sobota, 26 października 2013

Odcinek 10:

Dedykacja dla Kate!

******
 
      Leżałam wtulona w Seana i oglądaliśmy jakąś durną komedię romantyczną. W sumie próbowaliśmy ją oglądać. Chłopak bawił się moimi włosami, a ja co jakiś czas zerkałam na niego. Sean wyglądał jak model, miał delikatny zarys mięśni, duże niebieskie oczy i długie blond włosy, które ozdabiały jego lekko wystające kości policzkowe. Gdy się uśmiechał- pokazywał wszystkie zęby, co dodawało mu uroku. Był strasznie przystojny, pewny siebie i uwodzicielski. Nigdy nie spotkałam takiego faceta... Po prostu go kocham.
- Dlaczego się tak na mnie patrzysz?- Zapytał ze śmiechem, kiedy przyłapał mnie na wpatrywaniu się w niego.
- Bo mi się podobasz, wiesz?- Mruknęłam i siadłam mu na kolanach. - I to bardzo...
        Chłopak uśmiechnął się i położył dłonie na mojej talii, przysuwając mnie do siebie. Chwilę później oboje trwaliśmy w namiętnym pocałunku. Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie- oboje lekko zdyszani- uśmiechnęłam się do niego.
-Kocham Cię- Powiedział mi do ucha- Bardzo, bardzo, bardzo...
- Ja ciebie też- Odparłam i objęłam go. Trwaliśmy w tym uścisku, aż do domu wróciła moja mama, czyli do późna w nocy.
-Sean, miło cię widzieć- Powiedziała wchodząc do salonu. - Nie chcę cie wyganiać, ani nic...ale dochodzi już północ... A Taylor, skoro już się tak dobrze czuje, jutro powinna iść do ojca... A ty masz szkołę, młody człowieku- Dodała surowym tonem i pokiwała palcem. 
        Sean uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
- Obiecuję- Powiedział tak cicho, aby mama go nie mogła usłyszeć- Że Daniel zapłaci za to...
       Po moich plecach przeszedł dreszcz przerażenia. Sean zawsze dotrzymywał danego słowa, co czasem było niemal błogosławieństwem... ale teraz zastanawiałam się czy, aby na pewno to nie jest przekleństwem.
- Nie rób niczego, co ci zaszkodzi Sean- Powiedziałam i mocno go chwyciłam za ręce- Nie chce, żebyś przeze mnie wylądował w więzieniu, albo gdzie indziej... Proszę...- Spojrzałam na niego błagalnie.
- Taylor, on chciał cię zgwałcić!- Zawołał z oburzeniem- A ja jestem twoim chłopakiem, więc powinienem coś z tym zrobić. Wszyscy wiedzą, co się działo na jachcie... Myślisz, że jeżeli tak to zostawimy, to ludzie będą na ciebie patrzeć łaskawym wzrokiem? Nie! Będą myśleć, że to było celowe... A ja nie chce, żeby ktoś uważał ciebie za dziwkę, rozumiesz?- Spojrzał na mnie.
- Ale... Sean... Jeżeli zrobisz coś, co źle się dla ciebie skończy i tak ja oberwę! Bo zrobiłeś to z mojego powodu...
- Tay... Kocham cię całym sercem... Nie pozwolę, by ktokolwiek cię skrzywdził, rozumiesz? I mogę ci obiecać, że nie zrobię nic, co może zaszkodzić tobie czy mnie. Rozumiesz?- Jego przenikliwy wzrok spoczął na moich oczach, a ja czułam się tak, jakby ktoś prześwietlał mnie rentgenem. Mimowolnie się uśmiechnęłam i pokiwałam głową. Nienawidziłam gdy ktoś się dla mnie poświęcał…
     Gdy zamknęłam za Seanem drzwi skierowałam się do kuchni gdzie stała mama. W ręku trzymała kubek z gorącą herbatą. Miała zamknięte oczy, ale i tak wiedziałam, że była strasznie zmęczona.
- Mamo?- Gwałtownie drgnęła gdy mnie usłyszała- Przepraszam. Nie chciałam cię przestraszyć…
- Nie, nie… Zamyśliłam się, to wszystko…- Powiedziała szybko i odwróciła się do mnie. – Kiedy Sean przyszedł?
-Hmmm… - Zastanowiłam się- Nie wiem… Kilka godzin temu, a czemu pytasz?
       Wzruszyła ramionami i zamoczyła usta w herbacie. Czułam, że coś było nie tak, ale wiedziałam, że gdy będę naciskać mama i tak nic nie powie. Musiałam zmienić temat.
- Jak było na korkach?- Rzuciłam i chwyciłam jabłko.
-Dobrze, dobrze… Tylko tak ciężko wchodzą jej słówka z niemieckiego…- Mruknęła.
- Komu tym razem?- Byłam ciekawa, kogo tym razem wybrała na swój cel.  Nigdy nie zazdrościłam jej uczniom. Doskonale wiem, jaka mama potrafi być wymagająca… Na swoje szczęście niemiecki znam od małego, tak samo jak angielski.
- Rollinda…
      Przewróciłam oczami. Rollinda chodziła ze mną do klasy i od zawsze było wiadomo, że to dziewczyna, która chwiali się wszystkim: Nowymi paznokciami, butami, ubraniami… Ostatnio zaczęła rozpowiadać, że perfekcyjnie zna niemiecki, co usłyszała nasza nauczycielka. Na lekcji wzięła ją do odpowiedzi… i  wszystko wyszło na jaw. Rollinda nie potrafiła nawet wypowiedzieć jednego słówka po niemiecku, i od tamtego czasu stała się pośmiewiskiem całej szkoły. Postanowiła, że weźmie się za naukę języka i poprosiła moją mamę o pomoc. Problem w tym, że nauka przychodzi jej z trudem. A moja mama jeszcze nigdy nie zrezygnowała z żadnego ucznia. Będzie go uczyć, aż przekona się, że ten umie chociaż połowę z tego co ona…
 -Zmykaj do łóżka- Powiedziała mama, gdy skończyłam jeść jabłko- Jutro znowu idziesz do taty.

*************


      Poranek  nie należał do najprzyjemniejszych. Miałam ochotę schować głowę pod poduszkę i nie wychodzić z łóżka, ale wiedziałam, że jeżeli sama nie wstanę, mama wprowadzi swoje drastyczne środki, a tego wolałam uniknąć.
      Podeszłam do szafy i wyjęłam z nich krótkie czarne spodenki i turkusową bluzkę na ramiączkach. Na ręce założyłam złote bransolety i pierścionek w kształcie róży. Gdy otworzyłam pudełeczko z kolczykami, przez chwilę zastanawiałam się jakie wybrać, ale po chwili wybór padł na złote, duże kółka. Na szyi miałam naszyjnik w kształcie serca, który dostałam od Seana. Nigdy się z nim nie rozstawałam.
     Po półgodzinie od niechętnego wstawania, schodziłam po schodach do kuchni. Mama już tam była i smażyła właśnie naleśniki. Zapach ciasta wypełniał całą kuchnię.
-Mmmm- Powiedziałam i poczułam jak burczy mi w brzuchu. Zaśmiałam się- Mamo, ty to potrafisz postawić na nogi...
      Mama uśmiechnęła się do mnie i pocałowała w policzek. Mój wzrok padł na dzbanek świeżo, parzonej kawy. Ślinka napłynęła mi do ust, a ja automatycznie nalałam sobie kubek gorącego napoju. Śniadania przyrządzane przez mamę, gorąca kawa… Tego było mi potrzeba z samego rana.
      Weszłam do salonu i włączyłam telewizję.  Nie musiałam zmieniać kanału, mama musiała go wczoraj przełączyć na kanał muzyczny. Uzbrojona w banana,  który służył mi za mikrofon zaczęłam śpiewać do lecącej piosenki.
      Po kilku kawałkach, do salonu weszła mama z talerzem naleśników. Nawiasem mówiąc, naleśniki mamy były genialne. Nikt nie potrafił ich tak przyrządzić.
-Smacznego!- Powiedziałyśmy w tym samym momencie i obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Byłyśmy do siebie strasznie podobne.
- Jakie plany na dziś?- Zapytałam biorąc kolejny naleśnik.
- Rollinda ciąg dalszy… A potem jadę na zakupy. Trzeba uzupełnić zapasy w lodówce- Powiedziała mama popijając kawę.
      Pokiwałam głową. Chętnie zrobiłabym zakupy z mamą, ale wiedziałam, że się na to nie zgodzi. Wolałaby, bym spotkała się z ojcem. Swoją drogą… Ile oni jeszcze tutaj zostaną?
- Mamo? Ile DSDS jeszcze tutaj zostanie?
- Jeszcze siedem dni-  Powiedziała - Potem wracają do Niemiec.
      Zastygłam w bezruchu. Siedem dni?! Tylko siedem?! Fakt, tatę poznałam zaledwie trzy dni temu, ale o dziwo, zdążyłam się do niego już przyzwyczaić. Nawet, gdy byłam chora wpadł na chwile… Co mnie ucieszyło…
- Taylor, powinnyśmy już iść.- Usłyszałam, a ja szybko dopiłam kawę. Zaniosłam talerze i kubki do zlewu, chwyciłam sportową torebkę, założyłam buty i wyszłyśmy z mamą z domu.
       Po paru krokach, doszłyśmy do domu Dietera, gdzie weszłyśmy bez pukania.  Mężczyzna nie zdziwił się na nasz widok, tylko szeroko się uśmiechnął.
- Taylor!-  Zawołał- Jak dobrze, że już jesteś! Saro…- Kiwnął głową mamie, a ta uśmiechnęła się do niego.
- Nie przeszkadzam wam- Powiedziała i po chwili wyszła. Zostałam sama z tatą.

 *************

     Siedziałam na piasku i wpatrywałam się w ocean. Woda łagodnie obmywała mi nogi. Temperatura była w sam raz jak dla mnie, ale dla kandydatów DSDS i Jury- było za gorąco.
      Miałam niezły polew z tych cudzoziemców. Chłopcy ściągali koszulki, a dziewczyny chodziły w bikini związywały włosy w ciasne koki, byle tylko poczuć trochę chłodu.  Chyba nie wiedzieli, że będą jeszcze gorsze temperatury…
      Znudzona obserwowaniem kandydatów usiadłam na brzegu plaży i wpatrywałam się w horyzont. Zapomniałam o Bożym świecie…
- Czemu siedzisz tutaj sama?- Usłyszałam za sobą czyiś głos. Podskoczyłam przestraszona i szybko się odwróciłam. Za mną stał Bill.
- Jej… Bill, przestraszyłeś mnie- Powiedziałam i wbiłam ponownie wzrok w horyzont.
-Przepraszam- Rzucił i usiadł obok mnie.- Więc, czy coś się stało?
- Nie… Dlaczego?- Zapytałam patrząc na niego zaskoczona.
- Wiesz… Siedzisz tutaj sama i miałaś smutną minę, więc pomyślałem, że coś się stało…
       Pokręciłam głową.
-Nie, nic się nie stało…  Po prostu nie miałam co robić tam… na górze- Wskazałam głową plażę, gdzie przebywali kandydaci.- Tata gdzieś poszedł, a ja… Postanowiłam popatrzeć na horyzont.
       Cisza, która zaległa między nami, nie była krępująca. Oboje byliśmy pogrążeni we własnych myślach.
- A tak na marginesie, to dziękuję-  Dodałam po chwili.
- Za co?- Zapytał zaskoczony Bill.
- Za to, że uratowałeś mi życie.- Powiedziałam- Powinnam jeszcze podziękować Marie, ale nigdzie nie mogę jej znaleźć. Gdyby nie wy… Nawet nie chcę myśleć co by się stało… Na pewno bym z tego nie wyszła cało.
- Daj spokój- Przerwał mi mężczyzna i założył ręce za głowę- Każdy na naszym miejscu zrobiłby to samo… A poza tym… Nie darowałbym sobie, gdyby coś ci się stało. Za bardzo szanuję Dietera…
        Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam na wodę. Była przyjemnie chłodna.  Kierowana dziwnym impulsem spojrzałam na siedzącego obok mnie Billa i zaskoczona spojrzałam na jego strój. Wszyscy starali się ubierać tak, by było im jak najchłodniej, a Kaulitz miał na sobie długie jeansowe rurki, żółtą bluzkę na ramiączkach i… GLANY!!!
- Chodzisz w glanach?!- Zapytałam zaskoczona.
       Blondyn spojrzał na mnie z zaskoczeniem, a potem na swoje buty.
-Tak… To jakiś problem?- Zmarszczył brwi.
- No… Niby nie, ale…- Zaczęłam się jąkać- No bo wszyscy chodzą, w sandałach, albo klapkach, a ty w glanach… No… Przecież możesz odparzyć sobie stopy i…- Przerwałam. Nie wiedziałam co dalej.
- Spokojnie- Zaśmiał się- Glany są tak jakby na każdą porę roku.  A poza tym… Nie wiem czy widziałaś, ale pod stołem jurorskim, każdy z nas ma miskę z wodą i z kostkami lodu… Wystarczy, że włożę tam nogi i już jest dużo chłodniej.
       Pokręciłam głową. Ten facet jest niemożliwy. Zdaje mi się, że dla mody jest gotowy do największych poświęceń. Nawet kosztem własnego zdrowia… a w tym wypadku własnych stóp.
- Jak się czujesz po tym wypadku na łodzi? – Zapytał nagle Bill- Dieter mówił, że zachorowałaś…
-Taaa… Mam to szczęście, że choroby trzymają się mnie tylko dzień, czasami dwa… A wtedy na łodzi… Byłam nagrzana od słońca, potem nagłe zetknięcie z zimną wodą… No i choroba gotowa.- Powiedziałam zanurzając dłonie w chłodnym piasku.- Ale teraz jest już OK.
      Kolejny raz między nami, zapadła cisza. Żadne z nas się nie poruszyło, nie wypowiedziało słowa. Oboje patrzyliśmy na ocean…
- Pewnie, masz z nas niezły ubaw- Spojrzałam na niego pytająco- No wiesz… Ty jesteś przyzwyczajona do takich temperatur, nie to co my…- Wskazał ręką na zbiegowisko za nami.- Po prostu zdychamy z gorąca.
       Mimowolnie zaśmiałam się przypominając sobie jęki niezadowolenia.
- Tak, masz racje… Można się nieźle pośmiać.
-Bill!- Usłyszeliśmy i odwróciliśmy się w tym samym momencie. Ku nam szedł brat bliźniak Billa - Tom- Bill, wołają cię z RTL. Chcieli omówić z tobą tę sprawę z Laurą,  żeby jeszcze bardziej było widać, że jesteście w sobie  „ zakochani ‘’- Powiedział Tom kreśląc w powietrzu cudzysłów przy słowie zakochani.- Laura też tam będzie.
     Znieruchomiałam. Czyżby RTL chciało zwiększyć swoją popularność, poprzez wypuszczenie w świat plotki o romansie?
- Chwila, chwila.- Powiedziałam, kiedy Bill zaczął się podnosić-  Chyba nie macie na myśli tej plotki o rzekomym romansie jednego z jurorów z kandydatką?- Jeszcze zanim skończyłam zdanie wiedziałam, że dokładnie to miał na myśli Tom- Czy wyście poszaleli?!
     Bracia spojrzeli na siebie z zaskoczeniem, a potem na mnie.
-Niby dlaczego?- Zapytał Tom poprawiając dredy.- RTL zaplanowało to jeszcze na castingach…
- A wy się na to zgodziliście- Prychnęłam rozzłoszczona.- Najlepiej,  pobawić się dziewczyną, a potem ją zostawić… Typowe dla facetów…
- Ej, bez żadnych takich!- Zawołał Bill- Zresztą Laura wie o wszystkim i się zgodziła. Więc nie ma tutaj mowy o żadnym bawieniu się.
-Jasne- Powiedziałam i wstałam.- Nie miała wyboru, prawda? RTL zagroziło, że jeżeli się na to nie zgodzi, odpadnie jeszcze w Recallu… Chciała być jak najdłużej w programie, więc się zgodziła. – Wyrzuciłam z siebie te słowa. Mimo, że nie byłam na castingach i mało wiedziałam o tym programie, czułam, że tutaj się nie pomyliłam. I miałam rację.
- Skąd wiesz?- Zapytał zaszokowany Tom- Dieter…
- Tata nic mi nie powiedział.- Przerwałam mu- Łatwo się domyślić. Typowe zagranie, by zwiększyć swoją popularność. Już nie jedni tak robili. Szkoda mi tej dziewczyny… Ja na jej miejscu nie chciałabym, być tak wykorzystywana.- Powiedziałam i wściekła odeszłam od braci Kaulitz.
      Nie sądziłam, że ta stacja telewizyjna zniży się do czegoś takiego! Jak można było szantażować młodą i utalentowaną dziewczynę…!
      Zła usiadłam na wydmie, skąd miałam doskonały widok na plan DSDS. Widziałam w dole Billa, wymachującego rękoma i Toma rozmawiającego przez telefon. Gdzieś tam mignął mi mój tata rozmawiającym z jakimś mężczyzną.  Po mojej prawej stronie wszyscy kandydaci leżeli, albo na leżakach, albo pływali w wodzie. Niektórzy trzymali w dłoniach białe kartki- prawdopodobnie uczyli się tekstu piosenek.
       Nagle ktoś zasłonił mi oczy, a ja chwyciłam czyjeś dłonie. Uśmiechnęłam się. Doskonale wiedziałam kto to.
-Sean?- Zapytałam, chcąc się podroczyć nieco z chłopakiem, a on się zaśmiał w odpowiedzi.-  Co ty tutaj robisz? Przecież macie jeszcze dwie lekcje o ile się nie mylę.- Zmarszczyłam brwi.
- Ale nam je odwołali… - Wyszczerzył się do mnie- Więc postanowiłem, wpaść do ciebie i spędzić z tobą więcej czasu. I jak widzę, dobrze zrobiłem. Chyba uratowałem cię przed nudą.
       Zaśmiałam się i przytuliłam do chłopaka. Oboje siedzieliśmy i wpatrywaliśmy się w horyzont. Czułam się… bezpieczna. Wiedziałam, że przy nim nikt mi  nic nie zrobi.
- Czemu tutaj tak sama siedzisz? Stało się coś?- Zapytał, a ja się skrzywiłam. Drugi raz słyszałam dzisiaj to pytanie. Ale tym razem mogłam na nie odpowiedzieć twierdząco.
- Stacja RTL zepsuła mi humor- Poskarżyłam się. – Okazało się, że dla zwiększenia popularności programu, wykorzystują jedną uczestniczkę i wplątali ją i Billa Kaulitza w rzekomy ,,romans’’. Najgorsze jest to, że ją do tego zmusili…
- Nie rozumiem dlaczego się tak tym przejmujesz? Przecież to nie jesteś ty…- Powiedział Sean całując mnie w szyję. Westchnęłam.
- Wiem, ale… Mimo wszystko podejrzewam jak się czuje ta dziewczyna. Chciała zostać w programie, więc się na to wszystko zgodziła. Nie sądziłam, ze RTL może coś takiego wymyślić…
- To jest ich problem, nie nasz- Usłyszałam i zobaczyłam nad sobą chłopaka- A teraz rozchmurz się, mamy piękny dzień! To nie czas na smutki…
         Pokręciłam głową, ciekawa co takiego może zrobić chłopak. Stanął nade mną i popatrzył surowo.
- Nie chcesz się uśmiechnąć?- Pokręciłam głową.- OK… Więc czas na… łaskotki!- Zawołał i zaczął mnie łaskotać.
         Próbowałam mu się wyrwać, ale mocno mnie trzymał. Śmiałam się na całe gardło, a do oczu napłynęły mi łzy. Nienawidziłam łaskotek!
-Sean!... Sean!- Zawołałam gdy nabierałam powietrza do ust. - Dobrze, już dobrze, będę się uśmiechać, ale przestań, proszę!
        Chłopak oderwał się ode mnie i podparł na rękach. Wpatrywałam się w niego.
-Jesteś piękna, wiesz?- Wypalił nagle.
       Pokręciłam głową, uśmiechając się.
- No to teraz już wiesz- Powiedział opadając na mnie i składając na moich ustach pocałunek.

*************
A więc jak obiecałam nowy, dłuższy odcinek. Strasznie fajnie mi się go pisało, chociaż początek to zawsze katorga, ale potem... :P Mam nadzieję, że się wam spodoba. Za wszelkie błędy przepraszam- zawsze sprawdzam na drugi dzień, bo wtedy lepiej wyłapuję błędy xD


piątek, 25 października 2013

Odcinek 9:

 Nikt nie zgadł gdzie jestem na zdjęciu... ;) Dziewczyna w jasno zielonej ( ? ) bluzce, i beżowej kurtce z biała opaską na włosach to ja :D Tak wiem... Koszmarnie wyszłam, ale... xD 
Postanowiłam, ze jako nagrodę pocieszenia - też coś dostaniecie... :D Dzisiaj jest notka, jutro też powinna być i jak mi się uda: będzie jeszcze w niedzielę! :P Miłego czytania ! Dedykacja dla: MIŁOŚĆ JESTSILNA
  Taylor:
   Szybkim ruchem przymknęłam okno i z powrotem wskoczyłam pod kołdrę. W ręku trzymałam gorący kubek czekolady, obok mnie stało pudełko chusteczek, a przede mną leżała moja ulubiona książka. Wiedziałam, że będę chora po morskiej kąpieli. Byłam zbyt nagrzana od słońca, potem ta woda...
      Mama prawie padła na zawał jak mnie zobaczyła. Jasne, że się bała, ale no... Troszeczkę przesadziła. Nie obwiniała za to Dietera, ale postanowiła, że Daniel za to odpowie. 
      Nie chciałam wiedzieć co się stało z reżyserem. Wystarczyło mi to, że wyleciał z ekipy i podobno tata coś tam jeszcze zrobił... Nie pamiętam co to było.
       Wieść o wypadku bardzo szybko się rozprzestrzeniła po całym miasteczku. Kilka godzin po tym jak bezpiecznie wróciłam do domu w eskorcie taty, do pokoju wpadła zdenerwowana Aria.
- Kobieto!- Zaczęła się wydzierać od samego progu- Nigdy więcej tak mnie nie strasz! Myślałam, że nie żyjesz!!!
      Spojrzałam na nią. Widać było, że jest zdenerwowana. Bladość na twarzy i świecące się oczy... Chyba nie czuła się dzisiaj za dobrze...
- Już wszystko OK...- Odparłam siadając na łóżku- Nie ma się czym przejmować... Żyję, a to jest najważniejsze jak na razie.
- Czy ty wiesz, co ja poczułam jak mi powiedziano, że miałaś wypadek i prawdopodobnie nie żyjesz?!- No tak... Cała Aria. Będzie dążyć temat, aż uzna go całkowicie za wyczerpany... Z jednej strony to dobrze, ale czasami robi się to naprawdę wkurzające...- Co się tak naprawdę stało?- Zapytała już spokojnym głosem i usiadła obok mnie.
- Byłam na planie DSDS i tak jakoś wyszło, że płynęłam z Dieterem łódką... Gdy wracaliśmy, reżyser reklamy, która była kręcona na jachcie, chciał mnie... ykhm...- Zakrztusiłam się. Nie mogłam wypowiedzieć tego słowa... To jeszcze mnie bolało...- Hmm... No wiesz...
- Zgwałcić...?!- Szepnęła przerażona przyjaciółka. Pokiwałam głową i szybko zaczęłam opowiadać dalej. Wolałam, żeby to nieprzyjemne uczucie jak najszybciej zniknęło.
- No i... Odepchnęłam go, a on później wypchnął mnie za burtę... I w zasadzie tyle pamiętam.- Zakończyłam.
- Ale... co było potem? Ktoś musiał cię wyciągnąć, nie?
        Westchnęłam cicho i przymknęłam oczy.
- Wyciągnęła mnie jedna z statystek, które z nami tam były... A potem ratował Bill... I obudziłam się w hotelu....
       Po moich słowach nastała cisza przerywana tylko odgłosami dochodzącymi z otwartego okna. Oparłam się plecami o ścianę i czekałam, aż Aria coś powie. Nawet podejrzewałam o co może zapytać. 
       Spojrzałam na otwarte okno i w jednym momencie poczułam znowu to straszne uczucie, które miałam gdy byłam pod wodą... Ta bezsilność, ból w płucach... Nie chciałam nigdy czegoś takiego kolejny raz doświadczyć.
- Co ty robiłaś na planie DSDS?- Usłyszałam i znieruchomiałam. Czułam, że padnie to pytanie, ale i tak trochę się go przeraziłam. Arii mogłam zawsze ufać, ale... Nie wiem co by zrobiła, gdyby się dowiedziała... 
- Dieter jest moim ojcem, proszę nie...- Dodałam szybko widząc jak otwiera usta- Nie pytaj. Dla mnie to też jest coś nowego... Muszę się z tym uporać... Sama.
      Trzask upadającej książki przywrócił mnie do rzeczywistości. Zamrugałam oczami i nieprzytomnym wzrokiem zerknęłam na leżącą na podłodze książkę. Nie chciałam jej już podnosić, więc położyłam obok niej kubek, a sama zakryłam się kołdrą. Mimo, że był ranek, ja byłam zmęczona domowymi sposobami na choroby....

*************
Dieter:

       Wpatrywałem się w kartkę przede mną, którą próbowałem czytać już któryś raz. Była to lista uczestników z piosenkami, które mają zamiar wykonywać. Miałem je przeanalizować i mniej więcej obsłuchać, ale... moje myśli zajmowała moja córka.
       Wczoraj bezpiecznie dotarła do domu, a w nocy zachorowała. Miałem ochotę wpaść do niej i zobaczyć jak się czuje, jednakże wolałem dokończyć sprawy, które tutaj już zacząłem.
        Rozmawiałem razem z Billem i Sarą z szefami RTL i zgodnie uznaliśmy, że Daniel zostanie usunięty z stacji. Była jeszcze możliwość, złożenia doniesienia o nim na policje, ale matka Taylor uznała, że nie chce, aby ktoś się dowiedział o szczegółach całego zajścia. Wyrzucenie z pracy, było więc jego jedyną karą, jaką poniósł za to co zrobił... Szkoda... Myślałem, że oberwie mu się o wiele gorzej.
       Z westchnięciem odrzuciłem kartkę. Nie ma mowy, żebym się teraz skupił. Byłem zbyt rozkojarzony...
-Nie tak gwałtownie!- Usłyszałem i spojrzałem, na wysokiego blondyna, który stał z kartką w ręku.- Człowieku, musisz się zrelaksować. Chodzisz jak bomba i lada chwila wybuchniesz- Powiedział i usiadł obok mnie, odkładając kartkę.- Gadaj, co cię gryzie?
- Ta cała sprawa z tym Danielem- Westchnąłem i przeciągnąłem się. - Źle zrobili, że go tylko zwolnili... Powinni zrobić coś więcej, Bill...
-Wiem, ale co zrobisz? Mama Taylor nie chce sprawy zgłosić na policję i nawet jej się nie dziwie.- Chrząknął- W takim małym miejscu... Wieści szybko się rozchodzą. A tak swoją drogą, wszyscy już wiedzą, ze Tay jest twoją córką.
       Spojrzałem na blondyna. Bawił się swoim telefonem i uważnie mu się przypatrywał. Widać było, że jest spięty...
- Nie można było tego dłużej kryć... I tak by się wszyscy dowiedzieli....
- Wiesz... Na twoim miejscu pomyślałbym o jakiejś ochronie dla niej. Teraz kiedy wszyscy wiedzą... Może być niebezpiecznie.
        Skinąłem głową i zamyśliłem się. Wiedziałem, że gdy sprawa wyjdzie na jaw, trzeba będzie coś zrobić, by chronić moją córkę... Nie wiedziałem, jednak czy ona się na to zgodzi...

***********
Taylor:

     Gdy się obudziłam, poczułam się już o niebo lepiej. Widać domowy rosół mamy pomógł. Przeciągnęłam się z jękiem i uśmiechnęłam. Nareszcie byłam wyspana!
      Jednym haustem wypiłam lekarstwo zostawione przez mamę i delikatnie się skrzywiłam. Kątem oka zerknęłam na zegarek. Dochodziła 7 wieczorem. Ubrałam dres i wyszłam z pokoju. 
      W całym domu było cicho, jak makiem zasiał. Pewnie mama wyszła na prywatne lekcje. Ciekawa jestem kogo teraz uczy?
     Włączyłam telewizję, i z uśmiechem zaczęłam przeglądać różne kanały, aż zostawiłam na MTV. Rzadko oglądałam teledyski na tym kanale, ale teraz... Wolałam zostawić to, niż oglądać jakieś durne filmy na pozostałych kanałach.
      Gdy tak leżałam, po domu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Niechętnie stałam, by je otworzyć, a za nimi stał... Sean.
-Taylor!- Zawołał, gdy zobaczył mnie w progu- Dzięki Bogu nic ci nie jest!- Mówiąc to przytulił mnie do siebie. - Nawet nie masz pojęcia jak się o ciebie martwiłem. Przyszedłem dzisiaj rano, ale twoja mama powiedziała, że śpisz, więc nie chciałem cię budzić...
- Sean- Szepnęłam cicho i mocniej go objęłam. Brakowało mi go i to bardzo przez ten czas.- Nic mi nie jest, już wszystko OK...- Powtórzyłam swoją codzienną regułkę. 
      Skierowaliśmy się w stronę kanapy, gdzie oboje po chwili leżeliśmy przytuleni do siebie.  Naprawdę nie wiem, jak wytrzymałam ten dzień bez Seana.
- Obiecuję- Usłyszałam pomiędzy pocałunkami w szyję- Że ten gnojek- Spojrzał mi w oczy- Zapłaci za to co chciał ci zrobić... Przysięgam- Powiedział i mnie pocałował.

************************
Krótki trochę, ale jutro będzie już dłuższy... Dobranoc!


      

sobota, 19 października 2013

Odcinek 8:

Dedykacja dla Magdy, która groziła, że jeżeli nie dodam nowego odcinka napisze w komentarzu jak się skończy opowiadanie xD ( Swoją drogą, po co Ci to mówiłam? Teraz nie będziesz miała niespodzianki :P )

******
Dieter:
       Spojrzałem na Daniela z niedowierzaniem. Stał przy burcie łodzi i uśmiechał się. Miałem ochotę go zabić... ale teraz ważniejsza była Taylor. Zacząłem szybko ściągać buty, kiedy ktoś nagle przebiegł koło mnie i skoczył do wody. Krzyknąłem za tą osobą, ale chyba mnie nie usłyszała...
- Marie!- Usłyszałem za sobą i zobaczyłem Katherine, która asystowała Danielowi przy robieniu reklamy. Podbiegła do barierki i wychyliła się- Marie!
- To twoja siostra skoczyła do wody?- Zapytałem szybko ją odsuwając od brzegu. Zaczęła się wyrywać- Dziewczyno, uspokój się! Chcesz wypaść do wody?!- Krzyknąłem do szarpiącej się dziewczyny. Spojrzała na mnie.
- Tak, to była Marie. - Powiedziała odsuwając się od barierki- Widziałyśmy co się stało... Od samego początku...
- Co takiego widziałyście? Dlaczego Daniel wypchnął Taylor do wody?
-... Bo on... On... chciał ją zgwałcić- Wyjąkała dziewczyna i zamarła. Po chwili dodała- I... on Pana... kocha....

 *******
Marie:
    Razem z Katherine widziałyśmy co zrobił Daniel. Nie znamy go za dobrze, ale od samego początku zdawałyśmy sobie sprawę, że reżyser coś czuje do Dietera... Na samym początku byłyśmy zdziwione, ale teraz... 
    Kiedy nastolatka wypadła za burtę rzuciłam się jej na pomoc. Wiedziałam kim ona jest. Pomiędzy Dieterem a nią widać podobieństwo...
     Woda była nagrzana od słońca, ale pomimo tego czułam jej chłód. Wiedziałam, że dziewczyna jest pod wodą kilka minut, więc muszę się spieszyć. Podpłynęłam do miejsca, gdzie ostatnio ją widziałam i zanurkowałam. Płynęłam w dół, w dół, aż... zobaczyłam ją. 
      Nie ruszała się i nie oddychała. Szybko wywnioskowałam, ze musi być nieprzytomna. Chwyciłam Taylor za ramiona, ale nie mogłam z nią wypłynąć na powierzchnie. Szarpałam ją, kiedy zdałam sobie sprawę, że coś musi ją trzymać. Ponownie zanurkowałam i znalazłam się obok jej nóg. Jedna z nich była zaplątana o korzeń. Chwyciłam korzeń i mocno pociągłam. Drewno rozpadło się w moich rękach, a dziewczyna była wolna. Chwyciłam ją mocno i wypłynęłam na powierzchnię.
      Odwróciłam dziewczynę na plecy i pilnowałam, żeby jej głowa znajdowała się na powierzchni wody. Ramiona mnie bolały, a ja miałam ochotę zrzucić dziewczynę i dać odpocząć moim rękom.
       Rozejrzałam się i zobaczyłam, że łódź Dietera już jest na plaży, więc nie mogłam liczyć na ich pomoc. Odetchnęłam głęboko i zaczęłam holować nieprzytomną dziewczynę do brzegu. Parę sekund później usłyszałam warkot silnika. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam... Billa i Toma.
- Marie!- Usłyszałam krzyk młodszego Kaulitza, który wyciągnął do mnie ręce. Szybko podałam mu Taylor i dziewczyna po chwili znajdowała się już na pokładzie. Chwilę później znajdowałam się tam również i ja.- Wszystko w porządku?- Zapytał wokalista, a ja pokiwałam głową. Spojrzałam na córkę Dietera.
- Nie oddycha- Powiedziałam cicho, a blondyn natychmiast rozpiął jej marynarkę i zaczął uciskać klatkę piersiową.

***********
Bill:
    Taylor nie oddychała. Coś zakuło mnie w sercu, kiedy spoglądałem na jej bladą twarz. Brakowało mi jej rumieńców, jej uśmiechu i... błysku w oku...
     ,,Kaulitz opanuj się! Musisz ją ratować, ty idioto!''
     Szybko rozpiąłem jej marynarkę i zacząłem uciskać klatkę piersiową. 30 uciśnięć i dwa wdechy... Tom w tym czasie płynął do brzegu, a ja miałem nadzieję, że szybko zostanie sprowadzona pomoc. 
-Oddychaj!- Powiedziałem między kolejnymi wdechami. Serce biło mi tak mocno, więc nie zdziwiłbym się gdyby ktoś to usłyszał. - No Tay, dawaj...- Mówiłem do dziewczyny, próbując przywrócić jej bicie serca- Masz jeszcze dzisiaj występ... Nie możesz tak zostawić tych wszystkich ludzi, którzy chcą cię zobaczyć... Obudź się!
      Ciało dziewczyny robiło się coraz bardziej zimne, a jej twarz sina. Ona nie może umrzeć... Błagam... Taylor obudź się... Błagam...!!!
      Nagle nastolatka się szarpnęła i zaczęła kaszleć. Szybko odwróciła się na plecy i z jej płuc wyleciała woda. Odetchnąłem z ulgą i ją objąłem. Była zdezorientowana, mokra i... przestraszona.
- Co.. co się stało?- Zapytała patrząc na mnie. Jej oczy były nieprzytomne.
- Daniel wypchnął cię z łodzi Dietera. Marie cię wyciągnęła, ale... straciłaś przytomność.- Odparłem ściągając swój sweter i okrywając nim dziewczynę. 
     Taylor spojrzała na Marie, która miał na sobie sweter mojego brata. Ciekawe kiedy Tom zdążył jej go dać?
- Dziękuję- Szepnęła do dziewczyny, a ta pokiwała głową. Czułem jak nastolatka robi się wiotka w moich ramionach. Chwyciłem ją mocniej i ogarnąłem z jej twarzy mokre włosy.
- Zemdlała- Powiedziałem i w tym samym momencie Tom dopłynął do brzegu. Szybko wokół nas znalazła się spora grupka ciekawskich spojrzeń, ale ochrona zaczęła ich odsuwać. Na łódź wbiegł przestraszony Dieter, ale pokręciłem głową. Chyba trochę się uspokoił.

************
Dieter:
      Z Tay wszystko było OK. Nasz lekarz szybko się nią zajął, a ja podziękowałem Marie, Billowi i Tomowi za pomoc. Gdyby nie oni... Nie mam pojęcia co by się stało...
      Daniel został zatrzymany przez ochronę zaraz po zejściu z łodzi, więc nie musiałem się już nim przejmować. Byłem nadal zaszokowany informacją, którą przekazała mi Katherine i nie wiedziałem co mam w tej sytuacji zrobić. Jedno wiedziałem na pewno. Nie chce mieć nic wspólnego z Danielem.
       W hotelu, gdzie przeniesiono nastolatkę i gdzie badał ją lekarz szybko znalazła się jej matka. Nie pytała o nic tylko wbiegła do pokoju córki. Trochę się obawiałem. Miałem pilnować Taylor, a tutaj... O mało nie umarła.
- Dieter?- Usłyszałem nagle i szybko się odwróciłem. Przede mną stała Sam.- Taylor cię woła.
       Pokiwałem głową i wszedłem do pokoju. Dziewczyna leżała na kanapie i bawiła się telefonem. Gdy tylko mnie zobaczyła szybko go odłożyła.
- Jak się czujesz?- Zapytałem podchodząc do niej.
- Dobrze- Powiedziała i się skrzywiła. Jej głos strasznie brzmiał.- Chyba nici z dzisiejszego występu.
     Pokiwałem głową i znieruchomiałem. Wokół nas panowała niezręczna cisza...
- A Daniel?- Usłyszałem.
     Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie jak chłopka wylatuje z ekipy. Humor od razu mi się poprawił.
- Dopilnuje, żeby został wyrzucony, obiecuje...
     Tay pokiwała głową i szybko wstała. Spojrzałem na nią zaskoczony... Czy ona nie powinna leżeć?
- Ej, gdzie się wybierasz?- Zawołałem za nią, gdy zbliżała się do drzwi.
- No jak to gdzie?- Zapytała zaskoczona i spojrzała na mnie.- Muszę odwołać występ, przebrać się i nie wychodzić dzisiaj z domu! Mam nadzieję, że nie będę chora... Tego bym nie zniosła- Zaśmiała się i wyszła z pokoju.
-Nastolatki...- Mruknąłem i wyszedłem za nią. Wolę się upewnić, czy dojdzie do domu cała i zdrowa.

*************************
Notka mi nie wyszła... Powiało nudą :P Muszę wrócić do rytmu pisania, bo wpadłam z niego :D 
Link do strony zespołu: http://www.kostekband.blogspot.com/
I od razu ostrzegam: Filmik nagrywany był na naszej pierwszej próbie, kiedy uczyliśmy się tekstu więc proszę nie zwracać uwagi na nasze błędy i fałsze :D Ile osób mnie znajdzie na zdjęciu- tyle dodam notek jednego dnia. Magda ty się nie liczysz! Doskonale wiesz, gdzie jestem więc... ;D Nie wariuj!
Życzę powodzenia :D



poniedziałek, 14 października 2013

Notka w pogotowiu! + informacja i być może (?) niespodzianka :D

PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM x 10000000000000000000!!!!

Zawaliłam, wiem notki nie było. < rumieniec> Pisałam prace semestralną z historii, którą nie można było oddać wydrukowaną, więc calutkie 6 stron A4 trzeba było przepisać ( też mi wytłumaczenie ) no i dołączyłam do zespołu ( skromna ) a dzisiaj mieliśmy pierwszy występ no i... Buuum...
   Mam już pół notki, więc na 100 % będzie w tym tygodniu :P
A no i od dzisiaj notki będą się pojawiać tylko w weekendy, bo gdy dołączyłam do zespołu- próby odbywają się w czasie lekcji, więc muszę się przyłożyć do nauki, żeby mnie nie wywalono xD  Sorki wielkie, i obiecuje poprawę :D
Pozdrawiam i całuję :P
P.S. Jeszcze odnośnie sprawy z zespołem- Nie chce robić SPAMU ale.... ( :D ) Jeżeli chcecie mogę podać wam link do naszej strony i jak znajdziecie mnie na zdjęciu to być może dodam wam kilka notek w jeden dzień (co za marny szantaż :P ) Więc... Tylko napiszcie czy chcecie czy nie... xD
P.S 2. Nie reklamuje zespołu, jeżeli o tym myślicie... Już to zrobiłam... Jak wracałam ze szkoły w koszulce z wielką nazwą zespołu hahahahahha.... Chce się wam zrewanżować za mój długi brak nieobecności :P ( coś za coś... ) < ale ze mnie świnia >
P.S. 3- Ilość notek dodanych jednego dnia zależy od tego jaka liczba osób mnie odnajdzie :P

 Więc jak chcecie taki nasz mały... nazwijmy to...  < myśli > konkursik < to jest to! > piszcie w komentarzach pod tym postem :D   < wyszczerz >
Całuję ponownie! :****
 Charlie