DEDYKACJA: DLA WSZYSTKICH CZYTAJĄCYCH!!!!
****
Patrząc na szczęśliwą córkę, mogłam być spokojna. Polubiła Dietera i to bardzo. Codziennie rozmawiają ze sobą przez telefon kilka godzin, wiedziałam, ze chcą nadrobić stracony czas... A teraz, zobaczą się w odcinkach na żywo!
Co do Billa. Wiem, że Taylor rozmawiała z nim na samym początku przez telefon, a potem... Chyba przestali. Nie wiem dlaczego. Przecież, kiedy blondyn był jeszcze na Karaibach,siłą nie można ich było rozdzielić, a teraz tak jakby... Udawali, że nic ich nie łączyło.
Wytarłam mokre ręce w ścierkę i ściągnęłam fartuch przez głowę. Musiałam się dowiedzieć co się dzieje, pomiędzy Tay a Billem. Może to coś poważnego?
Szybkim krokiem wyszłam z kuchni i po paru krokach stałam przed pokojem córki. Delikatnie zapukałam i weszłam do środka.
Nastolatka leżała na łóżku i bawiła się telefonem. Gdy tylko mnie zobaczyła podniosłą się.
-Coś się stało, mamo?- Zapytała patrząc na mnie badawczo. Pokręciłam głową siadając na krześle obok biurka.
- Powiedz mi... Co takiego jest między tobą i Billem? Przed wyjazdem byliście blisko, a teraz... Praktycznie nie rozmawiacie ze sobą.
Taylor znieruchomiała po czym nerwowym ruchem przeczesła włosy. Oo. Coś jest nie tak.
- Na samym początku dzwoniliśmy do siebie regularnie...- Mruknęła wlepiając wzrok w ścianę za mną.- Potem uznaliśmy, że ograniczymy się do kilku telefonów na tydzień, ale codziennie piszemy ze sobą smsy. Chodzi o to, że - Westchnęła i spojrzała na mnie. - Tokio Hotel pracują nad nową płytą. Teraz kiedy Bill i Tom są w Niemczech, chcą dokończyć nagrywanie z Gustavem i Georgiem, żeby potem jak wrócą do Stanów, zaprezentować gotowy materiał na płytę producentom. Cały czas przesiadują w studio, czasami nawet zostają do późna w nocy, więc wiadomo, że wszyscy będą zmęczeni. Dlatego przerzuciliśmy się na smsy, a dzwonimy sporadycznie. To ułatwia im pracę, a ja mogę spokojnie spać, przecież jest inna strefa czasowa.
Z tatą dobrze mi się rozmawia, zawsze mówi mi jak idą przygotowania do odcinków na żywo, jak chłopcy się przygotowują... Uwierz mi, mamo, między mną, a Billem wszystko OK.
Pokiwałam głową. Nie wzięłam pod uwagę takiej sytuacji. Wygląda na to, że Bill doskonale troszczy się o Taylor.
- A co jest między wami? Teraz?- Zapytałam. Dziewczyna spłonęła rumieńcem. Ach! Tu cię mam Taylor!
- Mamo... No wiesz... Po prostu...- Zaczęła się plątać, a ja szybko dosiadłam się do niej. - No... Piszemy codziennie ze sobą... I jakoś tak...
- On jest ważny dla ciebie, prawda?- Przerwałam nędzne próby wyjaśnienia mi co jest między nimi.
-Tak... I to bardzo. Jemu na mnie też zależy. Napisał mi to... - Wyjąkała moja córka jeszcze bardziej się czerwieniąc.
-Kiedy?- Zapytałam. W tamtej chwili na pewno wyglądałam jak nastolatka. Nie obchodziło mnie to. Wolałam się dowiedzieć co takiego dzieje się w życiu mojej małej, kochanej córeczki.
- Wczoraj wieczorem.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. W końcu!
- Pasujecie do siebie.- Mruknęłam, za co dostałam poduszką.
-Mamo! No wiesz?- Taylor zaśmiała się.
- No co? Ja tylko stwierdzam fakt...
Obie zaczęłyśmy się śmiać. Taylor nie przypominała już tej dziewczyny sprzed kilku tygodni, kiedy DSDS wyjechało. W końcu się pozbierała...
*******************
Stałam w kuchni i wpatrywałam się w krajobraz za oknem. Był piękny słoneczny dzień, a słońce radośnie grzało. Westchnęłam cicho i przysunęłam do warg kubek z chłodną już herbatą. Moje myśli ciągle zaprzątała moja córka. Zamknięta w pokoju, nigdzie nie wychodziła. Ostatnio wpuściła tylko Arię, ale kiedy to było...?
Odstawiłam kubek i skierowałam się do pokoju Tay. Delikatnie zapukałam i czekałam na jakikolwiek ruch z drugiej strony. Nic. Cisza. Jakby jej tam nie było.
-Taylor...- Powiedziałam.- Wiem, że tam jesteś. Błagam Cię, otwórz drzwi, porozmawiajmy.
Nic. Zero reakcji.
-Taylor, będę tutaj tak stała dopóki mi nie otworzysz. Wybieraj.
Po chwili drzwi cicho się uchyliły, a ja mogłam wejść do pokoju. Zasłony były zasunięte, przez co do wnętrza nie wpadało światło słoneczne. Szybko do nich podeszłam i jednym ruchem je rozsunęłam. Otworzyłam balkon, pozwalając, by świeże powietrze wypełniło cały pokój.
Odwróciłam się i zobaczyłam moją córeczkę. Siedziała na łóżku, ubrana w sukienkę, bez makijażu. Zdziwiłam się. Sądziłam, że będzie raczej ubrana w piżamę i za nic nie będzie chciała wyjść spod kołdry.
-Tay...- Powiedziałam siadając obok niej.- Wiem, że za nim tęsknisz, ale musisz się pozbierać. Bill jest stuknięty w pozytywnym sensie i strasznie impulsywny. Co jeżeli wpadnie na pomysł, aby tutaj przyjechać? Zobaczy cię całkowicie załamaną, a nie o to mu raczej chodziło, gdy wyjeżdżał.
Nastolatka skinęła głową, ale nie poruszyła się.
- To możliwe?- Zapytała cicho.
-Tak- Zaśmiałam się- I to bardzo. A teraz idź i się ogarnij w łazience, a potem zapraszam na naleśniki.
Odstawiłam kubek i skierowałam się do pokoju Tay. Delikatnie zapukałam i czekałam na jakikolwiek ruch z drugiej strony. Nic. Cisza. Jakby jej tam nie było.
-Taylor...- Powiedziałam.- Wiem, że tam jesteś. Błagam Cię, otwórz drzwi, porozmawiajmy.
Nic. Zero reakcji.
-Taylor, będę tutaj tak stała dopóki mi nie otworzysz. Wybieraj.
Po chwili drzwi cicho się uchyliły, a ja mogłam wejść do pokoju. Zasłony były zasunięte, przez co do wnętrza nie wpadało światło słoneczne. Szybko do nich podeszłam i jednym ruchem je rozsunęłam. Otworzyłam balkon, pozwalając, by świeże powietrze wypełniło cały pokój.
Odwróciłam się i zobaczyłam moją córeczkę. Siedziała na łóżku, ubrana w sukienkę, bez makijażu. Zdziwiłam się. Sądziłam, że będzie raczej ubrana w piżamę i za nic nie będzie chciała wyjść spod kołdry.
-Tay...- Powiedziałam siadając obok niej.- Wiem, że za nim tęsknisz, ale musisz się pozbierać. Bill jest stuknięty w pozytywnym sensie i strasznie impulsywny. Co jeżeli wpadnie na pomysł, aby tutaj przyjechać? Zobaczy cię całkowicie załamaną, a nie o to mu raczej chodziło, gdy wyjeżdżał.
Nastolatka skinęła głową, ale nie poruszyła się.
- To możliwe?- Zapytała cicho.
-Tak- Zaśmiałam się- I to bardzo. A teraz idź i się ogarnij w łazience, a potem zapraszam na naleśniki.
****************
*Kilka dni później* * Dzień wyjazdu*
-Mamo!- Usłyszałam wściekły głos Taylor dobiegający z salonu.
-Jestem w pokoju!- Zawołałam, nie przerywając pakowanie walizki. Za kilka godzin, musimy jechać na lotnisko, a ja jeszcze nie jestem spakowana. Ech.... Jak ja dawno to robiłam.
Dziewczyna wbiegła do pomieszczenia i stanęła obok mnie.
- Mamo, jest mała zmiana planów.- Powiedziała. Odwróciłam się w jej stronę i spojrzałam na jej złą minę. O nie. Coś się stało.
- Co się stało?- Zapytałam odsuwając walizkę i siadając na łóżku.
- Nasz kochana pani wójt, zażyczyła sobie, żebym dzisiaj wystąpiła na festynie. Nie zdążę na samolot.- Mruknęła.
Znieruchomiałam. Oznaczało to, że albo nie polecimy, albo wsiądziemy w późniejszy samolot. Rany... Wójt potrafi porządnie namieszać.
- Mówiłaś jej, że wyjeżdżasz?
-Tak, ale nie chciała tego słuchać.Mamo- Spojrzała na mnie.- Rozmawiałam z tatą. Ty polecisz normalnie, tak jak było w planach, a ja następnym, kilka godzin później. Dieter cię odbierze na lotnisku, a mnie Bill.
- Nie mam mowy, Taylor- Powiedziałam. Ona chciała sama lecieć samolotem? Nie ma mowy!- Lecimy razem, albo w ogóle.
-Mamo! To, ze ja muszę zostać, nie oznacza, że ty, też musisz.- Powiedziała patrząc na mnie. Czułam się jakby role się odwróciły. Jakbym to ja była córką, a nie matką.- Obiecuję, że zaraz po występie zadzwonię do ciebie. To tylko kilka piosenek i lot samolotem. Poradzę sobie. Nie jestem już dzieckiem.
Westchnęłam. Pokiwałam głową na znak, że się zgadzam i mocno objęłam Tay. Nie wiem czemu, ale... poczułam jakąś pustkę widząc jak wychodzi z pokoju. Mam złe przeczucia.
****
- Masz do mnie zadzwonić, rozumiesz?- Powiedziałam ostatni raz patrząc na Taylor. Była ubrana w ciemne rurki, tenisówki i luźną zieloną bluzkę na jedno ramię. Miała tak wystąpić i tak miała wsiąść do samolotu. Na myśl o tym, że dziewczyna poleci sama, czułam jak coś mocno ściska moje serce.
Daj spokój głupia. Boisz się o nią to proste. Będzie dobrze, zobaczysz.
- Obiecuję, zadzwonię- Zaśmiała się i mocno przytuliła.- Musisz już iść.- Powiedziała po chwili. Odsunęłam się od niej i chwyciłam rączkę walizki.- Kocham cię mamo, pamiętaj o tym- Powiedziała, a w jej oczach dostrzegłam coś... Coś dziwnego. Nie potrafiłam tego nazwać.- Zawszę będę z tobą wiesz?- Mruknęła.
- Wiem, słońce. Wiem. Ja też cię kocham.- Powiedziałam, szybko mrugając oczami. Nie chciałam się teraz popłakać.
- Hej, mamo...- Powiedziała i ściągnęła z swojej szyi naszyjnik.- Wiem, że się boisz latać- Zaśmiała się, a ja się uśmiechnęłam. Ta mała spryciula dorwała mój pamiętnik!- Masz. Jakby co przypomnij sobie o mnie. Powiedz tacie, że go kocham i czekam, aż się spotkamy. To samo Billowi!
Pokiwałam głową i odeszłam w stronę bramki. Podałam swój bilet i po chwili byłam już na pokładzie.
Widzisz ją ostatni raz- Podsunęła mi moja podświadomość. Pokręciłam głową. To nie prawda. Widzimy się za kilka godzin.
***********
Mama zniknęła na pokładzie, a ja szybko wybiegłam z lotniska. Złapałam taksówkę i po kilu minutach byłam w domu. Z pomocą kierowcy spakowałam do samochodu, moje walizki i pojechaliśmy na festyn. Tam czekała już Aria z, którą zabrałyśmy walizki i zniknęłyśmy za sceną. Szybko się ogarnęłam i chwyciłam mikrofon.
- Jak się bawicie?- Zapytałam wchodząc na scenę. Przywitały mnie gromkie brawa, a ja się zaśmiałam. Zapomniałam ile mi to dawało siły.- Nie słyszę!- Brawa i wrzaski się nasiliły. Pokręciłam głową i dałam znak DJowi. Do moich uszu doszły pierwsze takty piosenki, więc się na tym skupiłam. Po chwili, zaczęłam śpiewać.
Po godzinie zeszłam z sceny i chwyciłam butelkę wody. Wybiłam ją całą i szybko zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Za raz muszę jechać.
- Taksówka już jest- Usłyszałam głos Arii. Pokiwałam głową i wsiadłam z przyjaciółką do auta. Po kilku minutach byłyśmy przed lotniskiem. Aria zapłaciła kierowcy i kazała mu na nią poczekać, a ja wyciągnęłam swoje walizki. Szybkim kokiem weszłyśmy do budynku. Miałam jeszcze 5 minut do odprawy.
- Tay, masz do mnie dzwonić, OK?- Skinęłam głową i mocno ją objęłam.
- Wrócę, niedługo- Zaśmiałam się.
Gdy podałam swój bilet i przeszłam przez bramki, wyciągłam telefon. Wybrałam numer do mamy.
-Tak?- Usłyszałam.
-Mamo, ja już wsiadam do samolotu. Niedługo będę- Zaśmiałam się.
- Dobrze, czekamy!
- Kocham Cię, mamo. Pamiętaj o tym- Powiedziałam, pod wpływem chwili. Nie wiem dlaczego.
- Ja ciebie też.- Zawołała mama i się rozłączyła.
Kilka kroków i znalazłam się w maszynie. Już niedługo....
*******************
OK, ostatni odcinek. Następny, to będzie epilog. Cieszę się. Czułam jak się wypalam z tą historią, pomysłów mi brakowało... Niestety.
Kate: Masz rację, troszeczkę gnałam z ostatnim odcinkiem. W tym starałam się troszeczkę oddać uczucia mamy Tay i z tym jak ona się czuła, gdy córka siedziała zamknięta w pokoju. Mam nadzieję, że mi się udało!
MDuduka: Będę Cię informować na bieżąco :P Już nadrabiam z powiadomieniami :P
Ana: Umknął mi Bill... Nawet nie wiem jak to możliwie, ale mi umknął o.O
human angel: Cieszę się, że ktoś czyta jeszcze moje stare blogi! :D Do czytania nowego nie zmuszam, szanuję to, że ktoś może nie lubić 1D. Też za nimi nie przepadałam, ale po obejrzeniu z przymusu ( dziękuję ci kuzyneczko!) filmu o nich, zmieniłam zdanie. A z tego co zauważyłam to jest kilka Aliens, którzy piszą o 1D. A do TH wrócę, jak zrobi się o nich głośniej, albo będzie coś więcej słychać i nowej płycie. Po prostu nie mam już pomysłów... Wracając do starych lat TH... To będę musiała obejrzeć kilka filmików z tamtych czasów, i podpatrzeć jak wtedy patrzyli na świat. Może coś mi wpadnie do głowy?
Vergessen Engel: Jak już mówiłam, Bill mi umknął. :( Ale jakoś wybrnęłam z sytuacji ( mam nadzieję xD )