niedziela, 22 września 2013

Odcinek 7:

Dedykacja dla: Kinga Kaulitz

******
   Leżałam na jachcie mojego taty z wielkim okularami przeciwsłonecznymi na nosie, które znalazłam pod pokładem i wsłuchiwałam się w odgłosy pracy ekipy nad reklamą.. Tata na samym początku oznajmił, że nie chce, abym była na tym nagraniu- wolał, aby nikt się nie dowiedział, ze ma córkę. Ze względu bezpieczeństwa- tak powiedziałam, ale wiedziałam, że nie chciał, aby ktokolwiek się o mnie dowiedział. Dotknęło mnie to? Nie za bardzo. Szczerze powiedziawszy nawet się z tego cieszyłam.
       Promienie słońca opadało na moje ciało i pomimo morskiej bryzy czułam jak temperatura z minuty na minutę robi coraz większa. To będzie upalny dzień...
       Raz po raz słyszałam słowa  ,,Akcja!'' i ,,Cięcie!'' co trochę mnie rozbawiło. Sądziłam, że dość szybko nakręcą reklamę, a tu mija już... Trzecia godzina. Nie sądziłam, że aby nagrać malutką scenkę potrzeba, aż tyle czasu!
        Zanurzyłam nogę w wodzie i poczułam przyjemny chłód. Miałam ochotę popływać w oceanie, ale... Nie mogłam. Jacht był cały czas w ruchu, więc gdybym skoczyła do wody, oni popłynęliby dalej, a ja mogłam zostać na otwartym oceanie i nie dopłynąć do brzegu. Swoją drogą całkiem daleko wypłynęliśmy... Westchnęłam cicho i zamknęłam oczy. Byłam ciekawa co teraz robi Sean, albo Aria.
- Możesz iść popływać- Usłyszałam głos za sobą,i szybko się odwróciłam przestraszona. Za mną stał Dieter.- Jak na razie nie płyniemy nigdzie, więc stoimy, przez jakąś... godzinę.- Powiedział i uśmiechnął się.- No idź. Widzę, że chcesz popływać. Zawołam cię, jak będziemy odpływać, nie bój się.
      Zawahałam się na chwilę, ale potem... Wstałam i wskoczyłam do oceanu. Wylądowałam w ciepłej wodzie, która delikatnie obmywała całe ciało i je przyjemnie chłodziło.. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i zanurkowałam. To było takie przyjemne uczucie... Nurkować pod wodą, otworzyć oczy, rozejrzeć się i zapomnieć o wszystkim co cię gnębi.
       Woda była wspaniała. Jak byłam mała, szłam z mamą na plaże i całe dnie leżałam na plecach i wpatrywałam się w niebo... Dzisiaj była tak samo piękna pogoda jak wtedy, a ja nawet zaczęłam się cieszyć, że nie było mnie w szkole... Szkoda marnować taki dzień.
- Taylor!- Usłyszałam krzyk mojego ojca i spojrzałam w jego stronę. Machał do mnie rękami i pokazywał na jacht. Chyba oznaczało to, że odpływamy. Zanurkowałam ostatni raz i podpłynęłam do łodzi. Cały statek był aż gorący od słońca- Trzymaj.- Dieter podał mi puchaty biały ręcznik, a ja powoli weszłam na jacht. Wytarłam nim twarz i parę sekund później już leżałam na nim na plecach.- Zaraz kończymy- Powiedział tata i zniknął po drugiej stronie łodzi.
       Uwielbiałam ten spokój panujący dookoła: delikatne poduchy wiatru, odgłos obijania się o łódź wody...
       Słońcem nie musiałam się przejmować, należałam do tej szczęśliwej grupy osób, które od razu opalają się na brązowo. Całe szczęście. Zamknęłam oczy i po chwili usnęłam.

 **************
Dieter:
       Widziałem, jak Taylor zasnęła.  To było dziwne, patrzeć na nastolatkę, leżącą na ręczniku i myśleć, że to twoja własna córka. Nie przyzwyczaiłem się jeszcze do tej myśli, ale pomiędzy nami pierwsze lody zostały złamane. Miałem taką nadzieję. Wiedziałem na pewno, że jacht jej się spodobał- to było widać od razu. 
       Spojrzałem na reżysera, który niepewnym wzrokiem zerkał na dziewczynę. Od początku był sceptyczny w stosunku do Tay, ale wiedział, że dziewczyna nie ma nic wspólnego z DSDS. Nie miałem zamiaru ujawniać mu, łączących nas więzi krwi, więc powiedziałem, żeby zostawił nastolatkę w spokoju, na co przystał niechętnie.
       Kręcenie reklam trwało żenująco długo. Wszyscy byli zmęczeni, nieustannie grzejące słońce dawało się we znaki. I pomyśleć, że tak trudno było nagrać jedną scenę! A to słońce, źle się ustawiło, a to wiatr zawiał nie w tę stronę co trzeba.... Mam dość. I nie tylko ja.
- Ostatnie ujęcie!- Zawołał reżyser, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem i chwyciłem stery jachtu. Po chwili wszystko było już gotowe. Nareszcie!- Mamy to! Koniec zdjęć!
           Wszyscy odetchnęli z ulgą. Dzisiejszy dzień był mega męczący dla wszystkich.  Marzyłem teraz o chłodnym miejscu, gdzie nie będzie tak wściekle grzejącego słońca.. Skierowałem jacht w stronę brzegu i zerknąłem na córkę. Siedziała, i patrzyła w horyzont. Nawet nie wiem kiedy się obudziła. 
           Zerknąłem na zegarek. Piętnaście minut po szóstej. Spędziliśmy tutaj cały dzień.

***************
Taylor:
    Kiedy tata zawrócił łódź, ja szybko znikłam pod pokładem. Musiałam się przebrać na występ. Kiedy byłam już gotowa, chwyciłam torebkę, odwróciłam się i... zamarłam. Przede mną stał reżyser tej całej reklamy. Na oko miał jakieś... 28 lat. Nie miał żony, ani dzieci- tyle zdążył powiedzieć mi Bill, gdy staliśmy na plaży i czekaliśmy, aż ekipy filmowe się podzielą. Imienia nie pamiętałam... Coś chyba na D.
- Cześć- Powiedział i spojrzał na mnie. Jak długo tu stał? Kiedy wszedł? Czego chciał? Jakim cudem go nie słyszałam?
-Hmm... Cześć- Mruknęłam. Chciałam go wyminąć, ale mężczyzna stał na samym środku blokując mi przejście.- Mógłbyś się przesunąć?
- Nie- Zaśmiał się i zbliżył się do mnie. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Nie miałam pojęcia co robić! Wołać o pomoc? Nikt mnie nie usłyszy...- Nie bój się, nic ci nie zrobię- Zamruczał do mojego ucha, a ja poczułam jak coś staje mi w gardle. Oparłam się plecami o ścianę i oddychałam ciężko. Co robić?!
- Odejdź...- Powiedziałam i próbowałam go ponownie wyminąć. Szybko mnie chwycił i przycisnął do szafy.
- Nie- Powtórzył i spojrzał mi głęboko w oczy. Spanikowałam i zrobiłam ostatnią rzecz jaka wpadła mi do głowy: Walnęłam go kolanem w krocze.
       Głośno jęknął, ale podziałało. Puścił mnie, a ja szybko go wyminęłam i wybiegłam na jacht. Nie odwróciłam się, nie spojrzałam na niego. Nie chciałam go ponownie widzieć.
       Poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę. Przestraszona, szybko wyszarpałam rękę i się odwróciłam. To był on.
- Zapłacisz mi za to suko!- Warknął i ponownie mnie złapał. Szarpałam się, ale trzymał mnie za mocno. 
-Puść mnie...- Powiedziałam cicho, czując łzy w oczach z bólu. 
- Nigdy...- Sapnął i naparł na mnie. Pod sobą poczułam zimne barierki powoli wbijające mi się w skórę. Zamknęłam oczy, mając nadzieję, że ktoś przyjdzie, zobaczy co się dzieje i mi pomoże.
- Daniel!!!- Usłyszałam w momencie, kiedy niebezpiecznie się wychyliłam do tyłu poza barierki. Zerknęłam w stronę głosu i zobaczyłam, tatę. Wpatrywał się w nas z niedowierzaniem.- Puść moją córkę!
- Ależ, oczywiście Dieter!- Zawołał, a ja poczułam jak mocno mnie pchnął. Zachwiałam się i głośno krzyknęłam. Chwilę później wylądowałam w wodzie. 
        Moc uderzenia o taflę wody zaparła mi dech w piersiach. W płucach zaczęło mnie okropnie boleć a ja straciłam na chwilę orientację. 
        Szamotałam się, ale ręce zaplątały się w marynarkę, a nogi opadły mi z zmęczenia. Czułam jak mokre ubranie ciągnie mnie na dno... W normalnych warunkach mogłabym wypłynąć na powierzchnię, ale ból w płucach uniemożliwiał mi jakikolwiek ruch.
        Ostatni raz podjęłam próbę wypłynięcia, ale poczułam, jak moja noga o coś zahacza i nie chce puścić. Szarpałam się.... ale nie dałam rady. Otworzyłam usta i wypuściłam resztkę tlenu, jaką udało mi się złapać, przed upadkiem. Nie wiedziałam co robić. 
,,A więc tak skończę?'' Pomyślałam zanim straciłam przytomność...

***********
        

    

 Króciutki, odcinek, ale to dlatego, że chce was potrzymać w niepewności :P Jak sądzicie, Tay przeżyje czy nie? Co zrobi Dieter, kiedy zobaczy, że jego córka zginęła, albo, że jest żywa?

środa, 18 września 2013

Odcinek 6:

Dedykacja dla: Vergessen Engel!!!!

*******
    Występ chyba się udał. Sama nie wiem, nie jestem w stanie go sama ocenić, bo w połowie się wyłączyłam... Dlaczego? No więc... Spuchła mi noga i okropnie mnie rozbolała na scenie.... Miałam ochotę wszystko rzucić i zejść za kulisy, ale wiedziałam, że nie mogłam. W tłumie widziałam Dietera, więc gdyby zobaczył, ze przerywam występ... Oszalałby... A ja na razie mam dość opiekuńczego ojczulka.
         P występie mikrofon mimowolnie wyślizgnął mi się z ręki, ale zdążyłam go w porę złapać i oddać jakiemuś facetowi za sceną. Jęknęłam z bólu, ale wyprostowałam się dumnie i wyszłam na salę pełną ludzi. Zaraz podeszłam do Seana,a Aria podała mi kolorowego drinka, jednak nie miałam ochoty na alkohol. Nie teraz.
- Co jest?- Szepnął zaniepokojony Sean uważnie mnie obserwując.
- Noga- Syknęłam i zachwiałam się. Chłopak zdążył mnie w porę złapać- Idę do domu. Obłożę się lodem i będzie dobrze.- Mruknęłam odpychając blondyna.
         Skinął głową i odsunął się. Chwycił jeden z drinków Arii i po chwili widziałam go balującego z kolegami na środku klubu. Skrzywiłam się. Sean nawet nie zaproponował, że mnie odprowadzi do domu. Nawet nie przejął się tym, że nie mogę praktycznie chodzić...
- Odprowadzę cię- Usłyszałam głos mojej przyjaciółki, a ja się uśmiechnęłam. Na Arię zawsze mogłam liczyć.
         Chwyciła mnie pod ramię i zrobiłyśmy kilka kroków, kiedy przed nami wyrósł Bill. Spojrzałam na niego zdziwiona, a ten pokręcił głową.
- Zostań- Mruknął do Arii, a ja po chwili znajdowałam się w jego ramionach. Jasna cholera.
- Bill!!!- Ryknęłam, ale facet mnie nie słuchał. Z zaciętą miną zaczął manewrować wśród tłumu i tym sposobem po chwili znajdowaliśmy się na zewnątrz.- Możesz mnie puścić?! Umiem chodzić!
         Prychnął. Zaczęłam mu się wyrywać, ale był za silny. Jak takie coś, co ma tylko skórę i kości, może mieć tyle siły?!!!
- Właśnie widziałem jak chodzisz.- Powiedział, nawet na mnie nie spoglądając.- W klubie ledwo chodziłaś, a twój chłopak nawet się tym nie przejął, tylko poszedł się opijać!
- To moja sprawa, czy chłopak mi pomaga, czy nie- Warknęłam i na nowo się szarpnęłam. Nic. Zero skutków.
- MOŻESZ PRZESTAĆ?!!!- Wrzasnął patrząc na mnie.- Wystarczy, że już Dieter nie widzi nic innego, oprócz ciebie!!! Miał się skupić na pracy, a tu nagle wyskakuje mu jakaś babka i oznajmia, że ma córkę!!!
         Znieruchomiałam. Czułam jak Kaulitz jest wściekły. Nie wiedziałam co mam zrobić...
- Jeżeli myślisz, że było mi to na rękę, to się mylisz! Nie chciałam mieć ojca!- Zawołałam i ponownie się szarpnęłam, tym razem lądując na piasku. Szybko się podniosłam, ale po chwili upadłam, obezwładniona bólem nogi.
- Masz rację. Nie chciałaś ojca- Powiedział Kaulitz patrząc na mnie łagodnie i nachylił się nade mną. - Ale teraz nie masz wyboru...
        W jego oczach dostrzegłam coś... Przerażającego. Coś, co mnie... zaszokowało i jednakowo przestraszyło. Odsunęłam się od niego jak najdalej mogłam, nie spuszczając z niego swojego wzroku.
- Odejdź...- wyszeptałam, czując jak drży mi głos.- Odejdź!- Powiedziałam już głośniej, a obraz przede mną się rozmazał...
- ODEJDŹ!!!- Ryknęłam na całe gardło zrywając się z łóżka. Nieprzytomnym wzrokiem rozejrzałam się w około i przycisnęłam rękę do piersi.- To był tylko sen...- Mruknęłam do samej siebie. Po chwili do pokoju wpadła moja mama.
- Taylor zbieraj się. Nasza wczorajsza rozmowa jest wciąż aktualna i masz poznać swojego ojca czy tego chcesz czy nie. I nie obchodzi mnie, że nie masz największego zamiaru... tego robić, ale musisz. - Powiedziała, odsłaniając rolety w pokoju i otwierając drzwi balkonowe na oścież, wpuszczając do pokoju świeże powietrze.- Ale masz tutaj zaduch...
- Zaraz...- Powiedziałam w szoku. Coś mi tutaj nie gra...- Ale... czy ja go już nie poznałam?- Zapytałam, a mama spojrzała na mnie pytającym wzrokiem- No... poszliśmy do jego domu, potem poznałam całą resztę Jury, a na końcu biłam się z... Joe?
        Mama spojrzała na mnie dziwnie i pokręciła głową.
- Od pisania nowych piosenek, prowadzenia tego bloga, całkiem ci się pomieszało w głowie. Wczoraj poznałaś Dietera- Zaczęła mi tłumaczyć jak małemu dziecku- A dzisiaj idziesz spędzić z nim caaaały dzień. Rozumiesz? więc zbieraj się try migach i za pięć minut widzę cię na dole.
        Nadal nic nie rozumiejąc stanęłam przed lustrem. Wygląda na to, że cała bójka z Joe była wytworem mojej wyobraźni... Ja nawet nikogo takiego jak on nie znam! Nie mówiąc już o tym, że nie potrafię się bić...
        Szybko zgarnęłam włosy do tyłu i rozczesałam je szczotką. Idealnie się ułożyły, ale nadal coś mi nie pasowało. Westchnęłam i sięgnęłam po prostownicę. Parę ruchów... I były gotowe. Skierowałam się do szafy, ale nie miałam pojęcia co ubrać, jednak po chwili, wybrałam długie białe rurki i nałożyłam na to brązową lekko prześwitującą bluzkę z krótkim rękawem, nadającą się bardziej na jakieś ,, szczególne'' okazje. Chwyciłam jeszcze koralową marynarkę z rękawami 3/4 i  jasnobrązowe szpilki.  Nie miałam zamiaru wchodzić dzisiaj na plażę, a poza tym mam dzisiaj wytęp więc... wolę się przygotować teraz niż, potem biegać po pokoju, by coś znaleźć...
        Do ręki wzięłam jeszcze wielką brązową torebkę i byłam gotowa. Zeszłam do kuchni, gdzie czekała mama.
- Miałaś pięć minut, a nie dwadzieścia...- Mruknęła, zerkając na mnie. wzruszyłam ramionami i podeszłam do lustra w przedpokoju. Musnęłam wargi błyszczykiem, poprawiłam włosy i spojrzałam na siebie.
        W lustrze odbijała się młoda i piękna dziewczyna z błyskiem w oku. Modnie i stylowo ubrana, z perfekcyjną fryzurą i zerowym makijażem, jeżeli nie liczyć błyszczyka do ust. Uśmiechała się zalotnie, a jej oczy skrywały.. Taki jasny blask.
- Dobra królewna- Usłyszałam za sobą głos mamy-  Idziemy! Śniadanie zjesz z tatą.
        Westchnęłam cicho i wyszłam z domu. Kierowałyśmy się w stronę wielkich willi mieszkaniowych, gdzie za pewnie mieszka Dieter.

******************

    Tak jak w moim śnie, drzwi otworzył nam Dieter. Zerknęłam na niego lekko speszona, ale nie dałam po sobie tego poznać. Wolałam zachować kamienną twarz. 
     Czułam jak jego wzrok niepewnie ląduje na mnie. Nie wiedziałam jak się zachować więc przestępowałam z nogi na nogę modląc się w duchu, by w końcu przestał. Po chwili otworzył szerzej drzwi i wpuścił nas do środka. 
      Dom był ogromny, jak na faceta z kasą przystało. Przestrzenny salon z stołem bilardowym, ogromna jadalnia... Nigdy w takim miejscu jeszcze nie byłam, dlatego zatrzymałam się w progu nie wiedząc gdzie iść dalej. Mężczyzna wskazał ręką salon, gdzie cała nasza trójka usiadła na kanapie. W powietrzu było czuć  krępującą ciszę.   .
- Więc...- Zaczął mężczyzna, ale przerwał. Chyba nie wiedział co miał powiedzieć.
- Tak więc, tak ja mówiłam wczoraj. Spędzicie ze sobą dzisiaj cały dzień. Taylor- Powiedziała mama i spojrzała na mnie- żadnych fochów, zrozumiano? 
      Skinęłam głową, marząc o tym by uciec przez okno w kuchni. Miałam dość tej atmosfery, która panowała w powietrzu....
      Mama pokiwała głową i zostawiła nas samych. Po paru sekundach, można było usłyszeć trzask drzwi. Więc zostaliśmy sami- pomyślałam zerkając na ,,tatę''
- Jadłaś śniadanie?- Zapytał podnosząc się. Pokręciłam głową, a on uniósł ze zdziwieniem brwi.- Jak tak można... Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia!- Powiedział i zniknął w kuchni. Nie wiedziałam co mam zrobić dlatego niepewnie udałam się za nim. Stał przy kuchence gazowej i wyciągną patelnie.- Mam nadzieję, że lubisz jajecznicę?
- Tak- Powiedziałam, ale szybko dodałam- Ale bez...
- Mięsa, tak wiem- Wszedł mi w słowo- Sara mi powiedziała, że od paru lat jesteś wegetarianką. Swoją drogą jak można nie jeść mięsa?- Spojrzał na mnie.- Nie brakuje ci czasem hamburgerów albo cheeseburgerów? 
- Czasami- Odparłam siadając za stołem i uważnie obserwując jak Dieter krząta się po kuchni. Dziwnie to wyglądało. 
        Nie odzywaliśmy się więcej do siebie. Gdy tylko wylądował przede mną talerz z parującą i żółtą mazią mruknęłam niewyraźne ,,Dziękuję'' i zaczęłam jeść. Jajecznica była świetna. Rozpływała się w ustach wywołując na mojej twarzy uśmiech. Nie uszło to uwadze Dietera, który popijał poranną kawę.
- Interesujesz się modą?- Zapytał nagle zezując na mój strój. Zerknęłam na niego i zastanowiłam się nad odpowiedzią. Lubię modę... Ale nie wiem czy się nią interesuje.
- Trochę- Odparłam odsuwając od siebie pusty talerz.- Znaczy, nie śledzę codziennie blogów z modą, nie łapię każdej gazety gdzie tylko pojawi się artykuł o tym co jest modne. Po prostu chodzę po sklepach i to co mi się spodoba- kupuję. Dopiero w domu łączę to w komplety, które jako tako uchodzą w tłumie...
       Tata pokiwał głową i zamyślił się. Chwyciłam talerz i wstawiłam go do zlewu. Gdy chciałam go umyć, na moich dłoniach poczułam uścisk dłoni Dietera.
- Zostaw.- Mruknął i odsunął się. Zerknął na zegarek- Powinniśmy już iść.
- Iść gdzie?- Zapytałam wychodząc z kuchni i zgarniając moją torebkę.
- Na plan DSDS- Odpowiedział.- Wiesz... Mimo, że nie będziemy przesłuchiwać teraz kandydatów, bo nic nie jest gotowe, musimy nagrać spoty reklamowe. 
       Wyszłam z nim na zewnątrz i rozejrzałam się niepewnie.
- Chcecie nagrywać reklamy tutaj?- Upewniłam się.
- Tak. Ale to będą inne reklamy... Masz strój kąpielowy ze sobą?- Zapytał, a ja zaprzeczyłam głową. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Tata spojrzał na mnie i westchnął.- Koło planu jest sklep, to go kupisz.Dzisiaj będziemy kręcić na moim jachcie. Czyli nawiasem mówiąc- Dodał- Spędzimy tam cały dzień.

************
Dieter:

       Widziałem jej niepewne kroki, gdy szła za mną. Widać było, że jeszcze nie jest pewna tego wszystkiego. To było dla niej tak samo nowe, jak dla mnie. 
        Weszliśmy do jednego z domków i już w progu usłyszałem radosne śmiechy bliźniaków. Rozmawiali po niemiecku, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że Taylor zna doskonale ten język. Miałem nadzieję, że chłopcy czegoś nie palną.
- Bill! Tom!- Zawołałem widząc przed sobą wysokiego blondyna z ogromnym blond irokezem na głowie. Ubrany był w kolorowe spodnie, glany i czarną bluzkę na ramiączkach, która eksponowała jego tatuaże. Obok niego stał jego starszy bliźniak, z związanymi dredami na czubku głowy. Oboje spojrzeli na mnie i momentalnie zamilkli.- Gotowi? Gdzie jest Mateo?- Zapytałem rozglądając się, mając nadzieję, że czwarty Juror gdzieś się zaszył.
- Jeszcze go nie ma...- Odparł Bill i spojrzał za mnie. Zdałem sobie sprawę z tego, że Kaulitz dostrzegł moją córkę... Jak to dziwnie brzmi.
- Akhm...- Odchrząknąłem i spojrzałem na Tay. Spoglądała na nas z niewielkim uśmiechem, a w jej oczach dostrzegłem błysk. - Bill, Tom... To moja córka, Taylor. - Nie musiałem na nich spoglądać. Wiedziałem, że na ich twarzy odmalował się szok, wywołany moimi słowami.
- Mówiłeś, że nie masz dzieci- Mruknął oskarżycielsko Tom.
        Skinąłem głową i westchnąłem.
- Nie wiedziałem, że mam córkę. Dowiedziałem się o tym wczoraj, zaraz po przyjeździe.- Wyjaśniłem. - Dla Taylor to też jest nowość...
        W pokoju zapadłą cisza, przerywana naszymi oddechami.
- Przestańcie, się tak na mnie gapić- Powiedziała Tay do bliźniaków. Oboje wpatrywali się w nią z otwartymi oczami.- Proszę was...- Zaśmiała się.
- Czy ja cię, czasami nie widziałem wczoraj w klubie?- Wypalił nagle Bill,a ja miałem ochotę przyłożyć sobie w czoło.
- Tak... Śpiewałam- Odpowiedziała dziewczyna, a Kaulitz zrobił bardzo inteligentną minę. Pokręciłem głową z niedowierzaniem i zerknąłem na zegarek.
- Gdzie ten Mateo? Jak się nie pośpieszy, wszyscy się spóźnimy...- Jęknąłem.
- Już jestem, jestem!- Nagle przez drzwi wpadł czwarty Juror.- Musiałem coś wyjaśnić z tutejszą wójt. - Sapnął ze zmęczenia.
        Rozejrzał się po pomieszczeniu i jego wzrok zatrzymał się na dziewczynie.
- Ooo- Zawołał- A to kto?
        No i powtórka z rozrywki. Po paru minutach, gdy wszystko zostało ponownie wyjaśnione, mogliśmy w końcu wyjść z domku i skierować się na plaże... Widziałem grymas na twarzy córki, gdy wyszliśmy na piasek. Ściągnęła buty i niosła je w ręku. Swoją drogą, dlaczego ona chodzi w szpilkach?!

**********************
Taylor:
      Miałam nie wchodzić dzisiaj na plaże!   Po mojej głowie cały czas tłukły się podobne myśli, niepewnie idąc obok mężczyzn. Nie miałam pojęcia co tam w ogóle robię! Powinnam był siedzieć w szkole, albo w domu i wpatrywać się w nasz telewizor, a tak utknęłam na plaży w moich najlepszych ciuchach....
      Gdy doszliśmy do oceanu zobaczyłam ekipę ludzi ustawiających kamery na jachcie. Mam nadzieję, że nie będą cały czas kręcić. 
      Po wyjaśnieniu wszystkich spraw, ekipa podzieliła się na trzy grupy. Jedna miała płynąć ze mną i Dieterem, druga jechać samochodem z Billem i Tomem, a trzecia miała iść z Mateo. Obok planu szybko kupiłam strój kąpielowy, który schowałam do torebki. Nie będę się obnosić z żółtym materiałem....
      Chciałam to kręcenie mieć już za sobą, ale zdawałam sobie sprawę, że to może długo potrwać. Gdy jacht zaczął odbijać od brzegu, usiadłam na tyle i wpatrywałam się w horyzont. Zapowiada się upalny dzień...

*****************
TADAM!!! Odcinek, tak jak mówiłam. Następny pokaże się pewnie w sobotę albo w niedzielę, nie wcześniej, ponieważ mam same kartkówki i sprawdziany w tym tygodniu...


poniedziałek, 9 września 2013

Odcinek 5:

Dziękuję za wszystkie komentarze! Na prawdę nie spodziewałam się ich aż tylu :D Dedykacja dla WAS WSZYSTKICH!!!
*************
Taylor:
   Bolało mnie całe ciało. Nie miałam siły, by dłużej iść do Sylwii, więc Sean wziął mnie na ręce i do niej zaniósł. Nie zdziwiła się na mój widok (  jak zwykle )  tylko pokręciła z dezaprobatą głową. Wiedziałam, że się o mnie martwi, ale nie mogłam nic na to poradzić. Jeszcze nie.
-Joe?- Spytała cicho wskazując mi miejsce na łóżku i natychmiast się nade mną pochylając. Delikatnie zbadała mój nos i szybkim ruchem go nastawiła. Nie było to przyjemne. I nikomu nie polecam!
      Aria i Sean w skrócie przedstawili dziewczynie zdarzenia na plaży, a pielęgniarka tylko kręciła głową. Po chwili wstała, i umyła ręce, oznajmiając że już skończyła. w odpowiedniej chwili... Ledwie schowała apteczkę, do jej domu wpadł zdenerwowany ojciec.
      Sylwia to bardzo miła dziewczyna. Szybko opatruje człowieka, rozmawia z nim... I jest świetną powierniczką sekretów. Zawsze do niej przychodzę, gdy mam coś na sumieniu. Nie osądza, tylko pomaga.
      Gdy Dieter wpadł do domu, podniosła na niego zdziwione oczy, ale nic nie powiedziała. Wolała milczeć...
- Taylor, nic ci nie jest?!- Krzyknął od progu, a ja przecząco pokręciłam głową.- Możesz mi wyjaśnić co to miało być przed hotelem?!
     Westchnęłam cicho i zamknęłam oczy. Co jak co, ale musiałam mu wyjaśnić pewne sprawy. Nawet jeżeli tego nie chciałam... Coś mu się należy. Zbyt dużo najadł się stresu...
- Joe jest chuliganem. Ma na pieńku z policją, i cały czas jest przez nich pilnowany. - Zaczęłam nie patrząc na niego. - Zaproponowałam, że im pomogę, gdy za którymś razem chłopak narozrabiał, i nie poniósł za to odpowiedzialności. Zgodzili się... I od tego czasu, tak jakby go pilnuję, by nie zrobił czegoś głupiego. Oczywiście szybko dowiedział się o tym i zaczął się rzucać. Uzgodniliśmy, że postawimy pewną granicę, której on nie przekroczy... A dzisiaj na plaży... Zdecydowanie ją przekroczył. Powinnam była dzwonić na komisariat i im o tym powiedzieć, ale... Daję mu ostatnią szansę... Jak zwykle. Tylko gdy teraz zawali... Będzie siedział.
     Zamilkłam. Nie chciałam, żeby tata oceniał mnie po tym co robię. Miałam dosyć wybryków Joego i on o tym wiedział. Teraz jest ostrożny, ale kiedyś podwinie mu się noga... I poogląda świat zza krat. Wszyscy wiedzieli, że nie rzucam słów na wiatr, a jeżeli coś obiecuję to to zrobię na pewno.
     Spojrzałam dyskretnie na Dietera. Był blady na twarzy i wątpię, żeby to były pozostałości po szoku wywołanym na plaży...
- Nie musiałaś tego robić- Powiedział cicho i wolno- Mamy ochronę, nie musiałaś...
- Ochrona była zajęta czym innym!!!- Przerwałam podnosząc się gwałtownie. Skrzywiłam się, gdy poczułam jak drętwieją mi nogi, ale nie zachwiałam się.- Z drugiej strony plaży byli wasi fani, którzy chcieli się do was dostać!- Ryknęłam- Gdyby się tam dostali, nikt by ich nie powstrzymał, a po za tym kandydaci DSDS muszą się przygotować do konkursu, prawda? Jak mylisz jakby się czuli, gdyby dowiedzieli się, że za rogiem czyhają na nich fani, którzy zrobią wszystko, by ich dotknąć i zobaczyć?! Że w każdej chwili mogą być za rogiem?! Chciałeś by mieli spokój i ochrona tego dopilnowała. Joe tylko wykorzystał sytuację...
      Odwróciłam się plecami do pozostałych i odetchnęłam głęboko. To nie był czas na kłótnie.
- Mogliśmy zainterweniować- Usłyszałam po chwili. - To nasza wina, że nic nie zrobiliśmy, nie powstrzymaliśmy go, przed rzuceniem się na ciebie.
- Nawet gdybyście to zrobili, nie mielibyście z nim szans- Odpowiedziałam kręcąc głową.- A po a tym... Wszystko stało się szybko, to była zaledwie minuta. Zanim do nas byście dobiegli, byłoby po wszystkim.
      Spojrzała na zegarek wiszący na ścianie i spoważniałam. Za pół godziny mam występ.
- Musimy iść.- Mruknęłam do Seana i Arii, po czym wyszliśmy od Sylwii zostawiając tam mojego ojca i mamę, która uważnie się nam przysłuchiwała.

******************
Bill:
      Zaszokowany opadłem na kanapę w pokoju i przymknąłem oczy.  To co miało miejsce pod hotelem całkowicie mnie zaskoczyło i wytrąciło z równowagi. Dlaczego nie podbiegłem do Taylor i jej nie powstrzymałem przed tą bójką?! Gdy w ruch poszły te ostre narzędzia... Coś mogło jej się stać!!!
      Prawda była jednak taka, że cała ta szarpanina nie trwała więcej niż minutę. Wszyscy byli zaskoczeni tym, co się działo, a za nim doszliśmy do siebie... Było po wszystkim.
- Ta dziewczyna jest...- Usłyszałem podniesiony głos brata.- ... Nawet nie mam słowa by opisać to co się tam działo!
-Lekkomyślna?- Rzuciłem cicho, zakrywając oczy rękoma- Gdyby coś jej się stało, MY byśmy za to odpowiadali, Tom...
      Bliźniak wciągnął głęboko powietrze. Nie musiałem podnosić wzroku. Wiedziałem, że teraz wpatruje się we mnie z niedowierzaniem.
- Nie Bill, mylisz się. Taylor dobrze wiedziała co robi... Odsunęła przecież Maurica, a oboje o tym dobrze wiemy, że jeżeli chłopak chce to potrafi komuś nieźle przyłożyć...- Powiedział.
      Pokręciłem głową i westchnąłem. Czy mój tępy brat na serio niczego nie rozumie?! Gdyby coś jej się stało, DSDS zostałby na sto procent przerwany! 
- I tak nic nie zrozumiesz, Tom- Mruknąłem i wstałem. Spojrzałem automatycznie za zegar- Zbieraj się. Mieliśmy być w klubie o siódmej.
- A tak na marginesie... Dlaczego Dieter nie mieszka w hotelu?- Usłyszałem na korytarzu.
- Ponieważ ma kupiony tutaj dom. Jak i jacht. - Odparłem i ruszyłem przed siebie. Miałem dość wrażeń jak na jeden dzień.

******************
Taylor:
    Ze znudzeniem wpatrywałam się w przybywające tłumy. Było tutaj pełno osób z mojej szkoły, jak i kandydaci DSDS, którzy kolejno zajmowali miejsce przy barze. Alkohol był tutaj główną atrakcją. Szybko sprawdziłam, czy wszystko jest na swoim miejscu, i weszłam na scenę. DJ właśnie ściszał muzykę.
- Halo, halo!- Zawołał. - Witam wszystkich na naszej małej imprezie, mam nadzieję, że wszyscy zaczną się doskonale bawić!- Wszyscy zaczęli krzyczeć- Jeżeli macie piosenkę na zamówienie dla swojej drugiej połówki, koleżanki, kuzynki, babci- nie krępujcie się tylko zamawiajcie! A teraz specjalnie dla was nasza kochana Shay!
    Uśmiechnęłam się do wszystkich obserwując ich twarze. Widziałam, jak ,,nowi'' są zaskoczeni moim widokiem. Niedawno jak pół godziny temu widzieli mnie z rozwalonym nosem i poszarpanym ubraniem, a teraz stoję na scenie jakby nic się nie stało. Zaśmiałam się w duchu z ich min i zaczęłam śpiewać.
    Piosenka różniła się od wszystkich innych. Teraz ja i miejscowy zespół taneczny próbowaliśmy wyrwać wszystkich do tańca. Z marnym skutkiem... Jak na razie....

*************
Tom:
   Weszliśmy do klubu, gdzie zebrali się wszyscy uczestnicy konkursu.  Zerknąłem w stronę baru i jęknąłem w duchu. Był całkowicie oblegany. Nie byłem przyzwyczajony do tego, by na jakiejś imprezie się nie napić. Wiadomo, tyle, żeby być świadomym tego co się robi...
    Podążyłem za moim nieznośnym bratem do wolnego stolika w rogu. Nie mam pojęcia skąd on go wytrzasnął, było tutaj tyle ludzi, więc byłem pewien, że wszystko jest zajęte, a my będziemy jedynie podpierać ściany.
     Od akcji na plaży, chodził zdenerwowany. Wiadomo, że któryś z nas musiał zareagować, ale nie zdążyliśmy... I nie! To nie jest żadna wymówka! Spróbujcie kiedyś przerwać coś, rozzłoszczonej kobiecie... No właśnie.
     Rozejrzałem się uważnie i dopiero teraz dotarło do mnie, że córka Dietera występuje. Co jak co, ale potrafi się zebrać.
- Widzisz to co ja?- Rzuciłem do Billa, a ten skinął głową. Uważnie obserwował każdy jej ruch. Dziewczyna bawiła się z publicznością, tańczyła koło nich, śmiała się... Była w swoim żywiole.
     Piosenka szybko się skończyła, a ona sama zniknęła za sceną, by po chwili wynurzyć się koło... Seana? Tak chyba tak. Zaraz obok pojawiła się jej przyjaciółka z drinkami w ręku.
- A więc, zaczynamy imprezę!!!- Do mikrofonu ryknął DJ, a ja się skrzywiłem. Zdałem sobie sprawę z tego, że zacząłem tęsknić za Rią... I to cholernie tęsknić.

***********************

Und... em... Ja... Całkowicie zasługuję na burę, ochrzan i to porządny, więc chylę przed wami głowę, a wy możecie śmiało powiedzieć co o mnie myślicie. Zdaję sobie sprawę, że notki długo nie było i mogę nawet znaleźć winowajce, dlaczego tak  było, no ale... Chcę być szczera... Więc to, że jestem w szkole niczego nie zmienia, bo wy z pewnością też w niej jesteście. Wiadomo jak to jest w pierwszych dniach... nowa szkoła, nowi ludzie bla, bla, bla... 
MIAŁAM CZAS!!! Przyznaję bez bicia, miałam czas by dodać notkę, zarys też był... Tylko chęci brak. Nie wiem dlaczego, ale no... Dopadła mnie rutyna i muszę się z niej wygrzebać. W każdym bądź razie, spięłam się w sobie i dodałam wam nową notkę ( cholernie krótką ) ale ważne, że jest. Nie wyszła mi, jest beznadziejna, próbowałam ją ratować, ale wpadła mi w otchłań beznadziejności i tam została...
ALE obiecuję, że teraz będę częściej dodawać. Też nie jest jeszcze tak łatwo, w szkole dowalili nam elektroniczny dziennik, więc rodzice mogą wejść w każdej chwili i zobaczyć oceny, które nie są idealne ( chociaż jeszcze ich  nic nie mam)
Postaram się, będę dodawać notki przynajmniej DWA RAZY W TYGODNIU i powinno coś z tego być....
 Und, Danke schon za komentarze, to była dla mnie bardzo miła niespodzianka, i teraz tylko gorzej się czuję po tym jak Was potraktowałam. Możecie mi sprzedać darmowego kopa, przyjmę go xD