wtorek, 14 października 2014

Pożegnanie.

Tak to już koniec. Nie powstanie już żaden post o Taylor i Billu. Może coś wyjaśnię na sam koniec:
 Pisząc I część z góry wiedziałam jak ona się zakończy, nie przewidywałam pisania kolejnej części. Miała się zakończyć na śmierci bohaterki i tak jest- Taylor nie żyje.
Mimo to, pod koniec chciałam napisać drugą część, zrozpaczony Bill, szukający na własną rękę sprawcy wypadku i chcący wyjaśnić tajemniczą śmierć dziewczyny, którą kochał. Szczerze, nie przemyślałam tego, dałam się ponieść chwili... i nie wyszło. Uważam, że II część kompletnie jest niepotrzebna, ale... nie usunę jej. 
Zakończyłam opowieść tak jak chciałam- nieszczęśliwy i załamany Bill. Tylko w innych okolicznościach.
Przez chwilę naszła mnie myśl o napisaniu III części, ale... nie zrobię tego. W III części miało się okazać, że Taylor żyje, że nie wisiała do samolotu a ukrywała się. Za bardzo zaleciało mi tutaj już PLL dlatego skończyłam jak skończyłam.
OFICJALNIE UWAŻAM BLOG: NIEWAŻNE, ILE MAMY CZASU, WAŻNE, ŻE JESTEŚMY RAZEM ZA ZAMKNIĘTY!

Dziękuję wszystkim, którzy komentowali, a szczególne podziękowania należą się Anie, która jest ze mną od samego początku. Była ze mną, kiedy pisałam historię o Carolyn, była ze mną kiedy tworzyłam postać Karoliny i jest również teraz - kiedy kończę opowieść o Taylor.Cieszę się, że jest ktoś, kto był ze mną od samego początku :-)
Dziękuję wszystkim, którzy tutaj wchodzili, wchodzą.... zdaje sobie sprawę, że ten blog nie jest idealny, roi się w nim od błędów, ale cóż.... musimy to zaakceptować.
 Nie znikam z blogosfery. Niektórzy pewnie wiedzą, że mam jeszcze kilka innych blogów
- NieznajomyKLIK ), który też zbliża się do końca,
- Alison ( KILK )
- Danielle (KLIK )

Na tych blogach będę na pewno, więc jeżeli ktoś jest ciekawy... zapraszam :P
Informuję, że dwa ostatnie blogi są związane z tematyką One Direction- wolę uprzedzić.

Dziękuję wam jeszcze raz!
Charlie.


Epilog


*********

*dwa lata później*

     Zimny wiatr rozchylił poły mojej rozpiętej kurtki i zmierzwił starannie ułożone włosy. Zamrugałem oczami, chcąc odgonić zbierające się łzy w moich oczach, na widok szarego nagrobka. Minęły dwa lata, a ja nadal nie potrafiłem pozbierać się po śmierci Taylor, chociaż starałem się to uczynić.
     Przeniosłem swój wzrok na kwiaty, które trzymałem kurczowo w mojej dłoni, a po chwili położyłem je na zimnej płycie, obok zapalonego znicza. Wpatrywałem się w ogień starając się przypomnieć sobie chwilę, kiedy to wszystko tak nagle runęło.
     Znalezienie pamiętnika było kamieniem Nilowym w ty wszystkim co potem się wydarzyło. Nie sadziłem, że jedna, nieszkodliwa osoba byłą w stanie namieszać tak w moim życiu nawet po swojej śmierci. Cały pamiętnik dziewczyny zawierał opis wszystkiego co działo się w jej życiu, w którym miałem nadzieję uczestniczyć. Owszem, Taylor chciała chronić mnie i Toma na Karaibach, zbliżając się bardziej do mnie. Nie przewidziała tego, że byłem w stanie się w niej zakochać, ale kiedy to odkryła postanowiła w perfidny sposób to wykorzystać. Dzięki mnie udało jej się pokonać swoich wrogów i sprawić, ze nikt nie będzie chciał nas dopaść. Bawiła się moimi uczuciami robiąc wszystko to, co mogło jej przynieść korzyści.
     Wsiadając do samolotu, miała wiele wrogów, którzy chcieli się jej za wszelką cenę pozbyć, w ten sposób jeden z nich zamontował ładunek wybuchowy, którego policja nie była w stanie wykryć. Kiedy został zdetonowany, nikt nie miał szansy na ucieczkę.
     Dobrze wiedziałem, że Taylor nie zginęła w ''nieszczęśliwym'' wypadku, jak podają media. Na własną rękę, razem z przyjaciółmi starałem się odgadnąć prawdziwy powód śmierci nastolatki, jednak wynik naszych poszukiwań i późniejsze konsekwencje... zniszczyły nas.
     Elena, jej narzeczony i brat postarali się, abyśmy również i my ponieśli poważne szkody. Policja dostałą nakaz aresztowania mnie, Toma, Olivii, Rii, Gustava i Georga. To miał być koniec Tokio Hotel, jednak... stało się zupełnie inaczej.
     Olivia, ta dziewczyna, która byłą przyjaciółką Taylor, która wspierała mnie w chwili, kiedy zrozpaczony odkryłem, że dziewczyna, którą kochałem całym sercem, nie czuła tego co ja; wzięła na siebie całą winę w ten sam sposób oczyszczając nas z zarzutów. Nie chciała naszej pomocy, prawników, czy pieniędzy. Razem z Tomem staraliśmy się ją wyciągnąć z więzienia, gdzie trafiła na dziesięć lat, ale nasze starania poszły na marne.
     Tokio Hotel nadal istnieje, wydaliśmy nowy krążek, nasi fani ponownie wrócili, a my mogliśmy cieszyć się rosnącą popularnością. Jednak w głębi duszy nadal czułem pustkę po stracie Tay i żal po tym co odkryłem. Wszystkie konsekwencje jakie nas spotkały były z mojej winy; gdybym nie uparł się, że chcę poznać prawdę Olivia prawdopodobnie nie byłaby teraz w więzieniu. Wiem, że nie ma do mnie żalu, powtarza to za każdym razem, kiedy się widzimy, ale mimo to, nadal mam wyrzuty sumienia.
     Teraz, kiedy stoję nad grobem dziewczyny, która znaczyła dla mnie tak wiele, nie mam pojęcia czy to do tej pory robiłem było tego warte. Nie ufałem już ludziom, szczególnie dziewczynom. Nie zniósłbym, gdyby okazało się, że ma spotkać mnie ponowna sytuacja jak z Taylor.
     Czy nadal ją kocham? Tak. Taylor była dla mnie ważna, pomimo tego, że ja nie byłem ważny dla niej. Może i zachowuje się jak ostatnia ciota, ale mimo wszystko...
- Może i nie jestem ważny dla Ciebie, ale ty zawsze będziesz ważna dla mnie- powiedziałem wpatrując się w zdjęcie uśmiechniętej dziewczyny. Westchnąłem otrzepując błoto z rąk i zapinając kurtkę. Ostatni raz spojrzałem na nagrobek, aby po chwili odwrócić się plecami i odejść. Pora zacząć wszystko od nowa...


**********
Tak. Bardzo króciutki epilog. Co mogę powiedzieć? Dziękuję wszystkim którzy wchodzili i komentowali, za co Was podziwiam. Notki dodawane były nieregularnie, krótkie, napisane na ''odwal się''... ale mimo to nadal tutaj jesteście.
Popełniłam błąd pisząc II część. Powinnam zakończyć tę historię na I, ale jak widać nie wyszło. Mimo to nie żałuję tego, ze zaczęłam pisać kontynuację. 
Co jeszcze mogę powiedzieć? Nie wiem, czy napisze tutaj coś jeszcze. Umieszczę oficjalne podziękowanie, to tyle.