będę płakał. Muszę być silny... Dla NIEJ.
- Bill Kaulitz?- Usłyszałem damski głos. Odwróciłem głową w stronę dziewczyny. Była wysoka, szczupła, z długimi ciemnymi włosami i oczami. Ubrana była w jasne rurki, czarną luźną bluzkę, kurtkę skórzaną i czerwone trampki. Zmierzyłem ją jeszcze raz wzrokiem i spuściłem wzrok.
- Sorry, ale nie mam dzisiaj ochoty na pozowanie do zdjęć, ani dawanie autografów. - Mruknąłem w jej stronę i wyciąłem paczkę fajek.
     Dziewczyna prychnęła i usiadła na ławce obok mnie. Spojrzałem na nią zdziwiony.
- Nie chcę twojego zdjęcia ani autografu...- Warknęła i poprawiła swoje włosy. Uniosłem brwi- Zdaje się, że mamy coś ze sobą wspólnego.
- Nie wiem o czym mówisz...- Powiedziałem odpalając papierosa. Czyżby kolejna laska chciała mnie wkręcić w ojcostwo? Która to już w całej mojej karierze? Setna? Tysięczna?
- A ja myślę, że doskonale wiesz, Bill...- Westchnęła i przekrzywiła głowę uważnie mnie obserwując.- Taylor Shy, mówi ci to coś?- Rzuciła.
     Czułem jak z mojej twarzy odpływa krew. Gwałtownie zaciągnąłem się papierosem co skutkowało zadławieniem się.  Zacząłem kaszleć, a gdy po kilku minutach uspokoiłem się na tyle, by móc normalnie mówić, odwróciłem się w stronę dziewczyny.
- Chcesz popatrzeć na mnie jaki sprawia mi ból wspominanie o niej?- Rzuciłem wściekły.- Jesteś jakąś psychofanką? Odejdź! Najlepiej odejdź!
     Dziewczyna pokręciła głową i spojrzała na mnie z rozbawieniem. 
- Po pierwsze Bill, uspokój się. Po drugie nie jestem nawet waszą fanką, a po trzecie... Znałam Taylor.
     Gwałtownie wciągnąłem powietrze. Tego było już dla mnie za wiele. Szybko podniosłem się z ławki z zamiarem oddalenia się, ale brunetka zastąpiła mi drogę.
- Skontaktowałam się z nią kilka godzin przed katastrofą. Nie mówiła ci o mnie bo ją o to prosiłam. I wiesz jak ci to udowodnię?- Zmarszczyła brwi, uważnie mnie obserwując.- Taylor nie była twoją dziewczyną, a to podają wszystkie media. Kochałeś ją, owszem, ale nie byliście razem.
     Zachwiałem się na tą wiadomość. Ona nie kłamała. Nikt nie wiedział, że ja i Tay nie byliśmy razem. Skoro dziewczyna leciała do mnie, na odcinki na żywo, media myślały, że jesteśmy parą. Tylko najbliżsi wiedzieli jaka jest prawda... I teraz ta dziewczyna...
     Opadłem na ławkę i zamknąłem oczy. Czego ona chce?
- Czego chcesz?- Powiedziałem słabym głosem. Nastolatka stanęła przede mną i zaśmiała się.
- Tego co ty, Bill. Chcę poznać prawdę, chcę wiedzieć dlaczego samolot się rozbił...- Usłyszałem.- I myślę, że mogę ci pomóc...
     Podniosłem głowę i spojrzałem na dziewczynę.  W jej oczach dostrzegłem ból... i tęsknotę.
- Jestem Olivia. Z chęcią ci pomogę Bill- Wyciągnęła w moją stronę rękę. Niepewnie ją chwyciłem.
- Bill. Bill Kaulitz. Przyjmę twoją pomoc.

Koniec retrospekcji

     Mocne szturchnięcie w żebra przywróciło mnie do rzeczywistości. Rozejrzałem się dookoła zdając sobie sprawę z tego, że wywiad już się skończył. Szybko podniosłem się z miejsca i wbiegłem do garderoby. Chwyciłem swoją torbę, niecierpliwie czekając na resztę zespołu.
     Ria- dziewczyna Toma zadzwoniła do nas przed wywiadem z informacją, że udało jej się złamać szyfr do nagrań i po wszystkim mamy przyjechać do domu. Chciałem jak najszybciej się tam znaleźć, a chłopcy jak na złość się guzdrali...
- Szybciej się nie da?- Warknąłem w stronę Gustava, który pakował swoje pałeczki do torby. Wzruszył ramionami uśmiechając się. Po chwili zjawili się również Georg i Tom. W czwórkę ruszyliśmy w stronę mojego auta, a po kilku minutach pędziłem jak szalony w stronę domu.
     Zatrzymałem auto z piskiem opon i jak strzała wbiegłem do mieszkania. Czerwonowłosa siedziała na kanapie oglądając wiadomości. Gdy tylko mnie zobaczyła sięgnęła po pilot DVD od razu wciskając jakiś guzik. Po domu rozszedł się dźwięk nieznośnego hałasu i szumu. Zatkałem sobie uszy. Tego nie można było słuchać.
- I tak przez całe nagranie.- Powiedziała Ria wyłączając DVD.- Nie mam pojęcia co z tym zrobili. Nie da się nic usłyszeć... Jakby dysk zawierał tylko szumy...
     Zmarszczyłem brwi. Czyli okazuje się, że wczorajsza akcja była bez sensu?
- Czyli nic nie mamy?- Moje obawy wypowiedział Gustav. Znieruchomiałem czekając na kolejne słowa, modląc się w duchu, żeby były inne niż się spodziewam.
- Niestety nic. Przykro mi Bill.
     Pokręciłem głową. Cholera. Jesteśmy krok do tyłu. Co teraz mam kurwa zrobić?!

**********
Odcinek 1. Mam ważną wiadomość. II część będzie zawierać TYLKO 10-15 odcinków. Dlaczego? Ponieważ prawie nikt tego nie czyta. Wyświetlenia bloga są, widać ile osób CZYTAŁO prolog, a skomentowały to tylko DWIE osoby... Czy tak trudno zostawić po sobie ślad? Nawet z anonima, wystarczy krótka treść: ,,Czytałem, jest świetny!'' albo ,, Beznadzieja totalna'' Nikt nie każe się wam rozpisywać!
Trochę mi przykro z tego powodu, bo aby zostawić komentarz potrzeba zaledwie minutę, a ja poświęcam więcej czasu na napisanie odcinka. Weźcie to pod uwagę.

niedziela, 16 marca 2014

Prolog:


     Biegłem między ulicami ciągnąc za sobą ciemnowłosą dziewczynę. Doskonale znałem ten teren, więc wiedziałem, gdzie trzeba iść, aby zgubić pogoń. Gwałtownie skręciłem  lewo i wydostaliśmy się na główną ulicę. Szybko podbiegliśmy do auta, wskoczyliśmy do niego i odjechaliśmy z piskiem opon. Pośpiesznie spojrzałem w lusterko wsteczne. Tamci jeszcze nie wybiegli z zaułka.
- Udało się!- Usłyszałem radosny śmiech dziewczyny.- Do diabła, mamy to!
- Oczywiście, że tak Olivia.- Uśmiechnąłem się do ciemnowłosej.
- Co z tym teraz zrobimy?- Zrzuciła bawiąc się malutkim dyskiem. Zwęziłem oczy.- Jezu, Bill! Wyluzuj! Nie zniszczę tego...- Przewróciła oczami.- Lepiej jedźmy do domu. Tom będzie lada chwila dzwonił.
     Skinąłem głową i włączyłem kierunkowskaz. Po kilku minutach znaleźliśmy się pod naszym domem.
Radośnie wybiegliśmy z auta i wpadliśmy do mieszkania. W salonie siedział Tom i Ria.
- Udało się?- Zapytał mój bliźniak. Pokiwałem głową, a Olivia rzuciła w niego dyskiem. Złapał go i uważnie mu się przyjrzał.
- Sadziłem, że będzie to trochę większe.- Wymruczał niepewnie.
- Tom... Chcieli z tym zwiać za granicę, sądzisz, że będą podróżować z czarnymi skrzynkami samolotu? No proszę Cię! Aż tacy głupi nie są...- Powiedziała Oli i podeszła do półki pod komodą. Wyciągnęła z buta scyzoryk, a zza paska od spodni pistolet. Odbezpieczyła go, wyciągnęła naboje i schowała. Swoją drogą nie rozumiem, jak ona może biegać z nożem w bucie.
     Rzuciłem się na kanapę i głośno westchnąłem. Mamy kopię nagrań z samolotu, ale co z resztą? Pokręciłem głową i ściągnąłem kurtkę. Podałem ją ciemnowłosej, a ona zaczęła wyciągać z niej broń. Gdy opróżniła już wszystkie kieszenie, odrzuciła ją do mnie. Złapałem ją w locie i przewiesiłem przez oparcie fotela.
- To dopiero część. Musimy odzyskać jeszcze JEJ pamiętnik- Mruknąłem. JEJ imię nadal nie przechodziło mi przez gardło, chociaż od JEJ śmierci minęło już kilka miesięcy.
- Damy radę, Bill- Powiedziała Ria i chwyciła dysk. - Zajmę się tym- Mrugnęła do mnie i znikła w sowim pokoju.
- Idę do siebie...- Powiedziałem i wszedłem po schodach. Otworzyłem pierwsze drzwi na prawo i znalazłem się w swoim azylu.
     Pokój był w szarych i fioletowych barwach, co naprawdę mi się podobało. To były JEJ ulubione kolory...
     Wolnym krokiem podszedłem do komody, gdzie stała ramka z zdjęciem. Z JEJ zdjęciem. Delikatnie przejechałem po JEJ twarzy palcem. Była taka młoda, za młoda na to by umrzeć. Tak samo jak tamci ludzie.
     Westchnąłem głośno i rzuciłem się na łóżko. Jutro mamy wywiad, lepiej będzie jak odpocznę...

,,(...) Zrobię wszystko, aby sprawa z samolotem się wyjaśniła. Dowiem się, co takiego się tam stało. Dla ciebie. Dla nas. Obiecuję. (..) ''


P.S. Przepraszam za białe pola z wykrzyknikami! Postaram się je jak najszybciej usunąć!

sobota, 15 marca 2014

Zwiastun II części:


Zwiastun II części:



Bohaterowie:

Akta policyjne:




Bill Kaulitz:
-Lat: 25,
-Stan cywilny: Wolny,
-Z: /
- Zawód: Wokalista (Tokio Hotel) Juror DSDS 2013
- Rodzeństwo: Brat bliźniak,
- Imię rodzeństwa: Tom Kaulitz
- Karany/a: Nie,
-Za co:
//////////

Dopisek:
1. W bliskiej relacji z Taylor Shy,
2. W bliskiej relacji z Olivią Sertori


Tom Kaulitz:
-Lat: 25,
-Stan cywilny: Zajęty,
-Z: Ria Sommerfeld,
-Zawód: Gitarzysta ( Tokio Hotel ), Juror DSDS 2013
- Rodzeństwo: Brat bliźniak,
- Imię rodzeństwa: Bill Kaulitz
- Karany/a: Tak
-Za co:
* Pobicie fanki na stacji benzynowej


Ria Sommerfeld:
- Lat: 30*
-Stan cywilny: Zajęta
-Z: Tom Kaulitz
-Zawód: Modelka, była Miss Niemiec
- Rodzeństwo: Brak
-Imię rodzeństwa: /
-Karany/a: Nie,
- Za co:
///////


Olivia Sertori:
-Lat: 19,
-Stan cywilny: Wolna,
-Z: /
- Zawód: Choreograf  (Tokio Hotel)
-Rodzeństwo: Brak,
- Imię rodzeństwa: /
- Karany/a: Nie,
-Za co:
////////



Elena Grey:
- Lat: 19,
- Stan cywilny: Zaręczona
-Z: Paul Vega
- Zawód: Fotograf mody,
- Rodzeństwo: Przyszywany brat
-Imię rodzeństwa: Ian Sprouse
- Karany/a:  Nie
-Za co:
////


Ian Sprouse:
- Lat: 23,
-Stan cywilny: Wolny,
- Z: /
- Zawód: Mechanik samochodowy,
- Rodzeństwo: Przyszywana siostra
- Imię rodzeństwa : Elena Grey,
-Karany/a: Tak,
- Za co:
* Nadmierna prędkość,
* Posiadanie narkotyków,


Paul Vega:
- Lat: 22 
- Stan cywilny: Zaręczony 
- Z: Elena Grey,
- Zawód: Mechanik samochodowy,
- Rodzeństwo: Brak
- Imię rodzeństwa: /
-Karany/a: Tak
- Za co:
* kradzieże,
* nadmierna prędkość
* bójki


Wszyscy są powiązani z......:



Taylor Shy:
-Lat: 17,
- Stan cywilny: Wolna
-Z: /
- Zawód: Brak
-Rodzeństwo: Brak,
- Imię rodzeństwa: /
- Karany: Nie, (?)
- Za co:
////////

Dopisek: 
1. W bliskiej relacji z Billem Kaulitzem,
2. Wyczyszczone wszystkie akta,
3. Nie żyje,
4. Zginęła w katastrofie samolotu,
5. Identyfikacja zwłok: Rodzina




*- Od autorki: Nie mam pojęcia czy Ria ma naprawdę tyle lat. Nigdzie nie mogłam znaleźć jej daty urodzin.



Księga II


KSIĘGA II:











''Umiera się nie dlatego, by przestać żyć, lecz po to, by żyć inaczej. Kiedy świat zacieśnia się do rozmiaru pułapki, śmierć zdaje się być jedynym ratunkiem, ostatnią kartą, na którą stawia się własne życie. "

poniedziałek, 10 marca 2014

Zwiastun do części I



Hmmm... Troszeczkę się rozczarowałam. Coś Wam słabo idzie z komentarzami... Ale nadal mam nadzieję, na te 15 komentarzy pod TYM POSTEM do środy. A w międzyczasie, zapraszam na zwiastun I ( albo jedynej ) części... 
Mam nadzieję, że mnie nie rozczarujecie... Zamówiłam już nowy szablon, związany z nową tematyką bloga, który został przyjęty, zwiastun kolejnej części też już mam- gotowy, zapisany w wersji roboczej, czeka tylko na opublikowanie...  Prolog jest gotowy- tylko go dodać... Jest już 7 komentarzy ( nie licząc dziewczyny, która wykonuje zwiastuny... ) więc zostało wam ich tylko 8... Wiem, że potraficie, bo wejść na posta było ponad 60... Skomentowało 7 osób... Zostało tylko 8... Liczę na Was Aliens...!
A na zwiastun zapraszam tutaj: Zwiastun:
Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziecie... 
A za zwiastun dziękuje hexuua!

niedziela, 9 marca 2014

Epilog + informacja

Koniecznie przeczytaj notkę pod epilogiem!!!
Pierwszy raz płakałam pisząc epilog…

***************


     Czarna trumna zamknęła się z trzaskiem, zamykając na zawsze prochy nastolatki.  Ksiądz podniósł rękę i uczynił nią znak krzyża. Bezwiednie pochyliłem głowę widząc jak trumna zsuwa się do ogromnej dziury wykopanej w ziemi. Z moich oczu nie wydostała się już żadna łza. Nie miałem już czym płakać.
     Chociaż od tragicznej śmierci Taylor minęło już kilka tygodni, ja nadal pamiętam ten dzień kiedy się o tym dowiedziałem. Do końca mojego życia będzie to do mnie powracać w koszmarach…

-Tom!!!- Krzyknąłem w stronę mojego brata. Siedział przed telewizorem i oglądał jakąś durną komedię. Za kilka godzin ma przyjść Ria. W końcu Tom przestanie mi o niej gadać na każdym kroku.- Taylor właśnie wsiadła do samolotu. Niedługo tu będzie. Nie mam pojęcia w co się ubrać, ani którym autem po nią pojechać. – Jęknąłem zamykając oczy. Byłem w totalnej rozsypce.
- Bill, wyluzuj.- Usłyszałem śmiech bliźniaka. Po chwili chłopak stanął obok mnie. Spojrzałem na niego. Nie miał już dredów. Teraz miał normalne włosy, z kilkoma dredami. Nie sięgały mu dłużej niż do łopatek. Ja też się zmieniłem. Miałem teraz długie blond włosy. Gdybym machnął się na czarno wyglądałbym jak za czasów płyty Zimmer483. Nawet podoba mi się ta zmiana. Nie jest zbyt drastyczna.- Będzie dobrze.
     Uśmiechnąłem się. Tom doskonale wiedział co zrobić, żebym się uspokoił. Miał rację. Trochę przeginam.  
- Musisz przestać się martwić. Idziemy!- Krzyknął Dred i ruszył w stronę drzwi. Zmarszczyłem brwi. Co on znowu wymyślił?
- Dokąd?- Zapytałem i podbiegłem do niego. Wyszliśmy na korytarz hotelu. Powolnym krokiem szliśmy do windy.
- Na kawę chłopie. W normalnej sytuacji zabrałbym cię do klubu, ale później musisz jechać po Tay, więc to odpada.- Mruknął Tom i poprawił włosy.
     Po kliku sekundach znaleźliśmy się pod hotelem, gdzie stało kilka naszych fanek. Gdy tylko nas zobaczyły zaczęły radośnie piszczeć i krzyczeć nasze imiona. Rozdaliśmy im autografy, po czym skierowaliśmy się w stronę kawiarni.
     Nie wydaliśmy albumu od czterech lat, a mimo to nadal mamy fanów. Co prawda, garstkę, ale to zawsze coś. Pokręciłem głową. Źle zrobiliśmy, że przerwaliśmy karierę. Jasne, chcieliśmy odpocząć, ale mogliśmy też w między czasie zając się nowym albumem, a nie oszukiwać naszych fanów. Już tyle razy przesuwaliśmy wydanie singla jak i samej płyty. Mam nadzieję, że w tym roku coś się zmieni. Chcę wrócić na scenę, do naszych fanów, znowu być w podróży… Jeżeli po tym wszystkim, gdy wrócimy na rynek muzyczny, płyta nie będzie się dobrze się sprzedawała… Chyba się załamię.
     W Niemczech byliśmy głównie z powodu DSDS. Widywaliśmy się z Gustavem i Georgiem, dopracowaliśmy płytę, nagrywaliśmy nowe kawałki… Ale mimo to fani się niecierpliwią. Stęsknili się za Tokio Hotel, a najbardziej za Gustavem i Georgiem. Te wszystkie akcje fanów na tt i facebooku, które miały za zadanie zwrócenie ich uwagi… Muszą jeszcze chwilę poczekać. Niedługo zobaczą się z chłopakami.
- Bill, głuchy jesteś?- Tom machał mi ręką przed oczami. Pokręciłem głową i spojrzałem na wysoką, szczupłą dziewczynę. W ręku trzymała notes z długopisem i niecierpliwie nim machała, czekając, aż złoże zamówienie.
- Przepraszam, zamyśliłem się.- Mruknąłem.- Poproszę to samo.
     Dziewczyna skinęła głową i odeszła od naszego stolika. Spojrzałem na bliźniaka.
- Znowu myślałeś o naszej sytuacji z płytą…- Stwierdził. Pokiwałem głową. Czasami naprawdę cieszyłem się z tego, że jesteśmy bliźniakami. Nie musiałem nic mówić, Tom od razu wiedział o czym  myślę.- Nie przejmuj się tym Bill. Jost wszystko załatwił z producentami. Niedługo przedstawimy im nasz nowy materiał, a jak go zaakceptują… Wszystko pójdzie już z górki.
- Wiem, ale mimo wszystko się martwię…- Powiedziałem odgarniając włosy z czoła. Teraz już wiem, czemu zawsze ładowałem w nie tony lakieru. Nie znoszę poprawiać ich co chwila.
- Ty jesteś czasami dziwny…- Zaśmiała się. Mrugnął do kelnerki, która przyniosła nasze zamówienie. Dziewczyna zarumieniła się i szybkim krokiem się zmyła. Pokręciłem głową. Co te wszystkie dziewczyny widzą w moim bracie?- Jak nie martwisz się Taylor, to martwisz się płytą… Musisz przestać myśleć o wszystkim. Niedługo mózg ci eksploduje.
     Chwyciłem papierowy kubek i przyłożyłem go do warg. Ciepła ciecz spłynęła mi do gardła. Nie ma to jak porządna kawa z samego rana.
- Nie martw się o to Tom.- Rzuciłem do niego. Wygodnie rozsiadłem się na krześle i przymknąłem powieki. – To mi raczej nie grozi. W przeciwieństwie do ciebie…- Jak ja uwielbiam się z nim droczyć!
- Nie przeginaj, młody…- Zmroził mnie spojrzeniem.
- Ej! Znowu to robisz! Jestem młodszy tylko o dziesięć minut! Mógłbyś mi darować, co?- Zaśmiałem się. Od dziecka, Tom wytykał mi, że jest starszy i mam robić to co on mi karze. Rzadko się to sprawdzało.
- Billy… Doskonale wiesz, że nigdy nie przestanę…-  Uśmiechnęliśmy się do siebie.
     Siedzieliśmy w kawiarni i rozmawialiśmy przez kilka godzin. Zapomnieliśmy o tym, że jesteśmy sławni. Czuliśmy się jak normalni ludzie. Bez blasku fleszy, presji ze strony wytwórni i fanów… Byliśmy sobą.
     Mój telefon rozdzwonił się. Spojrzałem na wyświetlacz i zmarszczyłem brwi. Dieter. Przecież on nigdy nie dzwoni. Pisze tylko SMSy…
- Co jest Dieter?- Rzuciłem do aparatu.
- Gdzie jesteś Bill?- Jego głos był wyprawny z emocji. Coś musiało się stać.
- W kawiarni obok hotelu z Tomem… Dieter… Czy coś się stało…?
     W słuchawce zapadła cisza. Słyszałem tylko głośny oddech mężczyzny.
- Wracajcie… To nie jest rozmowa na telefon.- Powiedział tylko zadławionym głosem i się rozłączył. Spojrzałem na Toma, który zrozumiał, że pora wracać. Wyciągnął szybko banknot i zostawił go na stoliku. Chwyciłem nasz puste już kubki i wyrzuciłem  do pobliskiego kosza. Wybiegliśmy z pomieszczenia i skierowaliśmy się w stronę hotelu.
     Tym razem nie rozdawaliśmy autografów, ani nie rozmawialiśmy z fanami. Weszliśmy do holu i złapaliśmy windę. W środku nerwowo tupałem nogą.  Musiało się coś stać. Gdyby tak nie było, Dieter nie zadzwoniłby, nie miałby takiego głosu i przede wszystkim powiedziałby co się stało.
     ‘’Może to coś z Taylor?’’ Podsunęła mi moja podświadomość. Szybko odsunąłem od siebie tę myśl. Tay jest bezpieczna. Leci samolotem. Nic jej nie jest.
     Gdy winda zatrzymała się na naszym piętrze, wyskoczyliśmy z niej jak oparzeni. Szybkim krokiem przemierzyliśmy korytarz i wpadliśmy do naszego pokoju.
     Dieter stał na samym środku salonu i patrzył przed siebie pustym wzrokiem. Sara- matka Taylor siedziała na kanapie i cicho łkała. Obok niej siedziała Ria, a na jej twarzy widać było ślady łez. Co jest, do cholery?
-Dieter? Co się stało?- Zapytałem niepewnie. Nie miałem pojęcia, czy chcę to wiedzieć….
     Mężczyzna pokiwał głową i zamknął oczy. Cicho jęknął.
- Taylor… Ona…- Przerwał. Opadał na fotel i ukrył twarz w dłonie. Z jego ust wyrwał się cichy szloch…
- Co z Taylor?- Zapytałem, czując jak blednę. Niech ktoś w końcu coś powie!!!
     Ria, sięgnęła po pilot i włączyła telewizor. Nadawane były wiadomości…
- Powracamy do katastrofy samolotu lecącego z Karaib do Niemiec.- Powiedziała spikerka. – Maszyna rozbiła się dzisiaj o godzinie 9:48. Na pokładzie znajdowało się 97 osób. Żadna z nich nie przeżyła. Z naszych źródeł, wynika, że samolotem tym, leciała Taylor Shay- córka Dietera Bohlena, Jury Deutschland sucht den Superstar oraz dziewczyna Billa Kaulitza- wokalisty niemieckiej grupy Tokio Hotel. Leciała do Niemiec na odcinki na żywo DSDS…  Miała 17 lat.
     Na razie nie wiadomo co było przyczyną katastrofy. Policja już bada tą sprawę, nie wyklucza się jednak podłożonej bomby…
     Moje kolana ugięły się. Taylor… Ona … nie żyje?

- Bill…- Usłyszałem.  Poznałem, że to Tom. Położył swoją rękę na moim ramieniu i mocno je ścisnął.- Już po ceremonii… Musimy iść.
     Skinąłem głową, nic nie mówiąc. Rozejrzałem się wokoło. Nikogo już nie było. Zostałem tylko ja, Tom i martwa Tay.
- Idź Tom. Chcę się z nią pożegnać.- Powiedziałem. Po chwili ręka zniknęła z mojego ramienia, a do moich uszu doszedł odgłos oddalających się kroków. Chwiejnym krokiem podszedłem do miejsca, gdzie zakopana była Taylor. Moja mała, słodka, kochana dziewczynka.
- Taylor…- Szepnąłem i upadłem na kolana. Z mojej piersi wydobył się głośny szloch. – Dlaczego akurat ty? Dlaczego nie ktoś inny? Dlaczego?!- Krzyknąłem. Chwyciłem swoje włosy i mocno je szarpnąłem. Jak…. Dlaczego to musiała być ona? Za co Bóg mnie tak karze?!
- Obiecałaś, że zawsze będziesz przy mnie. Obiecałaś, że nigdy mnie zostawisz… A teraz… Umarłaś. Tak po prostu umarłaś. – Wyjąkałem.- Wiem, że to nie był twój wybór. Wiem, że nie wiedziałaś o tym co ma się stać. Gdybyś wiedziała, nie wysiadłabyś do tego samolotu, prawda? Prawda?!
     Spojrzałem na swoje dłonie. Mocno zacisnąłem je w pięści.
- Kocham Cię Taylor… Zawsze będę…- Powiedziałem wstając.- Zrobię wszystko, aby sprawa z samolotem się wyjaśniła. Dowiem się, co takiego się tam stało. Dla ciebie. Dla nas. Obiecuję.
     Ostatni raz spojrzałem na nagrobek. Moja mała, słodka Taylor. Teraz zimna, sina i martwa. Jednak mimo wszystko nadal ją kocham. I nigdy nie przestanę…




********************

A więc mamy epilog. I teraz mam sprawę do Was. Mam pomysł na kontynuacje tego opowiadania, ale muszę wiedzieć, czy Wy tego chcecie. Dlatego więc…
Jeżeli pod epilogiem do środy będzie 15 komentarzy ( macie czas do północy ) to w czwartek opublikuję prolog II części. Tutaj wszystko zależy od Was.
I doskonale wiem, że jesteście do tego zdolni. Ostatnia notka miała ponad 50 wejść więc 15 komentarzy to nic.
Dlaczego tak zależy mi na komentarzach? Ponieważ, będę wtedy wiedzieć, że ktoś czyta to powiadanie. Po odcinkiem 20 było tylko 3 komentarze, a wejść ponad 50... To trochę... dziwne, nie?