niedziela, 17 listopada 2013

Odcinek 12:

Świat mi się wali... Wszystko się wali :( 
Dedykacja dla: Beata Federska!  
********
   
Następny dzień przywitał mnie bezwzględną szarością. Rozczarowana tym, że tego dnia nie mogłam założyć swojej ulubionej sukienki, z niechęcią założyłam białe jeansy, turkusową bluzkę i trampki. Z makijażu zrezygnowałam- nie miałam zbytnio ochoty na strojenie się.
     Przeglądając się w lustrze zauważyłam wystający róg zeszytu schowanego pod poduszką. Odwróciłam od niego wzrok, ale po chwili trzymałam go już w ręce i drżącymi palcami przerzucałam kartki, by znaleźć wpis , który przeczytałam jako ostatni.  Jak na złość nie mogłam go znaleźć, a wiedziałam, że jeżeli za raz nie wyjdę- spóźnię się do szkoły.
     Z zrezygnowaniem odłożyłam zeszyt i chwyciłam torbę z książkami. Nie uśmiechało mi się siedzenie w szkole, wolałabym spotkać się z Lisą i resztą, ale wiedziałam, że mama byłaby zła, gdyby się dowiedziała, że nie poszłam do szkoły.  Z resztą dzisiaj zaczynały się już nagrania i tata nie chciał, żebym w tym uczestniczyła.
     Powolnym krokiem skierowałam się na przystanek autobusowy wiedząc, że Seana dzisiaj nie będzie w szkole. Zadzwonił do mnie w nocy i powiedział, że zachorował. Obiecałam mu, że po szkole wpadnę do niego z zeszytami, ale po głosie poznałam, że nie był zbytnio zachwycony tym pomysłem.
Wbiłam wzrok w przestrzeń przede mną i oparłam się o przystanek. Za kilka minut miał nadjechać autobus…
     Nagły dźwięk klaksonu sprawił, że ze strachu aż podskoczyłam. Rozejrzałam się i zobaczyłam przed sobą… Billa. Siedział oparty jedną ręką o fotel pasażera w odkrytym kabriolecie i uśmiechał się do mnie.  Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, na co on prychnął.
- Co ty tu robisz?- Zapytałam zakładając ręce na piersi.- Powinieneś mieć teraz nagrania…
-Tom mnie wysłał do miasta po sok pomarańczowy…- Wzruszył ramionami i przewrócił oczami- Wykorzystuje to, że jest straszy o te cholerne 10 minut.
     Uniosłam brwi i zerknęłam na niego z niedowierzaniem. Przez jakiś durny sok zawala zdjęcia? To było nawet zrozumiałe, ale nadal nie wiedziałam czego ode mnie chce.
- A ja mam z tym związek bo…- Spojrzałam na niego znacząco.
- Bo uznałem, że skoro najbliższy sklep jest po drodze do twojej szkoły to przy okazji cię tam podrzucę.- Usłyszałam. Pokręciłam głową i puknęłam się w czoło. No normalnie jakiś czub z niego!
- Nie sądzę, żeby tata był z tego zadowolony, gdyby się o tym dowiedział- Powiedziałam, patrząc na telefon. Autobus już się spóźniał pięć minut.
- Dieter nie musi o tym wiedzieć. Ja mu nic nie powiem, przysięgam!- Kaulitz podniósł rękę i uśmiechnął się.- No nie daj się prosić… Oboje wiemy, że autobus już się spóźnia…
     Westchnęłam zrezygnowana i podeszłam do samochodu.
- Tylko dlatego, że ten stary grat gdzieś zdechł po drodze- Mruknęłam mając na myśli autobus. Kiedy do niego wsiadałam, obawiałam się, że w każdej chwili może się rozlecieć na części, albo co gorsza: w ogóle nie ruszyć z miejsca.
     Podróż autem byłą przyjemna. Zaczynam doceniać to czemu chłopcy zawsze wybierają luksusowe i szybkie auta . Po drodze nie zamieniliśmy ze sobą słowa wsłuchując się w brzmienie radia. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się. Uwielbiałam, kiedy wiatr owiewał mi twarz i plątał włosy. Czułam się wtedy taka… wolna.
     Nagły zdławiony odgłos, który wydobył się z ust Billa zmusił mnie bym otworzyła oczy. Zerknęłam na niego niepewnie, nie wiedząc co mu się stało, ale mężczyzna wpatrywał się przed siebie. Z lekkim opóźnieniem zdałam sobie sprawę z tego, że auto stoi w miejscu. Przesunęłam wzrokiem po najbliższej okolicy chcąc znaleźć powód zachowania Billa, ale nie znalazłam nic. Już miałam się go zapytać na co patrzy, kiedy z krzaków wyszedł… Sean. A zaraz za nim… Rollinda.

*************

Bill:

      Zbliżając się do zakrętu rozpoznałem auto chłopaka Taylor. Tej marki nie dało się pomylić. Powoli nacisnąłem pedał hamulca, czując, że coś tutaj nie gra. Dziewczyna siedząca obok mnie zdawała się nie zwracać uwagi na to co dzieje się na ulicy. Mam nadzieję, że szybko nie otworzy oczu.
     Zatrzymałem samochód w sporej odległości od pierwszego samochodu i wyłączyłem silnik. Musiałem zobaczyć co się zaraz stanie.
     Kiedy usłyszałem stłumiony jęk i ciche plaśnięcie o mało nie przyprawiło mnie to o mdłości. Zdusiłem je w sobie wiedząc, że z moich ust wydobył się blisko nie określony odgłos, który zwrócił uwagę dziewczyny. Zerknęła na mnie, a potem na drogę przed nami skąd po kilku sekundach z krzaków wyłonił się Sean z jakąś blondynką. Dziewczyna właśnie zapinała bluzkę i poprawiała włosy. Oboje byli lekko zdyszani.
- Tay, nie może się o tym dowiedzieć- Usłyszeliśmy oboje głos chłopaka- Rozumiesz?
     Dziewczyna szybko pokiwała głową i uśmiechnęła się. Podeszłą do niego i położyła mu lekko drżącą rękę na plecach.
- Chciałam się z tobą spotkać, nie dlatego, że… wiadomo dlaczego- Mruknęła dziewczyna i stanęła przed nim.- Ja… Źle się czułam ostatnio i… Zrobiłam test dla pewności.
     Nawet z tej odległości było wyraźnie widać, jak jej policzki pąsowieją. Chyba się domyślałem o co im chodzi…
- I?- Zapytał chłopak patrząc na nią szeroko otwartymi oczami.
- Pozytywny… Jestem w ciąży Sean… Z tobą.
     Stłumiłem ciche prychnięcie. Facet zdradzał Taylor i dowiedział się, że zrobił komuś dzieciaka…. Normalnie scena jak z filmu!
- To nie… niemożliwe…- Wyjąkał zaszokowany chłopak.- Przecież… Pilnowaliśmy, zabezpieczaliśmy się…
- Prezerwatywa nie daje 100% skuteczności…- Wymruczała dziewczyna.
-Bill- Usłyszałem głos obok mnie. Spojrzałem na Taylor. Była cała blada, a w jej oczach dostrzegłem ogromny ból. W jednej chwili, żałowałem, że się zatrzymałem, że nie przejechałem obok samochodu, zostawiając tamtą dwójkę daleko w tyle. Nie chciałem, że Tay cierpiała….- Błagam… Zawróć…
     Bez słowa odpaliłem silnik, dziękując Bogu, że ten samochód jest w miarę cichy i nie zwracał uwagi dwójki nastolatków, teraz wyraźnie się kłócących. Szybko zawróciłem i skierowałem się w stronę Willemstad.
- Zatrzymaj się- Szepnęła nastolatka, co natychmiast uczyniłem widząc jej bladą twarz. Szybko wyskoczyła z samochodu i zwymiotowała w pobliskie krzaki. Nie czekając, ani chwili wysiadłem z samochodu i podszedłem do niej. Klęczała i trzymała twarz w dłoniach. Płakała…

***********

Taylor:

     Jak on mógł mi to zrobić?! Jak mógł?! Ufałam mu, martwiłam się o niego, a on… A on…
     Nie mogłam znieść myśli, że mój własny chłopak mnie zdradził i zrobił dziecko innej. To dlatego dzisiaj nie poszedł do szkoły. Chciał się spotkać z Rollindą i…
     Kazałam Billowi zatrzymać samochód, co uczynił bez zbędnych pytań. Czułam jak mój żołądek się przewraca i to zaledwie kwestia kilku sekund kiedy cała moja zawartość żołądka będzie chciała ze mnie wyjść. Wybiegłam z auta i zwymiotowałam w pierwszych lepszych krzakach. Łzy płynęły mi po policzkach i czułam jak moim ciałem wstrząsają dreszcze. Czułam się źle….
     Czyjeś ciepłe dłonie chwyciły mnie mocno i zdecydowanie i przyciągnęły do swojej piersi. Wiedziałam, że to Bill. Objęłam go mocno i rozpłakałam się jeszcze mocnej w jego ramionach.
- Jak on mógł mi to zrobić?- Załkałam, mocząc jego koszulkę- Jak…?
-Ciii!!!- Powiedział Bill obejmując mnie mocniej- On nie jest tego wart…
     Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale gdzieś tam niejasno zdawałam sobie sprawę z tego, że telefon młodszego bliźniaka dzwonił raz po raz. W końcu odsunęłam się od niego, zdając sobie sprawę, że na jego koszulce jest wielka mokra plama z moich łez.
-Przepraszam…- Powiedziałam, bojąc się spojrzeć mu  w oczy. Chwilę później Bill podniósł moją głowę, tym samym zmuszając mnie to tego.
- Nie masz mnie za co przepraszać. To raczej ja powinienem to zrobić… Nie chciałem, żebyś to zobaczyła… Mogłem przejechać dalej, nie zatrzymać się…- Powiedział
- Bill, to by nic nie dało. W końcu i tak bym się o tym dowiedziała…. Żałuję tylko, że właśnie w ten sposób.
-Taylor- Zawołał Bill patrząc na mnie- On nie jest tego wart. Nie przejmuj się nim. Wiem, że to boli, ale nie załamuj się…- Jego wzrok był błagalny. Pokiwałam głową na znak, że się zgadzam i oboje w tym momencie podskoczyliśmy na dźwięk telefonu. Kaulitz nerwowym ruchem sięgnął po niego i odebrał.
- Halo!
- Nie, Tom to było ważne…
-Będę za chwilę
-Powiedz Dieterowi, żeby wyszedł.
     Zakończył połączenie i spojrzał na mnie. Chyba uznał, że nadal mam drgawki, bo zdjął swoją bluzę i nałożył ją na moje ramiona.
-Powinniśmy już iść.- Mówiąc to objął mnie i zaprowadził do auta. Szybko sam usiadł za kierownicą i nacisnął jakiś guziczek. Zadałam sobie sprawę, że Bill podnosi dach auta. Skrycie dziękowałam mu za to. Nie uśmiechało mi się, żeby teraz ktoś mnie zobaczył.

*********

Bill:

     Kątem oka zerknąłem na nastolatkę. Skuliła się na siedzeniu i oparła głowę o szybę. Nawet nie podejrzewałem, co mogła w tej chwili czuć. Współczułem jej i jednocześnie plułem sobie w brodę, że się zatrzymałem. Mogłem jechać dalej…
     ,,W końcu i tak bym się o tym dowiedziała… ‘’
     Ma rację. Taka sytuacja nie byłaby długo w ukryciu. Prędzej czy później, ktoś by jej o tym powiedział.
     Gdy wjechałem do miasteczka i podjechałem na plan widziałem poważne miny reszty Jury i zaciekawiona spojrzenia kandydatów.
-Poczekaj tutaj- Powiedziałem do Taylor, odpiąłem pasy i wysiadłem z auta. Szybkim krokiem podszedłem do Dietera.
- Bill! Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie, dlaczego się spóźniłeś!- Warknął juror patrząc na mnie. Nachyliłem mu się do ucha i szepnąłem do jego ucha tylko jedno imię:
-Taylor.
     Mężczyzna spojrzał na mnie zaskoczony i zerknął w kierunku auta. Chyba zauważył niewyraźną sylwetkę dziewczyny, bo jego oczy rozszerzyły się z niedowierzania.
- Zabierz ją do domu i z nią zostań. Zaraz tam przyjdę…- Powiedział tak cicho, że nawet ja miałem problem, by go usłyszeć. Skinąłem głową i ruszyłem w kierunku samochodu. Chwilę później odjeżdżałem z planu DSDS.

********

Dieter:

     Patrzyłem w ślad za autem Billa i podniosłem wysoko głowę. Trzeba opóźnić zdjęcia.
- Macie jeszcze godzinę przygotowań!- Powiedziałem głośno wiedząc, że wszyscy mnie usłyszą. Następnie skierowałem się do domy mojej córki. Nie miałem pojęcia w co wpakowała się moja córka, ale o tej porze powinna być w szkole.
     Byłem pełen czarnych myśli, kiedy przekroczyłem próg domu. Szybko skierowałem się do pokoju Taylor. Dziewczyna leżała w łóżku, a Bill stał przy oknie i patrzył na nią ze współczuciem. Dopiero po chwili zaważyłem, że Tay płacze.
- Taylor, co się stało? Dlaczego płaczesz?- Usiadłem obok córki i spojrzałem na nią. Pokręciła tylko głową i zakryła twarz poduszką. Nic nie rozumiałem.- Bill, może ty mi powiesz, co się tutaj dzieje?- Zerknąłem na młodszego bliźniaka, który wpatrywał się w moją córkę. W jego oczach dostrzegłem, troskę o nią. – Bill…?
     Mężczyzna spojrzał na mnie i cicho westchnął.
- Tom wysłał mnie rano po sok pomarańczowy. Po drodze spotkałem Taylor na przystanku więc postanowiłem, że ją podwiozę, zważywszy na to, że autobus jej się spóźniał. Gdy jechaliśmy, zauważyłem nagle samochód Seana, który stał przy drodze. Zatrzymałem się, bo wiedziałem, że coś musiało się stać. Wtedy chłopak wyszedł z krzaków z jakąś dziewczyną. Rozmawiali o tym, że Taylor nie może się o nich dowiedzieć, a potem ta dziewczyna oznajmiła, że jest w ciąży… Z Seanem.
- Taylor to wszystko widziała? I słyszała?- Zapytałem zaszokowany. Chłopak pokiwał głową, a ja schowałem twarz w dłonie.
     Wiedziałem, że z Seanem jest coś nie tak, nigdy się w takich sprawach nie myliłem, ale nie sądziłem, że ten chłopak może mieć tyle za uszami. Pokręciłem głową z niedowierzaniem. Jak ten palant śmiał skrzywdzić moją córkę?!
- Dobrze Bill, że z nią byłeś.- Powiedziałem po chwili ciszy. – Trzeba coś zrobić, żeby Sean nie zbliżał się już do Taylor. Postawić jej ochroniarza na progu drzwi, albo nie wiem…
     Nie wiedziałem, co zrobić, żeby zapewnić mojej córce ochronę. Pomysł z ochroniarzem wydawał mi się najlepszy.
- A nie lepiej zadzwonić do mamy Tay?- Rzucił Bill- Mimo wszystko ona najlepiej może jej pomóc. I nie wpuści tutaj Seana.
     Po chwili namysłu przytaknąłem i zadzwoniłem do Sary.  Obiecała, że za chwilę będzie i po paru minutach zjawiła się w domu. Gdy Bill ponownie opowiedział całą historię, zgodziła się z nami, że jej opieka będzie tutaj najlepsza. Obiecała też, że nie wpuści Seana do domu. W pełni zadowolony, ale nadal martwiący się o Tay,  wyszyłem z domu w towarzystwie Billa. On również tak jak ja był milczący.
-Musimy zaufać Sarze… - Rzuciłem w powietrze i cicho westchnąłem. – Teraz najwyższa pora skupić się na pracy…

************

Taylor:

Ledwo zdawałam sobie sprawę z  tego, co dzieje się w pokoju. Jak przez mgłę pamiętam ciepłe i silne dłonie Billa, kiedy wyciągał mnie z samochodu i niósł na rękach do mojego pokoju. Potem przyjście taty… Nie chciałam mu mówić, o tym co się stało. To było dla mnie zbyt bolesne…
Głos mamy… Tak, ten głos najlepiej przebił się do mojej świadomości. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie chciałam nikogo widzieć.
Gdy zostałam sama w pokoju wyciągam pamiętnik mamy. Wiedziałam, że mama też musiała się czuć podobnie jak ja, gdy tata ją zostawił…
,,23 grudnia 95r.
     Ciągle nikomu nie powiedziałam o ciąży. Boję się… Nie wiem jak zareagują moi rodzice na tą wiadomość… Na razie postanowiłam, że będę to ukrywać tak długo jak mogę, ale już długo tak nie pociągnę. Brzuch zaczyna już lekko wystawać, ale mogę go jeszcze zakrywać luźnymi bluzkami…
     Co mam robić? Dieter nie odbiera, nie odpisuje na wiadomości… Chyba mnie rzucił…”
„1 stycznia 1996 roku
     Powiedziałam rodzicom. Wściekli się, zażądali imienia ojca. Nie mogłam powiedzieć, że był to Dieter. Jeszcze bardziej by ich to wkurzyło. Powiedziałam, że nie pamiętam jego imienia, że to była jednorazowa przygoda. Teraz uważają mnie za dziwkę.
     Słyszę, jak rozmawiają o tym w salonie. Chcą, żebym usunęła dziecko… Nie mogę tego zrobić. Mimo wszystko pokochałam tę mała istotkę, która rozwija się we mnie… Boże co mam robić?!”
„ 2 luty 96r.
     Lucy kazała mi się pakować. Nie wiem co ona kombinuje, ale chyba się boję. Od paru dni źle się czuję, mam wrażenie, że mogę w każdej chwili zwymiotować . To dopiero 5 miesiąc… Nie wiem co robić.
    Lucy powiedziała, że rodzice chcą się pozbyć mojego dziecka, dlatego wsypują mi jakieś świństwa do jedzenia i wody. Nie wiem co o tym myśleć. Nigdy nie sądziłam, że moi rodzice byliby do tego czegoś zdolni… straciłam grunt pod nogami.”
„ 4 luty 96r.
     Od wczoraj jestem w Willemstad. To małe miasteczka na Karaibach, gdzie teraz mieszkam. Lucy umówiła się tutaj z pewną panią, że u niej zamieszkam do końca ciąży, a potem… Mam sobie sama radzić. Pomagam tej kobiecie jak tylko mogę, żeby tylko mnie nie wyrzuciła. To bardzo miła kobieta i codziennie pyta się, jak się czuję. Ludzie tutaj są bardzo życzliwi…”
Zamknęłam zeszyt mając dość czytania o przygodach mamy. Nie znalazłam tutaj nic, co mogłoby mi pomóc w mojej sytuacji.  Mama nie opisywała tego co się z nią dzieje w środku po odejściu taty…
Zamknęłam oczy i prawie natychmiast zobaczyłam tę scenę na drodze. Stłumiłam jęk, ale nie mogłam powstrzymać spływających łez. W końcu zmęczona tym wszystkim- zasnęłam.

*********
Bill:

     Zmęczony opadłem na swoje łóżko. Miałem ochotę zasnąć głębokim snem, ale ciągle myślałem o Taylor. Nie wiedziałem jak się trzyma.  Przed oczami ciągle widziałem ją płaczącą przy drodze. Ten obraz powracał do mnie już wiele razy podczas nagrań, a ja z całych sił starałem się go odgonić. Jednak teraz , kiedy kamera nie nagrywała mojej twarzy mogłem pozwolić na ból wywołany tym wspomnieniem.
- Bill, nie martw się- Usłyszałem głos Toma, który usiadł obok mnie. Zarówno on i Mateo już o wszystkim wiedzieli. Obydwoje byli oburzeni zachowaniem Seana i nie mogli uwierzyć w to, że chłopak mógł tak skrzywdzić dziewczynę. Nikt, oprócz Toma nie zdawał sobie sprawy z tego, jak cierpię. – Taylor nie długo się otrząśnie. To silna dziewczyna. Wierz mi.
     Skinąłem głową oganiając niechciane wspomnienia. Twarz Taylor wykrzywiona bólem… Tego nie da się tak łatwo zapomnieć.
     Znużony zmieniłem pozycję i nawet się nie przebierając zasnąłem.

**********


niedziela, 10 listopada 2013

Odcinek 11:

Ok, dlaczego nie było notki w zeszłym tygodniu? Ponieważ… Zostałam ciocią :D Siostra zaczęła rodzić w nocy z piątku na sobotę, a stres chwycił nas wszystkich.  Początek 9 miesiąca, brzuch wyglądał na 6, a dzieciak już się pcha na świat :D Całą niedzielę, przesiedziałam u siostry w szpitalu. Potem poniedziałek… Więc… tak wyszło. Ale teraz notka już jest i dedykuję ją Wiktorkowi! :)

 **********
Dieter:

    Rozejrzałem się po plaży, ale nigdzie nie mogłem dostrzec mojej córki. Nie miałem pojęcia, gdzie mogła być, a ostatni raz widziałem ją nad brzegiem oceanu, gdy rozmawiała z Billem, ale chłopak mówił, że po ich małej ,,sprzeczce’’ już się nie spotkali. Domyśliłem się o czym, a raczej o kim była ta kłótnia. Wiedziałem, że jeżeli Taylor się o tym dowie, będzie zniesmaczona i zdenerwowana. Muszę jej wszystko wytłumaczyć. Tylko najpierw ją znajdę...
    Kolejny raz spojrzałem na plażę, ale nigdzie nie zauważyłem sylwetki dziewczyny. Zapadła się jak kamień w wodę.
- Hej, Dieter!- Usłyszałem za sobą głos i szybko się odwróciłem, lekko przestraszony- Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć- Przed sobą zobaczyłem Mateo.- Szukasz kogoś, że się tak przyglądasz wszystkim dookoła?
- Tak- Mruknąłem i potarłem czoło.- Taylor… Pokłóciła się z Billem i Tomem o Laurę.
     Juror zaskoczony szerzej otworzył oczy. Chyba on tak samo jak ja nie przypuszczał, że dziewczyna tak szybko dowie się o tej sprawie. Zerknął za siebie i podrapał po głowie. Chwilę później wyciągnął rękę i z uśmiechem powiedział:
-Taylor jest tam-  Wskazał ręką na wydmę, gdzie po chwili dojrzałem dziewczynę z kimś jeszcze.- I wygląda na to, że nie jest sama. Wiedziałem, że ją gdzieś widziałem.
   Szybko mu podziękowałem i ruszyłem w stronę córki.  Po kilku krokach usłyszałem jej radosny śmiech i zobaczyłem ją leżącą na brzuchu jakiegoś chłopaka. Nie zwracali uwagi na nikogo, byli za bardzo pochłonięci sobą. Prawdopodobnie nie słyszeli nawet moich kroków.
-Ekhm… Tay- Powiedziałem stając obok nich. Dziewczyna szybko zerwała się na nogi spojrzała na mnie wyraźnie spłoszona.- Wszędzie cię szukałem…
     Zerknąłem na podnoszącego się chłopaka obok niej. Uważnie mi się przypatrywał, ale nic nie powiedział. Nastolatka musiała chyba zauważyć jak na siebie patrzymy bo powiedziała:
-Tato… To Sean, mój chłopak.

**************** 

Taylor:

   Oj… Chyba Sean nie przypadł do gustu tacie. Zmarszczył brwi i uważnie nam się przypatrywał.
-Sean, miło mi cię poznać- Powiedział w końcu i podał dłoń chłopakowi, a ten po chwili wahania niepewnie ją uścisnął.
- Mi również jest miło…- Usłyszałam zdenerwowany głos chłopaka. Czym on się tak zdenerwował? Chyba nie poznali się wcześniej...?
-Taylor, powinnaś zejść na dół.- Tata wskazał na zbiorowisko na plaży- Musimy porozmawiać, a poza tym wszyscy chcą cię poznać. Najbardziej uczestnicy programu.- Głos Dietera był głośny i przybrał oficjalny ton. Wygląda na to, że postawi na swoim.
   Z zrezygnowaniem spojrzałam na Seana, ale ten nadal wpatrywał się w mojego tatę. Chyba ta dwójka nie przypadła sobie do gustu. Westchnęłam cicho i powoli zaczęłam schodzić z wydmy. Na karku poczułam oddech mojego taty.
-Mogłeś chociaż udawać, że go trochę lubisz- Mruknęłam pod nosem, doskonale zdając sobie sprawę z tego , że Dieter mnie słyszał.
-Nie lubię oszukiwać ludzi…- Powiedział i wyprzedził mnie.- A Sean nie przypadł mi do gustu. Lepiej ogranicz wasze spotkania.
   Zaszokowana stanęłam w miejscu i wpatrywałam się w plecy mężczyzny. Ze przepraszam bardzo co?!
-Chwila… Że co niby?!- Zawołałam za nim i podbiegłam do niego.
- To co słyszałaś.- Tata unikał mojego wzroku.- Posłuchaj… Sean nie podoba mi się, a możesz mi wierzyć, albo nie, ale ja nigdy się tych sprawach nie mylę. Najlepiej będzie jak zakończysz waszą znajomość.
   Nie mogłam w to uwierzyć.  Tata kazał mi zerwać z chłopakiem?! Czy ten świat całkowicie oszalał?! Jak on może coś takiego mi kazać?!
- Ja… Jak możesz mnie o coś takiego prosić…?!- Wysapałam czując jak robię się cała czerwona z gniewu.
- Taylor- Dieter w końcu spojrzał na mnie- Masz zakończyć tę znajomość. Ten facet mi się nie podoba.
-Ale to nie tobie ma się podobać, ale mnie!
- Taylor!- Krzyknął tata srogim głosem. Jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby tak się do mnie zwracał.- Koniec tematu. Masz z nim zerwać, rozumiesz?!
    Zdenerwowana i zdezorientowana patrzyłam, jak tata mnie wymija i znika na planie. Nie mogłam nadal w to wszystko uwierzyć… Tata kazał mi zerwać z moim chłopakiem, po ich jednym krótkim spotkaniu?! Gdzie tu jest logika?! I sprawiedliwość?
    Odwróciłam się na pięcie,chcąc jak najszybciej odejść z tego miejsca,  kiedy poczułam jak na kogoś wpadam. Upadłam na piasek i spojrzałam na osobę, która była sprawcą tego całego zamieszania, jeszcze bardziej niż wściekła niż byłam.
-Jak chodzisz…- Przerwałam. To była Marie. Mój gniew zniknął tak szybko jak się pojawił.
- Taylor?- Dziewczyna spojrzała na mnie znad pliku swoich kartek- Bardzo cię przepraszam… Nie zauważyłam cię-  Wyciągnęła w moją stronę rękę, a ja niepewnie ją chwyciłam. Chwile później stałam już na nogach.- Jak się czujesz? Ostatnio gdy cię widziałam, byłaś nieprzytomna…
- Dzięki, już dobrze. Nie miałam kiedy ci podziękować…- Powiedziałam otrzepując się z piasku- Dziękuję, za uratowanie mi życia.
    Dziewczyna machnęła lekceważąco ręką i zaśmiała się. Była bardzo ładna.  Miała blond włosy, ułożone w artystycznym nieładzie i jasne oczy. Ubrana była w różowe krótkie spodenki i zieloną, luźną bluzkę bez pleców wiązaną na szyi. Na prawej ręce miała złote bransolety, a na lewej tatuaż oplatający cały jej nadgarstek. Znak nieskończoności. 
- Nawet nie dziękuj, każdy zrobiłby to samo na moim miejscu. Poznałaś już kogoś z kandydatów?- Powiedziała, radośnie brzęcząc bransoletami.
   Pokiwałam przecząco głową, na co dziewczyna wzięła mnie pod rękę i pociągnęła w kierunku wynajętej części plaży.
- Twoja siostra jest bardzo do ciebie podobna- Powiedziałam, chcąc nawiązać jakąś rozmowę.
- To dlatego, że jesteśmy bliźniaczkami…
    W myślach mocno sobie przywaliłam. Jak mogłam na coś takiego nie wpaść?! Chyba ślepa jestem…
- Spokojnie…- Powiedziała Marie widząc, jak się zadręczam- To przez ten kolor włosów, ludzie nie widzą tak dużego podobieństwa między nami. A co do uczestników programu… Powinnaś ich poznać. Naprawdę są fajni i z tego co wiem, to dziewczyny chciały cie poznać…
- Kim jest Laura?- Wypaliłam nagle przerywając Marie.Wolałam się wcześniej dowiedzieć kim ona jest.
    Spojrzała na mnie zaskoczona.
-Skąd wiesz o Laurze?
-Pokłóciłam się dzisiaj o nią z Billem. Nie mogę zrozumieć jak ona mogła się na coś takiego zgodzić...Przecież to był zwykły szantaż…
    Dziewczyna westchnęła i spojrzała przed siebie.
-Posłuchaj. Tu nie chodzi o to co chce Laura, albo Bill. Oboje zostali do tego zmuszeni i skoro się na to zgodzili… Nie poruszaj tutaj tego tematu dobrze?- Spojrzała na mnie- Wiem, że może się to wydawać dziwne, ale nikt poza DSDS nie może się o tym dowiedzieć.
    Chciałam się zapytać dlaczego, ale zanim zdążyłam otworzyć usta doszłyśmy już do odpoczywających kandydatów.
-Słuchajcie!- Zawołała Marie ściągając tym samym na nas uwagę .- To jest Taylor, córka Dietera za pewne już ją znacie, prawda?- Wszyscy pokiwali głowami.- Więc mam nadzieję, że wszyscy przyjmiecie ją bardzo dobrze. Spędzi z nami trochę czasu.
     Wszyscy uśmiechnęli się do mnie, a ja niepewnie zrobiłam to samo. Nie wiedziałam co teraz mam zrobić. Przywitać się, czy co... Na szczęście podbiegła do mnie wysoka, szczupła rudowłosa dziewczyna.
-Cześć, jestem Lisa- Powiedziała wyciągając rękę.- Oprowadzę cię.
     Chwilę później zostałam pociągnięta w stronę hotelu, gdzie wszyscy mieszkali.

************** 

Dieter:

   Westchnąłem ciężko i spojrzałem za ramię. Taylor już za mną nie było. Rozejrzałem się i zauważyłem oddalającą się dziewczynę z Marie. Wygląda na to, że nastolatka ma już nowe towarzystwo. Marie to dobra dziewczyna. Na pewno szybko się obie dziewczyny zaprzyjaźnią.
- Coś ty taki zmarnowany Dieter?- Poczułem jak ktoś klepie mnie po plecach i zobaczyłem przed sobą Toma.
- Tom, człowieku… Dobrze wiesz ile jest pracy… Nie dziw mi się.- Mruknąłem i zamknąłem oczy. Miałem już wszystkiego dość.- Chyba jestem na to wszystko już za stary...
-Co się stało na górze?- Kaulitz uważnie mi się przypatrywał. Nawet nie chciałem pytać skąd o tym wie.
- Poznałem chłopaka Taylor. – Powiedziałem w końcu krzywiąc się.- Nie za bardzo go… polubiłem szczerze mówiąc.
- Hej, Dieter. Przecież Tay ma 17 lat. To normalne, że ma chłopaka. Czym ty się przejmujesz?- Spytał zaskoczony Tom.
- Ten koleś mi się nie podoba… Coś w nim jest takiego… Dziwnego. Coś ukrywa- Wyrzuciłem z siebie moje obawy. – Wierz mi, ja się nigdy w takich chwilach nie mylę…
    Pomiędzy nami zapadła cisza. Starszy bliźniak zmarszczył brwi zastanawiając się nad czymś.
- Jeżeli faktycznie się nie mylisz… Myślisz, że jeżeli coś ukrywa, to to może mieć związek z Taylor?
-Tak. Facet uważnie unikał mojego wzroku, coś ma na sumieniu. Musimy się dowiedzieć co…

************* 

Taylor:

    Spędziłam z Lisą kilka godzin. Jest strasznie miła i zabawna.  Zapoznała mnie z innymi uczestnikami programu m.in. z Susan, Ricardo, Beatrice, Maurice i z Laurą. Laura wygląda na nieśmiałą i zamkniętą w sobie dziewczynę, ale kiedy bliżej się ją pozna, nie da się jej przegadać. Nie pytałam jej się o sprawę związaną z Billem. Wolałam nie ryzykować.
    Niestety, musiałam się przygotować do występu, więc niechętnie się ze wszystkimi pożegnałam. Mimo, że znaliśmy się kilka godzin, bardzo fanie nam się rozmawiało. Chyba się zaprzyjaźniliśmy.
    Gdy weszłam do klubu do moich nozdrzy dobiegł charakterystyczny zapach alkoholu. Uśmiechnęłam się zrelaksowałam.
-Taylor!- Usłyszałam i zobaczyłam biegnącą w moim kierunku Arię.- Wszędzie cię szukałam. Co dziś zaśpiewasz? Musisz za chwilę to przećwiczyć.- Przyjaciółka wydawała się lekko zdenerwowana. 
    Zastanowiłam się. Miałam ochotę na niemiecką piosenkę, a jedyne co mi wpadło do głowy to Nena- Leuchtturm. Uśmiechnęłam się przypominając sobie teledysk.
-Nena- Powiedziałam i ruszyłam na scenę. Po kilku próbach byłam już gotowa i czekałam tylko na godzinę mojego występu, która nadeszła bardzo szybko.
  
*************

Bill:

     Usiadłem koło Toma i zamknąłem oczy. Mimo, że byłem okropnie zmęczony, coś ciągnęło mnie do klubu. Wiedziałem, że za chwilę wystąpi Taylor, a po naszej małej sprzeczce, miałem małe wyrzuty sumienia względem Laury. Ta dziewczyna naprawdę potrafi poruszyć czyjeś serce.
    Przeciąłem się i zerknąłem na scenę. Lada chwila światła zgasną i wszyscy skupią się na nastolatce. Ostatnio bardzo często o niej myślałem. Za często. Nie miałem pojęcia dlaczego to robię. Przecież nic do niej nie czuje… Chyba. Nie.... Na pewno nic do niej nie czuję.
    Nagle koło nas przeszedł jakiś wysoki blondyn, którego szybko rozpoznałem. Sean. Tom w skrócie przedstawił mi dzisiejsze wydarzenia, między Dieterem i Tay i zgodziłem się z nim, że chłopak coś ukrywa. Zwróciłem na to uwagę już na samym początku. Wydawał się taki... nieszczery wobec Taylor. Nawet po jego postawie widać, że to jeden wielki snob.Obserwowałem go, aż doszedł barku i coś zamówił. Jak na razie koleś nic złego nie robi.
    Wszystkie głowy zwróciły się w kierunku sceny, a ja zdałem sobie sprawę z tego, że dziewczyna za chwile zacznie występ. Nie wiedziałem jaką piosenkę zaśpiewa, więc byłem ciekaw co tym razem wybrała. Słyszałem, że cały dzień spędziła z Lisą więc... Można się wszystkiego spodziewać. Rudowłosa dziewczyna ma niesamowity wpływ na wszystkich.
    Gdy muzyka zaczęła grać znieruchomiałem. Nawet gdybym był piany, rozpoznałbym ten utwór. To była Nena, moja ulubiona piosenkarka.  Uśmiechnąłem się i spojrzałem na wychodzącą nastolatkę. Jej oczy błyszczały, kiedy śpiewała kolejne słowa piosenki. Widać było, że bardzo kocha śpiewać. Zamknąłem oczy i wsłuchiwałem się w słowa. Całe dzieciństwo stanęło mi przed oczami. Ja Tom bawiący się na placu zabaw... Bójka z Tomem, kiedy w ruch poszły patelnie... Ech. Wspomnienia.
   Piosenka skończyła się o wiele za szybko jak dla mnie. Miałem ochotę na jeszcze jeden utwór, ale wiedziałem, że na dzisiaj to koniec. Spojrzałem na Toma. Wygląda na to, że czuł to samo co ja.
 Wszyscy byli zachwyceni śpiewem dziewczyny. Nastolatka ukłoniła się i zeszła ze sceny. To był naprawdę, świetny występ…

************** 

Taylor:

   Zmęczona szybko zeszłam ze sceny i wyszłam tylnym wyjściem z klubu. Nie miałam ochoty na zabawę, marzyłam tylko o tym by położyć się do łóżka. Wcześniej uprzedziłam Arię o tym, że nie zostaję. Była zawiedziona, ale zrozumiała mnie. Dzisiejszy dzień wdał mi się w kość.
   Gdy weszłam do domu, mamy nie było. Była albo w klubie albo uczyła Rollindę. Powoli weszłam po schodach kierując się do swojego pokoju, kiedy zahaczyłam o wielkie pudło stojące na komodzie przy moim pokoju. Karton spadł na podłogę wysypując całą swoją zawartość. Przeklęłam cicho pod nosem i schyliłam się, by pozbierać porozrzucane rzeczy.
    Mój wzrok przykuł bladoróżowy zeszyt, leżący pod moimi drzwiami. Podniosłam go i otworzyłam na pierwszej lepszej stronie.
,,… był tam. Wyglądał tak samo jak zwykle. Nigdy się sądziłam, że zakocham się w starszym od siebie mężczyźnie…’’
- To pamiętnik mamy- Powiedziałam sama do siebie wstając. Pudło położyłam na swoim miejscu, a ja z zeszytem w ręce weszłam do pokoju. Wiedziałam, że to nie fair grzebać w mamy rzeczach, ale jeżeli dzięki niemu dowiem się jak się tutaj znalazłyśmy… jak poznała tatę… i czemu nas zostawił… Warto spróbować.
    Usiadłam na łóżku i otworzyłam zeszyt na pierwszej stronie. Data wskazywała na rok przed moim urodzeniem.
,, 5 czerwiec 1995r.
     Nowy York jest taki piękny! Szkoda, że musimy wracać do Niemiec. Może kiedyś zamieszkam tutaj? Byłoby świetnie! Takie wielkie miasto!
    Jutro będę już w domu… Nie wiem czy się cieszę. Chciałabym zostać tutaj najdłużej tak jak mogę, ale… Ann obiecała, że jeszcze kiedyś tutaj pojedziemy. Trzymam ją za słowo…’’
-Ann?-  Zastanowiłam się.- Kto to jest?
,,… Muszę się spakować, a tak bardzo mi się nie chce. Hm… Może ,,przez przypadek’’ zostanę w hotelu? To byłby świetny pomysł!’’
,, 25 września 95r.
     Dzisiaj do szkoły przyjechał Dieter Bohlen. Chce zrobić konkurs i wypromować nową gwiazdę muzyki. Dziewczyny namawiają mnie, abym się zgłosiła, ale… Ja nie mam odwagi. Nigdy nie występowałam przed kimś. Boję się…
     A niech to! Lucy mnie głosiła!!! Jak ja ją dorwę…! Przecież ja nie zaśpiewam! Nigdy w życiu! Muszę to wszystko odkręcić…
    Pan Dieter przekonał mnie, żebym wystąpiła. Obiecał, że przy przesłuchaniu będzie tylko on… Nie wiem czy mu wierzyć…’’
,,3 październik 95r.
    Aaaa!!! Nie wierzę! Przeszłam dalej! Przeszłam do kolejnego etapu! Teraz ja i 3 inne dziewczyny musimy wystąpić przed całą szkołą… Boję się. Mam tylko tydzień na przygotowania… na szczęście Dieter powiedział, że mi pomoże. Co ja bym zrobiła bez niego? ‘’
,,10 październik 95 r.
     Jeszcze przed moim występem. Dwie dziewczyny już skończyły śpiewać, teraz śpiewa trzecia… Mam ochotę stąd uciec… Cholera! Teraz moja kolej!!!
    Ufff… Nie było tak źle. Ale gdy zobaczyłam tych wszystkich ludzi…Miałam ochotę uciec. Teraz tylko trzeba czekać na   wyniki.
    Nie wygrałam… Byłam druga… ale cieszę się, że tak daleko zaszłam. Julia świetnie śpiewała, cieszę się, że wygrała. Zasłużyła na to.’’
,,20 październik 95r.
    Dieter jest taki cudowny! Obiecał, że będzie ze mną pracował i mimo wszystko wyda mi płytę! Nie wiem jak to powiedzieć moim rodzicom! Oni nawet nie wiedzą, że się spotykam z Dieterem. Dzisiaj zostaje u niego na noc… Rodzicom powiedziałam, że zostaje u Ann. Chyba mi uwierzyli…
    Ciekawe co będziemy robić? Może obejrzymy jakiś film? Tak, coś tam wspominał o jakimś filmie, i winie więc… Zapowiada się fajna noc!’'
,,15 grudzień 95 r.
    Byłam dzisiaj u lekarza… Moje obawy się potwierdziły. Jestem w ciąży… 2 miesiąc… Co ja powiem rodzicom?!  Dieter wyjechał kilka tygodni temu i nie zadzwonił. Kontakt nam się urwał… Co ja mam robić?! Mam dopiero 17 lat! Boże… Nie chcę tego dziecka...’’
      Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Wygląda na to, że byłam wpadką. Mama nigdy mi o tym nie mówiła.  Chyba nie mam ochoty czytać o tym, jak moja mama się zadręczała swoją nieplanowaną ciążą…
      Przerzuciłam  kartki próbując znaleźć wpis z moją datą urodzin, ale niestety go nie znalazłam. Rzuciłam zeszyt na biurko i zakryłam się kołdrą. Nie mogłam uwierzyć, że tata zostawił mamę bez żadnego słowa. Obiecał, że zadzwoni… A potem ją olał.
     Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy, ale szybko je wytarłam. Nie miałam zamiaru płakać. Chwyciłam zeszyt i schowałam go pod poduszką. Może jeszcze kiedyś go przeczytam… Dziś nie mam już siły.

*********
P.S. Zapraszam do notki Bohaterowie opowiadania, gdzie doszły trzy nowe postacie!