Dedykacja dla Kate!
******
Leżałam wtulona w Seana i oglądaliśmy jakąś durną
komedię romantyczną. W sumie próbowaliśmy ją oglądać. Chłopak bawił się moimi
włosami, a ja co jakiś czas zerkałam na niego. Sean wyglądał jak model, miał
delikatny zarys mięśni, duże niebieskie oczy i długie blond włosy, które
ozdabiały jego lekko wystające kości policzkowe. Gdy się uśmiechał- pokazywał
wszystkie zęby, co dodawało mu uroku. Był strasznie przystojny, pewny siebie i
uwodzicielski. Nigdy nie spotkałam takiego faceta... Po prostu go kocham.
- Dlaczego się tak na mnie patrzysz?- Zapytał ze
śmiechem, kiedy przyłapał mnie na wpatrywaniu się w niego.
- Bo mi się podobasz, wiesz?- Mruknęłam i siadłam mu na
kolanach. - I to bardzo...
Chłopak uśmiechnął się i
położył dłonie na mojej talii, przysuwając mnie do siebie. Chwilę później oboje
trwaliśmy w namiętnym pocałunku. Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie- oboje
lekko zdyszani- uśmiechnęłam się do niego.
-Kocham Cię- Powiedział mi do ucha- Bardzo, bardzo,
bardzo...
- Ja ciebie też- Odparłam i objęłam go. Trwaliśmy w tym
uścisku, aż do domu wróciła moja mama, czyli do późna w nocy.
-Sean, miło cię widzieć- Powiedziała wchodząc do salonu.
- Nie chcę cie wyganiać, ani nic...ale dochodzi już północ... A Taylor, skoro
już się tak dobrze czuje, jutro powinna iść do ojca... A ty masz szkołę, młody
człowieku- Dodała surowym tonem i pokiwała palcem.
Sean uśmiechnął się i
pocałował mnie w policzek.
- Obiecuję- Powiedział tak cicho, aby mama go nie mogła
usłyszeć- Że Daniel zapłaci za to...
Po moich plecach przeszedł
dreszcz przerażenia. Sean zawsze dotrzymywał danego słowa, co czasem było
niemal błogosławieństwem... ale teraz zastanawiałam się czy, aby na pewno to
nie jest przekleństwem.
- Nie rób niczego, co ci zaszkodzi Sean- Powiedziałam i mocno
go chwyciłam za ręce- Nie chce, żebyś przeze mnie wylądował w więzieniu, albo
gdzie indziej... Proszę...- Spojrzałam na niego błagalnie.
- Taylor, on chciał cię zgwałcić!- Zawołał z oburzeniem-
A ja jestem twoim chłopakiem, więc powinienem coś z tym zrobić. Wszyscy wiedzą,
co się działo na jachcie... Myślisz, że jeżeli tak to zostawimy, to ludzie będą
na ciebie patrzeć łaskawym wzrokiem? Nie! Będą myśleć, że to było celowe... A
ja nie chce, żeby ktoś uważał ciebie za dziwkę, rozumiesz?- Spojrzał na mnie.
- Ale... Sean... Jeżeli zrobisz coś, co źle się dla
ciebie skończy i tak ja oberwę! Bo zrobiłeś to z mojego powodu...
- Tay... Kocham cię całym sercem... Nie pozwolę, by
ktokolwiek cię skrzywdził, rozumiesz? I mogę ci obiecać, że nie zrobię nic, co
może zaszkodzić tobie czy mnie. Rozumiesz?- Jego przenikliwy wzrok spoczął na
moich oczach, a ja czułam się tak, jakby ktoś prześwietlał mnie rentgenem.
Mimowolnie się uśmiechnęłam i pokiwałam głową. Nienawidziłam gdy ktoś się dla
mnie poświęcał…
Gdy zamknęłam
za Seanem drzwi skierowałam się do kuchni gdzie stała mama. W ręku trzymała
kubek z gorącą herbatą. Miała zamknięte oczy, ale i tak wiedziałam, że była
strasznie zmęczona.
- Mamo?- Gwałtownie drgnęła gdy mnie usłyszała-
Przepraszam. Nie chciałam cię przestraszyć…
- Nie, nie… Zamyśliłam się, to wszystko…- Powiedziała
szybko i odwróciła się do mnie. – Kiedy Sean przyszedł?
-Hmmm… - Zastanowiłam się- Nie wiem… Kilka godzin temu, a
czemu pytasz?
Wzruszyła
ramionami i zamoczyła usta w herbacie. Czułam, że coś było nie tak, ale
wiedziałam, że gdy będę naciskać mama i tak nic nie powie. Musiałam zmienić
temat.
- Jak było na korkach?- Rzuciłam i chwyciłam jabłko.
-Dobrze, dobrze… Tylko tak ciężko wchodzą jej słówka z
niemieckiego…- Mruknęła.
- Komu tym razem?- Byłam ciekawa, kogo tym razem wybrała
na swój cel. Nigdy nie zazdrościłam jej
uczniom. Doskonale wiem, jaka mama potrafi być wymagająca… Na swoje szczęście
niemiecki znam od małego, tak samo jak angielski.
- Rollinda…
Przewróciłam
oczami. Rollinda chodziła ze mną do klasy i od zawsze było wiadomo, że to
dziewczyna, która chwiali się wszystkim: Nowymi paznokciami, butami, ubraniami…
Ostatnio zaczęła rozpowiadać, że perfekcyjnie zna niemiecki, co usłyszała nasza
nauczycielka. Na lekcji wzięła ją do odpowiedzi… i wszystko wyszło na jaw. Rollinda nie
potrafiła nawet wypowiedzieć jednego słówka po niemiecku, i od tamtego czasu
stała się pośmiewiskiem całej szkoły. Postanowiła, że weźmie się za naukę
języka i poprosiła moją mamę o pomoc. Problem w tym, że nauka przychodzi jej z
trudem. A moja mama jeszcze nigdy nie zrezygnowała z żadnego ucznia. Będzie go
uczyć, aż przekona się, że ten umie chociaż połowę z tego co ona…
-Zmykaj do łóżka-
Powiedziała mama, gdy skończyłam jeść jabłko- Jutro znowu idziesz do taty.
*************
Poranek nie należał do najprzyjemniejszych. Miałam
ochotę schować głowę pod poduszkę i nie wychodzić z łóżka, ale wiedziałam, że
jeżeli sama nie wstanę, mama wprowadzi swoje drastyczne środki, a tego wolałam
uniknąć.
Podeszłam do
szafy i wyjęłam z nich krótkie czarne spodenki i turkusową bluzkę na
ramiączkach. Na ręce założyłam złote bransolety i pierścionek w kształcie róży.
Gdy otworzyłam pudełeczko z kolczykami, przez chwilę zastanawiałam się jakie
wybrać, ale po chwili wybór padł na złote, duże kółka. Na szyi miałam naszyjnik
w kształcie serca, który dostałam od Seana. Nigdy się z nim nie rozstawałam.
Po półgodzinie
od niechętnego wstawania, schodziłam po schodach do kuchni. Mama już tam była i
smażyła właśnie naleśniki. Zapach ciasta wypełniał całą kuchnię.
-Mmmm- Powiedziałam i poczułam jak burczy mi w brzuchu.
Zaśmiałam się- Mamo, ty to potrafisz postawić na nogi...
Mama
uśmiechnęła się do mnie i pocałowała w policzek. Mój wzrok padł na dzbanek
świeżo, parzonej kawy. Ślinka napłynęła mi do ust, a ja automatycznie nalałam
sobie kubek gorącego napoju. Śniadania przyrządzane przez mamę, gorąca kawa…
Tego było mi potrzeba z samego rana.
Weszłam do
salonu i włączyłam telewizję. Nie musiałam
zmieniać kanału, mama musiała go wczoraj przełączyć na kanał muzyczny.
Uzbrojona w banana, który służył mi za
mikrofon zaczęłam śpiewać do lecącej piosenki.
Po kilku
kawałkach, do salonu weszła mama z talerzem naleśników. Nawiasem mówiąc, naleśniki
mamy były genialne. Nikt nie potrafił ich tak przyrządzić.
-Smacznego!- Powiedziałyśmy w tym samym momencie i obie
wybuchnęłyśmy śmiechem. Byłyśmy do siebie strasznie podobne.
- Jakie plany na dziś?- Zapytałam biorąc kolejny
naleśnik.
- Rollinda ciąg dalszy… A potem jadę na zakupy. Trzeba
uzupełnić zapasy w lodówce- Powiedziała mama popijając kawę.
Pokiwałam
głową. Chętnie zrobiłabym zakupy z mamą, ale wiedziałam, że się na to nie
zgodzi. Wolałaby, bym spotkała się z ojcem. Swoją drogą… Ile oni jeszcze tutaj zostaną?
- Mamo? Ile DSDS jeszcze tutaj zostanie?
- Jeszcze siedem dni-
Powiedziała - Potem wracają do Niemiec.
Zastygłam w
bezruchu. Siedem dni?! Tylko siedem?! Fakt, tatę poznałam zaledwie trzy dni
temu, ale o dziwo, zdążyłam się do niego już przyzwyczaić. Nawet, gdy byłam
chora wpadł na chwile… Co mnie ucieszyło…
- Taylor, powinnyśmy już iść.- Usłyszałam, a ja szybko
dopiłam kawę. Zaniosłam talerze i kubki do zlewu, chwyciłam sportową torebkę,
założyłam buty i wyszłyśmy z mamą z domu.
Po paru
krokach, doszłyśmy do domu Dietera, gdzie weszłyśmy bez pukania. Mężczyzna nie zdziwił się na nasz widok,
tylko szeroko się uśmiechnął.
- Taylor!-
Zawołał- Jak dobrze, że już jesteś! Saro…- Kiwnął głową mamie, a ta
uśmiechnęła się do niego.
- Nie przeszkadzam wam- Powiedziała i po chwili wyszła.
Zostałam sama z tatą.
Siedziałam na
piasku i wpatrywałam się w ocean. Woda łagodnie obmywała mi nogi. Temperatura
była w sam raz jak dla mnie, ale dla kandydatów DSDS i Jury- było za gorąco.
Miałam niezły
polew z tych cudzoziemców. Chłopcy ściągali koszulki, a dziewczyny chodziły w
bikini związywały włosy w ciasne koki, byle tylko poczuć trochę chłodu. Chyba nie wiedzieli, że będą jeszcze gorsze
temperatury…
Znudzona
obserwowaniem kandydatów usiadłam na brzegu plaży i wpatrywałam się w horyzont.
Zapomniałam o Bożym świecie…
- Czemu siedzisz tutaj sama?- Usłyszałam za sobą czyiś
głos. Podskoczyłam przestraszona i szybko się odwróciłam. Za mną stał Bill.
- Jej… Bill, przestraszyłeś mnie- Powiedziałam i wbiłam ponownie
wzrok w horyzont.
-Przepraszam- Rzucił i usiadł obok mnie.- Więc, czy coś
się stało?
- Nie… Dlaczego?- Zapytałam patrząc na niego zaskoczona.
- Wiesz… Siedzisz tutaj sama i miałaś smutną minę, więc
pomyślałem, że coś się stało…
Pokręciłam
głową.
-Nie, nic się nie stało…
Po prostu nie miałam co robić tam… na górze- Wskazałam głową plażę,
gdzie przebywali kandydaci.- Tata gdzieś poszedł, a ja… Postanowiłam popatrzeć
na horyzont.
Cisza, która
zaległa między nami, nie była krępująca. Oboje byliśmy pogrążeni we własnych myślach.
- A tak na marginesie, to dziękuję- Dodałam po chwili.
- Za co?- Zapytał zaskoczony Bill.
- Za to, że uratowałeś mi życie.- Powiedziałam- Powinnam
jeszcze podziękować Marie, ale nigdzie nie mogę jej znaleźć. Gdyby nie wy… Nawet
nie chcę myśleć co by się stało… Na pewno bym z tego nie wyszła cało.
- Daj spokój- Przerwał mi mężczyzna i założył ręce za
głowę- Każdy na naszym miejscu zrobiłby to samo… A poza tym… Nie darowałbym
sobie, gdyby coś ci się stało. Za bardzo szanuję Dietera…
Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam na
wodę. Była przyjemnie chłodna. Kierowana
dziwnym impulsem spojrzałam na siedzącego obok mnie Billa i zaskoczona spojrzałam
na jego strój. Wszyscy starali się ubierać tak, by było im jak najchłodniej, a
Kaulitz miał na sobie długie jeansowe rurki, żółtą bluzkę na ramiączkach i…
GLANY!!!
- Chodzisz w glanach?!- Zapytałam zaskoczona.
Blondyn
spojrzał na mnie z zaskoczeniem, a potem na swoje buty.
-Tak… To jakiś problem?- Zmarszczył brwi.
- No… Niby nie, ale…- Zaczęłam się jąkać- No bo wszyscy
chodzą, w sandałach, albo klapkach, a ty w glanach… No… Przecież możesz
odparzyć sobie stopy i…- Przerwałam. Nie wiedziałam co dalej.
- Spokojnie- Zaśmiał się- Glany są tak jakby na każdą
porę roku. A poza tym… Nie wiem czy
widziałaś, ale pod stołem jurorskim, każdy z nas ma miskę z wodą i z kostkami
lodu… Wystarczy, że włożę tam nogi i już jest dużo chłodniej.
Pokręciłam
głową. Ten facet jest niemożliwy. Zdaje mi się, że dla mody jest gotowy do największych
poświęceń. Nawet kosztem własnego zdrowia… a w tym wypadku własnych stóp.
- Jak się czujesz po tym wypadku na łodzi? – Zapytał nagle
Bill- Dieter mówił, że zachorowałaś…
-Taaa… Mam to szczęście, że choroby trzymają się mnie tylko
dzień, czasami dwa… A wtedy na łodzi… Byłam nagrzana od słońca, potem nagłe
zetknięcie z zimną wodą… No i choroba gotowa.- Powiedziałam zanurzając dłonie w
chłodnym piasku.- Ale teraz jest już OK.
Kolejny raz
między nami, zapadła cisza. Żadne z nas się nie poruszyło, nie wypowiedziało
słowa. Oboje patrzyliśmy na ocean…
- Pewnie, masz z nas niezły ubaw- Spojrzałam na niego
pytająco- No wiesz… Ty jesteś przyzwyczajona do takich temperatur, nie to co my…-
Wskazał ręką na zbiegowisko za nami.- Po prostu zdychamy z gorąca.
Mimowolnie
zaśmiałam się przypominając sobie jęki niezadowolenia.
- Tak, masz racje… Można się nieźle pośmiać.
-Bill!- Usłyszeliśmy i odwróciliśmy się w tym samym
momencie. Ku nam szedł brat bliźniak Billa - Tom- Bill, wołają cię z RTL.
Chcieli omówić z tobą tę sprawę z Laurą,
żeby jeszcze bardziej było widać, że jesteście w sobie „ zakochani ‘’-
Powiedział Tom kreśląc w powietrzu cudzysłów przy słowie zakochani.- Laura też tam będzie.
Znieruchomiałam. Czyżby RTL chciało zwiększyć swoją popularność, poprzez
wypuszczenie w świat plotki o romansie?
- Chwila, chwila.- Powiedziałam, kiedy Bill zaczął się
podnosić- Chyba nie macie na myśli tej
plotki o rzekomym romansie jednego z jurorów z kandydatką?- Jeszcze zanim
skończyłam zdanie wiedziałam, że dokładnie to miał na myśli Tom- Czy wyście
poszaleli?!
Bracia
spojrzeli na siebie z zaskoczeniem, a potem na mnie.
-Niby dlaczego?- Zapytał Tom poprawiając dredy.- RTL
zaplanowało to jeszcze na castingach…
- A wy się na to zgodziliście- Prychnęłam rozzłoszczona.-
Najlepiej, pobawić się dziewczyną, a
potem ją zostawić… Typowe dla facetów…
- Ej, bez żadnych takich!- Zawołał Bill- Zresztą Laura
wie o wszystkim i się zgodziła. Więc nie ma tutaj mowy o żadnym bawieniu się.
-Jasne- Powiedziałam i wstałam.- Nie miała wyboru,
prawda? RTL zagroziło, że jeżeli się na to nie zgodzi, odpadnie jeszcze w
Recallu… Chciała być jak najdłużej w programie, więc się zgodziła. – Wyrzuciłam
z siebie te słowa. Mimo, że nie byłam na castingach i mało wiedziałam o tym
programie, czułam, że tutaj się nie pomyliłam. I miałam rację.
- Skąd wiesz?- Zapytał zaszokowany Tom- Dieter…
- Tata nic mi nie powiedział.- Przerwałam mu- Łatwo się
domyślić. Typowe zagranie, by zwiększyć swoją popularność. Już nie jedni tak
robili. Szkoda mi tej dziewczyny… Ja na jej miejscu nie chciałabym, być tak
wykorzystywana.- Powiedziałam i wściekła odeszłam od braci Kaulitz.
Nie sądziłam,
że ta stacja telewizyjna zniży się do czegoś takiego! Jak można było
szantażować młodą i utalentowaną dziewczynę…!
Zła usiadłam
na wydmie, skąd miałam doskonały widok na plan DSDS. Widziałam w dole Billa,
wymachującego rękoma i Toma rozmawiającego przez telefon. Gdzieś tam mignął mi
mój tata rozmawiającym z jakimś mężczyzną.
Po mojej prawej stronie wszyscy kandydaci leżeli, albo na leżakach, albo
pływali w wodzie. Niektórzy trzymali w dłoniach białe kartki- prawdopodobnie
uczyli się tekstu piosenek.
Nagle ktoś
zasłonił mi oczy, a ja chwyciłam czyjeś dłonie. Uśmiechnęłam się. Doskonale wiedziałam
kto to.
-Sean?- Zapytałam, chcąc się podroczyć nieco z
chłopakiem, a on się zaśmiał w odpowiedzi.-
Co ty tutaj robisz? Przecież macie jeszcze dwie lekcje o ile się nie
mylę.- Zmarszczyłam brwi.
- Ale nam je odwołali… - Wyszczerzył się do mnie- Więc
postanowiłem, wpaść do ciebie i spędzić z tobą więcej czasu. I jak widzę,
dobrze zrobiłem. Chyba uratowałem cię przed nudą.
Zaśmiałam
się i przytuliłam do chłopaka. Oboje siedzieliśmy i wpatrywaliśmy się w
horyzont. Czułam się… bezpieczna. Wiedziałam, że przy nim nikt mi nic nie zrobi.
- Czemu tutaj tak sama siedzisz? Stało się coś?- Zapytał,
a ja się skrzywiłam. Drugi raz słyszałam dzisiaj to pytanie. Ale tym razem
mogłam na nie odpowiedzieć twierdząco.
- Stacja RTL zepsuła mi humor- Poskarżyłam się. – Okazało
się, że dla zwiększenia popularności programu, wykorzystują jedną uczestniczkę
i wplątali ją i Billa Kaulitza w rzekomy ,,romans’’. Najgorsze jest to, że ją do tego
zmusili…
- Nie rozumiem dlaczego się tak tym przejmujesz? Przecież
to nie jesteś ty…- Powiedział Sean całując mnie w szyję. Westchnęłam.
- Wiem, ale… Mimo wszystko podejrzewam jak się czuje ta
dziewczyna. Chciała zostać w programie, więc się na to wszystko zgodziła. Nie
sądziłam, ze RTL może coś takiego wymyślić…
- To jest ich problem, nie nasz- Usłyszałam i zobaczyłam
nad sobą chłopaka- A teraz rozchmurz się, mamy piękny dzień! To nie czas na
smutki…
Pokręciłam
głową, ciekawa co takiego może zrobić chłopak. Stanął nade mną i popatrzył
surowo.
- Nie chcesz się uśmiechnąć?- Pokręciłam głową.- OK… Więc
czas na… łaskotki!- Zawołał i zaczął mnie łaskotać.
Próbowałam
mu się wyrwać, ale mocno mnie trzymał. Śmiałam się na całe gardło, a do oczu
napłynęły mi łzy. Nienawidziłam łaskotek!
-Sean!... Sean!- Zawołałam gdy nabierałam powietrza do ust. - Dobrze,
już dobrze, będę się uśmiechać, ale przestań, proszę!
Chłopak
oderwał się ode mnie i podparł na rękach. Wpatrywałam się w niego.
-Jesteś piękna, wiesz?- Wypalił nagle.
Pokręciłam
głową, uśmiechając się.
- No to teraz już wiesz- Powiedział opadając na mnie i składając
na moich ustach pocałunek.
*************
A więc jak obiecałam nowy, dłuższy odcinek. Strasznie fajnie mi się go pisało, chociaż początek to zawsze katorga, ale potem... :P Mam nadzieję, że się wam spodoba. Za wszelkie błędy przepraszam- zawsze sprawdzam na drugi dzień, bo wtedy lepiej wyłapuję błędy xD