niedziela, 17 listopada 2013

Odcinek 12:

Świat mi się wali... Wszystko się wali :( 
Dedykacja dla: Beata Federska!  
********
   
Następny dzień przywitał mnie bezwzględną szarością. Rozczarowana tym, że tego dnia nie mogłam założyć swojej ulubionej sukienki, z niechęcią założyłam białe jeansy, turkusową bluzkę i trampki. Z makijażu zrezygnowałam- nie miałam zbytnio ochoty na strojenie się.
     Przeglądając się w lustrze zauważyłam wystający róg zeszytu schowanego pod poduszką. Odwróciłam od niego wzrok, ale po chwili trzymałam go już w ręce i drżącymi palcami przerzucałam kartki, by znaleźć wpis , który przeczytałam jako ostatni.  Jak na złość nie mogłam go znaleźć, a wiedziałam, że jeżeli za raz nie wyjdę- spóźnię się do szkoły.
     Z zrezygnowaniem odłożyłam zeszyt i chwyciłam torbę z książkami. Nie uśmiechało mi się siedzenie w szkole, wolałabym spotkać się z Lisą i resztą, ale wiedziałam, że mama byłaby zła, gdyby się dowiedziała, że nie poszłam do szkoły.  Z resztą dzisiaj zaczynały się już nagrania i tata nie chciał, żebym w tym uczestniczyła.
     Powolnym krokiem skierowałam się na przystanek autobusowy wiedząc, że Seana dzisiaj nie będzie w szkole. Zadzwonił do mnie w nocy i powiedział, że zachorował. Obiecałam mu, że po szkole wpadnę do niego z zeszytami, ale po głosie poznałam, że nie był zbytnio zachwycony tym pomysłem.
Wbiłam wzrok w przestrzeń przede mną i oparłam się o przystanek. Za kilka minut miał nadjechać autobus…
     Nagły dźwięk klaksonu sprawił, że ze strachu aż podskoczyłam. Rozejrzałam się i zobaczyłam przed sobą… Billa. Siedział oparty jedną ręką o fotel pasażera w odkrytym kabriolecie i uśmiechał się do mnie.  Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, na co on prychnął.
- Co ty tu robisz?- Zapytałam zakładając ręce na piersi.- Powinieneś mieć teraz nagrania…
-Tom mnie wysłał do miasta po sok pomarańczowy…- Wzruszył ramionami i przewrócił oczami- Wykorzystuje to, że jest straszy o te cholerne 10 minut.
     Uniosłam brwi i zerknęłam na niego z niedowierzaniem. Przez jakiś durny sok zawala zdjęcia? To było nawet zrozumiałe, ale nadal nie wiedziałam czego ode mnie chce.
- A ja mam z tym związek bo…- Spojrzałam na niego znacząco.
- Bo uznałem, że skoro najbliższy sklep jest po drodze do twojej szkoły to przy okazji cię tam podrzucę.- Usłyszałam. Pokręciłam głową i puknęłam się w czoło. No normalnie jakiś czub z niego!
- Nie sądzę, żeby tata był z tego zadowolony, gdyby się o tym dowiedział- Powiedziałam, patrząc na telefon. Autobus już się spóźniał pięć minut.
- Dieter nie musi o tym wiedzieć. Ja mu nic nie powiem, przysięgam!- Kaulitz podniósł rękę i uśmiechnął się.- No nie daj się prosić… Oboje wiemy, że autobus już się spóźnia…
     Westchnęłam zrezygnowana i podeszłam do samochodu.
- Tylko dlatego, że ten stary grat gdzieś zdechł po drodze- Mruknęłam mając na myśli autobus. Kiedy do niego wsiadałam, obawiałam się, że w każdej chwili może się rozlecieć na części, albo co gorsza: w ogóle nie ruszyć z miejsca.
     Podróż autem byłą przyjemna. Zaczynam doceniać to czemu chłopcy zawsze wybierają luksusowe i szybkie auta . Po drodze nie zamieniliśmy ze sobą słowa wsłuchując się w brzmienie radia. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się. Uwielbiałam, kiedy wiatr owiewał mi twarz i plątał włosy. Czułam się wtedy taka… wolna.
     Nagły zdławiony odgłos, który wydobył się z ust Billa zmusił mnie bym otworzyła oczy. Zerknęłam na niego niepewnie, nie wiedząc co mu się stało, ale mężczyzna wpatrywał się przed siebie. Z lekkim opóźnieniem zdałam sobie sprawę z tego, że auto stoi w miejscu. Przesunęłam wzrokiem po najbliższej okolicy chcąc znaleźć powód zachowania Billa, ale nie znalazłam nic. Już miałam się go zapytać na co patrzy, kiedy z krzaków wyszedł… Sean. A zaraz za nim… Rollinda.

*************

Bill:

      Zbliżając się do zakrętu rozpoznałem auto chłopaka Taylor. Tej marki nie dało się pomylić. Powoli nacisnąłem pedał hamulca, czując, że coś tutaj nie gra. Dziewczyna siedząca obok mnie zdawała się nie zwracać uwagi na to co dzieje się na ulicy. Mam nadzieję, że szybko nie otworzy oczu.
     Zatrzymałem samochód w sporej odległości od pierwszego samochodu i wyłączyłem silnik. Musiałem zobaczyć co się zaraz stanie.
     Kiedy usłyszałem stłumiony jęk i ciche plaśnięcie o mało nie przyprawiło mnie to o mdłości. Zdusiłem je w sobie wiedząc, że z moich ust wydobył się blisko nie określony odgłos, który zwrócił uwagę dziewczyny. Zerknęła na mnie, a potem na drogę przed nami skąd po kilku sekundach z krzaków wyłonił się Sean z jakąś blondynką. Dziewczyna właśnie zapinała bluzkę i poprawiała włosy. Oboje byli lekko zdyszani.
- Tay, nie może się o tym dowiedzieć- Usłyszeliśmy oboje głos chłopaka- Rozumiesz?
     Dziewczyna szybko pokiwała głową i uśmiechnęła się. Podeszłą do niego i położyła mu lekko drżącą rękę na plecach.
- Chciałam się z tobą spotkać, nie dlatego, że… wiadomo dlaczego- Mruknęła dziewczyna i stanęła przed nim.- Ja… Źle się czułam ostatnio i… Zrobiłam test dla pewności.
     Nawet z tej odległości było wyraźnie widać, jak jej policzki pąsowieją. Chyba się domyślałem o co im chodzi…
- I?- Zapytał chłopak patrząc na nią szeroko otwartymi oczami.
- Pozytywny… Jestem w ciąży Sean… Z tobą.
     Stłumiłem ciche prychnięcie. Facet zdradzał Taylor i dowiedział się, że zrobił komuś dzieciaka…. Normalnie scena jak z filmu!
- To nie… niemożliwe…- Wyjąkał zaszokowany chłopak.- Przecież… Pilnowaliśmy, zabezpieczaliśmy się…
- Prezerwatywa nie daje 100% skuteczności…- Wymruczała dziewczyna.
-Bill- Usłyszałem głos obok mnie. Spojrzałem na Taylor. Była cała blada, a w jej oczach dostrzegłem ogromny ból. W jednej chwili, żałowałem, że się zatrzymałem, że nie przejechałem obok samochodu, zostawiając tamtą dwójkę daleko w tyle. Nie chciałem, że Tay cierpiała….- Błagam… Zawróć…
     Bez słowa odpaliłem silnik, dziękując Bogu, że ten samochód jest w miarę cichy i nie zwracał uwagi dwójki nastolatków, teraz wyraźnie się kłócących. Szybko zawróciłem i skierowałem się w stronę Willemstad.
- Zatrzymaj się- Szepnęła nastolatka, co natychmiast uczyniłem widząc jej bladą twarz. Szybko wyskoczyła z samochodu i zwymiotowała w pobliskie krzaki. Nie czekając, ani chwili wysiadłem z samochodu i podszedłem do niej. Klęczała i trzymała twarz w dłoniach. Płakała…

***********

Taylor:

     Jak on mógł mi to zrobić?! Jak mógł?! Ufałam mu, martwiłam się o niego, a on… A on…
     Nie mogłam znieść myśli, że mój własny chłopak mnie zdradził i zrobił dziecko innej. To dlatego dzisiaj nie poszedł do szkoły. Chciał się spotkać z Rollindą i…
     Kazałam Billowi zatrzymać samochód, co uczynił bez zbędnych pytań. Czułam jak mój żołądek się przewraca i to zaledwie kwestia kilku sekund kiedy cała moja zawartość żołądka będzie chciała ze mnie wyjść. Wybiegłam z auta i zwymiotowałam w pierwszych lepszych krzakach. Łzy płynęły mi po policzkach i czułam jak moim ciałem wstrząsają dreszcze. Czułam się źle….
     Czyjeś ciepłe dłonie chwyciły mnie mocno i zdecydowanie i przyciągnęły do swojej piersi. Wiedziałam, że to Bill. Objęłam go mocno i rozpłakałam się jeszcze mocnej w jego ramionach.
- Jak on mógł mi to zrobić?- Załkałam, mocząc jego koszulkę- Jak…?
-Ciii!!!- Powiedział Bill obejmując mnie mocniej- On nie jest tego wart…
     Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale gdzieś tam niejasno zdawałam sobie sprawę z tego, że telefon młodszego bliźniaka dzwonił raz po raz. W końcu odsunęłam się od niego, zdając sobie sprawę, że na jego koszulce jest wielka mokra plama z moich łez.
-Przepraszam…- Powiedziałam, bojąc się spojrzeć mu  w oczy. Chwilę później Bill podniósł moją głowę, tym samym zmuszając mnie to tego.
- Nie masz mnie za co przepraszać. To raczej ja powinienem to zrobić… Nie chciałem, żebyś to zobaczyła… Mogłem przejechać dalej, nie zatrzymać się…- Powiedział
- Bill, to by nic nie dało. W końcu i tak bym się o tym dowiedziała…. Żałuję tylko, że właśnie w ten sposób.
-Taylor- Zawołał Bill patrząc na mnie- On nie jest tego wart. Nie przejmuj się nim. Wiem, że to boli, ale nie załamuj się…- Jego wzrok był błagalny. Pokiwałam głową na znak, że się zgadzam i oboje w tym momencie podskoczyliśmy na dźwięk telefonu. Kaulitz nerwowym ruchem sięgnął po niego i odebrał.
- Halo!
- Nie, Tom to było ważne…
-Będę za chwilę
-Powiedz Dieterowi, żeby wyszedł.
     Zakończył połączenie i spojrzał na mnie. Chyba uznał, że nadal mam drgawki, bo zdjął swoją bluzę i nałożył ją na moje ramiona.
-Powinniśmy już iść.- Mówiąc to objął mnie i zaprowadził do auta. Szybko sam usiadł za kierownicą i nacisnął jakiś guziczek. Zadałam sobie sprawę, że Bill podnosi dach auta. Skrycie dziękowałam mu za to. Nie uśmiechało mi się, żeby teraz ktoś mnie zobaczył.

*********

Bill:

     Kątem oka zerknąłem na nastolatkę. Skuliła się na siedzeniu i oparła głowę o szybę. Nawet nie podejrzewałem, co mogła w tej chwili czuć. Współczułem jej i jednocześnie plułem sobie w brodę, że się zatrzymałem. Mogłem jechać dalej…
     ,,W końcu i tak bym się o tym dowiedziała… ‘’
     Ma rację. Taka sytuacja nie byłaby długo w ukryciu. Prędzej czy później, ktoś by jej o tym powiedział.
     Gdy wjechałem do miasteczka i podjechałem na plan widziałem poważne miny reszty Jury i zaciekawiona spojrzenia kandydatów.
-Poczekaj tutaj- Powiedziałem do Taylor, odpiąłem pasy i wysiadłem z auta. Szybkim krokiem podszedłem do Dietera.
- Bill! Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie, dlaczego się spóźniłeś!- Warknął juror patrząc na mnie. Nachyliłem mu się do ucha i szepnąłem do jego ucha tylko jedno imię:
-Taylor.
     Mężczyzna spojrzał na mnie zaskoczony i zerknął w kierunku auta. Chyba zauważył niewyraźną sylwetkę dziewczyny, bo jego oczy rozszerzyły się z niedowierzania.
- Zabierz ją do domu i z nią zostań. Zaraz tam przyjdę…- Powiedział tak cicho, że nawet ja miałem problem, by go usłyszeć. Skinąłem głową i ruszyłem w kierunku samochodu. Chwilę później odjeżdżałem z planu DSDS.

********

Dieter:

     Patrzyłem w ślad za autem Billa i podniosłem wysoko głowę. Trzeba opóźnić zdjęcia.
- Macie jeszcze godzinę przygotowań!- Powiedziałem głośno wiedząc, że wszyscy mnie usłyszą. Następnie skierowałem się do domy mojej córki. Nie miałem pojęcia w co wpakowała się moja córka, ale o tej porze powinna być w szkole.
     Byłem pełen czarnych myśli, kiedy przekroczyłem próg domu. Szybko skierowałem się do pokoju Taylor. Dziewczyna leżała w łóżku, a Bill stał przy oknie i patrzył na nią ze współczuciem. Dopiero po chwili zaważyłem, że Tay płacze.
- Taylor, co się stało? Dlaczego płaczesz?- Usiadłem obok córki i spojrzałem na nią. Pokręciła tylko głową i zakryła twarz poduszką. Nic nie rozumiałem.- Bill, może ty mi powiesz, co się tutaj dzieje?- Zerknąłem na młodszego bliźniaka, który wpatrywał się w moją córkę. W jego oczach dostrzegłem, troskę o nią. – Bill…?
     Mężczyzna spojrzał na mnie i cicho westchnął.
- Tom wysłał mnie rano po sok pomarańczowy. Po drodze spotkałem Taylor na przystanku więc postanowiłem, że ją podwiozę, zważywszy na to, że autobus jej się spóźniał. Gdy jechaliśmy, zauważyłem nagle samochód Seana, który stał przy drodze. Zatrzymałem się, bo wiedziałem, że coś musiało się stać. Wtedy chłopak wyszedł z krzaków z jakąś dziewczyną. Rozmawiali o tym, że Taylor nie może się o nich dowiedzieć, a potem ta dziewczyna oznajmiła, że jest w ciąży… Z Seanem.
- Taylor to wszystko widziała? I słyszała?- Zapytałem zaszokowany. Chłopak pokiwał głową, a ja schowałem twarz w dłonie.
     Wiedziałem, że z Seanem jest coś nie tak, nigdy się w takich sprawach nie myliłem, ale nie sądziłem, że ten chłopak może mieć tyle za uszami. Pokręciłem głową z niedowierzaniem. Jak ten palant śmiał skrzywdzić moją córkę?!
- Dobrze Bill, że z nią byłeś.- Powiedziałem po chwili ciszy. – Trzeba coś zrobić, żeby Sean nie zbliżał się już do Taylor. Postawić jej ochroniarza na progu drzwi, albo nie wiem…
     Nie wiedziałem, co zrobić, żeby zapewnić mojej córce ochronę. Pomysł z ochroniarzem wydawał mi się najlepszy.
- A nie lepiej zadzwonić do mamy Tay?- Rzucił Bill- Mimo wszystko ona najlepiej może jej pomóc. I nie wpuści tutaj Seana.
     Po chwili namysłu przytaknąłem i zadzwoniłem do Sary.  Obiecała, że za chwilę będzie i po paru minutach zjawiła się w domu. Gdy Bill ponownie opowiedział całą historię, zgodziła się z nami, że jej opieka będzie tutaj najlepsza. Obiecała też, że nie wpuści Seana do domu. W pełni zadowolony, ale nadal martwiący się o Tay,  wyszyłem z domu w towarzystwie Billa. On również tak jak ja był milczący.
-Musimy zaufać Sarze… - Rzuciłem w powietrze i cicho westchnąłem. – Teraz najwyższa pora skupić się na pracy…

************

Taylor:

Ledwo zdawałam sobie sprawę z  tego, co dzieje się w pokoju. Jak przez mgłę pamiętam ciepłe i silne dłonie Billa, kiedy wyciągał mnie z samochodu i niósł na rękach do mojego pokoju. Potem przyjście taty… Nie chciałam mu mówić, o tym co się stało. To było dla mnie zbyt bolesne…
Głos mamy… Tak, ten głos najlepiej przebił się do mojej świadomości. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie chciałam nikogo widzieć.
Gdy zostałam sama w pokoju wyciągam pamiętnik mamy. Wiedziałam, że mama też musiała się czuć podobnie jak ja, gdy tata ją zostawił…
,,23 grudnia 95r.
     Ciągle nikomu nie powiedziałam o ciąży. Boję się… Nie wiem jak zareagują moi rodzice na tą wiadomość… Na razie postanowiłam, że będę to ukrywać tak długo jak mogę, ale już długo tak nie pociągnę. Brzuch zaczyna już lekko wystawać, ale mogę go jeszcze zakrywać luźnymi bluzkami…
     Co mam robić? Dieter nie odbiera, nie odpisuje na wiadomości… Chyba mnie rzucił…”
„1 stycznia 1996 roku
     Powiedziałam rodzicom. Wściekli się, zażądali imienia ojca. Nie mogłam powiedzieć, że był to Dieter. Jeszcze bardziej by ich to wkurzyło. Powiedziałam, że nie pamiętam jego imienia, że to była jednorazowa przygoda. Teraz uważają mnie za dziwkę.
     Słyszę, jak rozmawiają o tym w salonie. Chcą, żebym usunęła dziecko… Nie mogę tego zrobić. Mimo wszystko pokochałam tę mała istotkę, która rozwija się we mnie… Boże co mam robić?!”
„ 2 luty 96r.
     Lucy kazała mi się pakować. Nie wiem co ona kombinuje, ale chyba się boję. Od paru dni źle się czuję, mam wrażenie, że mogę w każdej chwili zwymiotować . To dopiero 5 miesiąc… Nie wiem co robić.
    Lucy powiedziała, że rodzice chcą się pozbyć mojego dziecka, dlatego wsypują mi jakieś świństwa do jedzenia i wody. Nie wiem co o tym myśleć. Nigdy nie sądziłam, że moi rodzice byliby do tego czegoś zdolni… straciłam grunt pod nogami.”
„ 4 luty 96r.
     Od wczoraj jestem w Willemstad. To małe miasteczka na Karaibach, gdzie teraz mieszkam. Lucy umówiła się tutaj z pewną panią, że u niej zamieszkam do końca ciąży, a potem… Mam sobie sama radzić. Pomagam tej kobiecie jak tylko mogę, żeby tylko mnie nie wyrzuciła. To bardzo miła kobieta i codziennie pyta się, jak się czuję. Ludzie tutaj są bardzo życzliwi…”
Zamknęłam zeszyt mając dość czytania o przygodach mamy. Nie znalazłam tutaj nic, co mogłoby mi pomóc w mojej sytuacji.  Mama nie opisywała tego co się z nią dzieje w środku po odejściu taty…
Zamknęłam oczy i prawie natychmiast zobaczyłam tę scenę na drodze. Stłumiłam jęk, ale nie mogłam powstrzymać spływających łez. W końcu zmęczona tym wszystkim- zasnęłam.

*********
Bill:

     Zmęczony opadłem na swoje łóżko. Miałem ochotę zasnąć głębokim snem, ale ciągle myślałem o Taylor. Nie wiedziałem jak się trzyma.  Przed oczami ciągle widziałem ją płaczącą przy drodze. Ten obraz powracał do mnie już wiele razy podczas nagrań, a ja z całych sił starałem się go odgonić. Jednak teraz , kiedy kamera nie nagrywała mojej twarzy mogłem pozwolić na ból wywołany tym wspomnieniem.
- Bill, nie martw się- Usłyszałem głos Toma, który usiadł obok mnie. Zarówno on i Mateo już o wszystkim wiedzieli. Obydwoje byli oburzeni zachowaniem Seana i nie mogli uwierzyć w to, że chłopak mógł tak skrzywdzić dziewczynę. Nikt, oprócz Toma nie zdawał sobie sprawy z tego, jak cierpię. – Taylor nie długo się otrząśnie. To silna dziewczyna. Wierz mi.
     Skinąłem głową oganiając niechciane wspomnienia. Twarz Taylor wykrzywiona bólem… Tego nie da się tak łatwo zapomnieć.
     Znużony zmieniłem pozycję i nawet się nie przebierając zasnąłem.

**********


7 komentarzy:

  1. jestem mocno ciekawa jak rozwinie sie sprawa znajomości Bill i Tay. czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem nie zapomniałam ;P Sean to świnia !!! i też jestem ciekawa co daaleeeeej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Sean rozwalił system, nie ma co. Cóż, wszędzie na świecie są takie świnie i mam wrażenie, że stanowią znaczną większość - przykre, co? A właśnie, a' propos tych przykrości, to co to za ponury wstęp? Jak to wszystko się wali? :C Wracając do odcinka, kolejne przykrości: biedna Tay :c Ale jest Bill 8) Mam nadzieję, że okaże się mądrzejszy, co? c: No nic, czekam na nexta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, trzeba mieć pecha, żeby spotkać swojego faceta w krzakach z inną dziewczyną - zupełnie jakby nie miał innego miejsca, w którym mógłby zaliczyć. Zastanawia mnie też, że Bill tak po prostu wybrał się po sok: nie mają jakiejś obsługi na tym planie DSDS? Chociaż dz drugiej strony to dobrze. Taylor trafiła się podwózka i nie była sama, gdy dowiedziała się, co wyrabia jej chłopak (właściwie to już były chłopak!) Sean to oczywiście kompletny kretyn i świnia, ale myślę, że nie warto o tym nawet mówić. Szkoda na niego słów.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to Sean dorobił teraz :// Biedna Tay...
    Coś czuję że między nią a Billem coś będzie. Odcinek świetny ♥
    Zapraszam do mnie www.thbookpicture.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Może być i BEATA :) A co tam :D W razie czego Asia a nie Beata :D Ale jak widać nazwa zmieniona :) <3 Odcinek wspaniały, :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem w szoku! Jak Sean mógł to zrobić Tay! Świnia! Ale dobrze, że Taylor dowiedziała się o tym teraz, a nie dopiero wtedy, gdy dziewczyna już urodziłaby dziecko. Bill był taki opiekuńczy. Dobrze, że był przy niej, kiedy Tay zobaczyła Seana.
    Po wpisach do pamiętnika mamy Tay, widać, że jednak Sara przekonała się do dziecka. To może jakoś pocieszy nastolatkę, że jednak nie była niechcianą wpadką.
    Idę do następnego.

    OdpowiedzUsuń