piątek, 3 stycznia 2014

Odcinek 17:

Jeszcze nigdy nie pisałam żadnego odcinka przez kilka tygodni. Nie mogłam się na nim skupić, ale w końcu wzięłam się do roboty, czego skutkiem jest poniższy odcinek. W sakli od 0-10 oceniam go na 4,5 .
 Według mnie jest zbyt przewidywalny i... prosty?  Wybiłam się z rytmu, do którego ciężko mi wrócić, a nieprzespana noc daje się we znaki. Cóż, odcinek zostawiam do oceny Wam.    

DEDYKACJA: Dla WSZYSTKICH KOMENTUJĄCYCH!

P.S. Postanowiłam zrobić Wam niespodziankę na nowy rok ( bo jak zwykle nie wyrobiłam się na święta) i zmieniłam szablon. Po rażącej pomarańczy nie ma teraz śladu, a według mnie, biel idealnie tutaj pasuje, nie uważacie?

**********

 Po mojej twarzy spływały kolejne łzy. Podniosłam dłoń, żeby je zetrzeć, ale ubiegła mnie inna- mocniejsza, silniejsza i cieplejsza niż moja. Palce musnęły delikatnie tor spływających łez, a potem jednym, zdecydowanym ruchem starły je. Nie wiedziałam, kto był ich właścicielem, dopóki ów ktoś nie nachylił się nade mną i szepnął:
-Taylor, proszę cię, nie płacz już.
     Bill. Mogłam się tego domyśleć. Tata nie zrobiłby czegoś takiego.
     Pokręciłam głową, zalewając się nowymi łzami. Przed oczami nadal widziałam Seana z uniesioną ręką, a na policzku nadal czułam jego piekącą dłoń. Nie mogłam przestać płakać. Jeszcze nie.
     Do moich uszu doszło ciche westchnięcie, a potem wylądowałam na kolanach blondyna. Oparłam bolący mnie policzek o jego pierś, mocząc jego już i tak mokrą koszulkę. Chłopak nie zaprotestował, wręcz przeciwnie – mocniej mnie objął.
-Seana, już tu nie ma.- Mruknął do mojego ucha- A nawet jeśli, nie pozwolę na to, żeby znowu cię tknął. Jesteś tutaj bezpieczna, rozumiesz? Bezpieczna.
     Skinęłam powoli głową, a łzy powoli przestawały lecieć. Przymknęłam oczy.
-Bill- Odezwałam się. – Możesz zaśpiewać to, co śpiewałeś na plaży?
     Poczułam jak chłopak się uśmiecha i po chwili do moich uszu dotarły słowa piosenki. Była cudowna. Od razu zaczęłam się uspokajać, mój oddech spowolnił, a ja wsłuchiwałam się w tekst. 
     Nagle jedna ręka, obejmująca mnie, zniknęła, a druga delikatnie odsunęła mnie od ciała Billa.
     Otworzyłam oczy i zerknęłam na niego zdziwiona. Kątem oka widziałam, jak blondyn bierze coś ze stolika. Parę sekund później moim ciałem wstrząsnął gwałtowny dreszcz zimna, a ja miałam ochotę odsunąć się od jego źródła.
-Tay, nie- Powiedział Bill stanowczym głosem.- To tylko lód. Chyba nie chcesz mieć siniaka, nie?- Mrugnął do mnie, a ja się uśmiechnęłam. Znieruchomiałam, uważnie obserwując jego oczy.  Patrzyły na mnie z pełnym skupieniem, a w ich wnętrzu można było dostrzec… troskę.
     Lód pomagał. Policzek już tak bardzo mnie nie piekł... Nasze oczy spotkały się. Jego- brązowe, pełne nadziei, obawy i miłości, moje –zielone, pełne lęku, strachu i bólu.
     Jego twarz zaczęła się powoli przybliżać do mojej. Patrzyłam na niego, z jednej strony, chcąc by się pośpieszył, z drugiej zaś, by tego nie robił. Miałam mieszane uczucia, nie wiedziałam co mam zrobić…
     Chłopak zbliżył się do mnie i złożył pocałunek na moim czole. Odruchowo zamknęłam oczy, rozkoszując się tą chwilą, chwilą kiedy jego usta dotykały mojego czoła…
     Po chwili oderwał się ode mnie, jednak ja nie zdążyłam zaprotestować, kiedy kolejny raz mnie pocałował – tym razem w przymknięte powieki.  Westchnęłam cicho pozwalając, mu całować każdy fragment mojej twarzy, w duchu mając nadzieję, że zahaczy o to miejsce, które najbardziej pragnęło jego dotyku.
     Chłopak całował moje policzki, oczy, mój nos, czoło czy brodę, ale nie zbliżył się do moich ust. Raz wodził nosem po moim obojczyku, a to znowu składał pocałunek na czole.
-Bill…- Szepnęłam, gdy przytulił mnie do siebie.
-Ciii!- Powiedział, gładząc mnie po plecach. – Nie pozwolę, żeby ktoś cię skrzywdził. Nie pozwolę…
     Objęłam go mocniej. W jego ramionach czułam się bezpiecznie.
- Ale już jutro wyjeżdżasz…- Powiedziałam, czując jak w moim gardle staje wielka gula. Chłopak jeszcze mocniej mnie objął.
- Nie…- Pokręcił głową.- Zostajemy jeszcze kilka dni, żeby wszystko pokończyć. Mamy mały poślizg. Potem i tak będziemy mówić, że byliśmy tutaj tylko sześć dni.
      Serce zaczęło mi szybciej bić. Nie wiedziałam, czy to z radości czy… Tak. To było z radości. Uśmiechnęłam się i tym razem to ja pocałowałam Billa. W policzek. Zamarł na chwilę, a potem oboje wybuchliśmy śmiechem.
     Przy blondynie szybko zapomniałam o Seanie. Ból policzka też był do zniesienia, ale mimo to chłopak cały czas trzymał przy nim lód. Nigdy nie sądziłam, że mogę być taka szczęśliwa. Szczególnie w taki dzień.
-Co to była za piosenka, którą śpiewałeś?- Zapytałam czując,  jak oczy mi się zamykają z zmęczenia.
-1000 Meere. Chcesz, żebym ci ją jeszcze raz zaśpiewał?
     Skinęłam głową, a po chwili do moich uszu doszły słowa piosenki. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam w ramionach Billa.

 ***********************

     Stałem w rogu kuchni i uważnie przyglądałem się scenie rozgrywającej się w salonie. Widziałem jak Bill troszczy się o Taylor… Jak ona na niego patrzy.
     Zmarszczyłem brwi. A co jeśli oni są dla siebie stworzeni? Przecież nie mogę im zakazywać się spotykać. Będą to i tak robić – w tajemnicy. Westchnąłem cicho i znów zerknąłem na siedzącą w salonie parę.
      Bill właśnie podnosił Tay i usadawiał ją na swoich kolanach. Dziewczyna płakała.
-Dieter, z łaski swojej, nie podglądaj ich- Usłyszałem i momentalnie się odwróciłem. W kuchni siedział Tom i Mateo, obaj uważnie się mi przypatrywali. W oczach starszego Kaulitza zauważyłem jakiś błysk…
- Ech… Nie mam pojęcia jak na to wszystko zareagować- Mruknąłem odsuwając się od wejścia do kuchni i siadając na wolnym miejscu przy stole.
     Mateo spojrzał na mnie i pokręcił głową.
-Dieter, jeżeli się kochają, to powinieneś im pozwolić być ze sobą.- Zawołał odchylając się od stołu. W jego wzroku można było zauważyć zdezorientowanie. Wygląda na to, że wszyscy zostaliśmy zaskoczeni wyskokiem Seana. I nie tylko tym.
-Wiem, wiem…- Odparłem, patrząc za okno. Słońce już dawno zaszło, a noc mimo wszystko wydawała się jasna.- Mimo wszystko się boję. Taylor jest moją córką i jeżeli Bill ją skrzywdzi…
-Ej!- Przerwał mi Tom- Bill może i wygląda na takiego, którego nic nie rusza, ale on taki nie jest. Człowieku, on nawet muchy nie skrzywdzi, wierz mi! Nikt inny go tak nie zna jak ja!
     Zrezygnowany oparłem głowę na rękach. To wszystko mnie przerastało. Najpierw ten przeklęty reżyser o mało co nie utopił Taylor, potem dziewczyna dowiedziała się o zdradzie swojego chłopaka i o dziecku, które zrobił innej, to teraz została przez niego pobita… Pokręciłem głową. Nastolatka zasłużyła na szczęście. Jeżeli Bill jej takie daje, to proszę bardzo. Nie będę się w to wszystko wtrącał.

     Zerknąłem na siedzącą obok mnie dziewczynę. Była młodsza ode mnie, o kilka lat. Obserwowaliśmy zachód słońca, na wzgórzu za miastem. Delikatnie ją objąłem, a ona położyła swoją głowę na moim ramieniu. Byłem szczęśliwy. Tak cholernie szczęśliwy…
-Co powiedziałaś, swoim rodzicom?- Zapytałem, patrząc jak złote promienie znikają za wzgórzami ustępując miejsca nocy.
-Że zostaję dzisiaj u koleżanki- Odparła poprawiając włosy. Jej ciemne fale radośnie okalały twarz. Wyglądała przepięknie.
- I uwierzyli Ci?- Podniosłem pytająco brew. Ciemnowłosa piękność zaśmiała się kręcąc głową. Zbliżyła powoli swoje usta do moich i je lekko musnęła. Wciągnąłem głęboko powietrze.
-Nadal wątpisz w moją siłę przekonywania, co?- Zachichotała. Zmrużyłem oczy.- Nie patrz tak na mnie! Uwierzyli i niczego nie podejrzewają, czego chcieć więcej?- Odwróciła się w moją stronę i przejechała swoją dłonią po moich włosach.- Dieter, przecież wiesz, że mi zależy. – Powiedziała cicho- Myślisz, że ryzykowałabym nasze… spotkania i powiedziałabym im prawdę? Niech żyją w tej nieświadomości… Nie chcę, żeby się wtrącali.
     Prychnąłem. To takie do niej podobne. Robić coś dla siebie i oszukiwać przy tym innych. Kiedy ona się taka stała?
-Myślisz, że to dobre rozwiązanie? Myślisz, że się nie dowiedzą o tym co robimy?
-Nie ode mnie. Ja im nic nie powiem, nie wiem jak ty, ale podejrzewam, że ty również nic nie powiesz. Nie chcesz afery w mediach…
     Cholera. Miała rację. Gdyby telewizja i prasa się o nas dowiedziały… To byłoby istne piekło!
     Zamknąłem oczy, gładząc dziewczynę po ramieniu. Jak ona to robi, że potrafi postawić na swoim?
-Możesz mi powiedzieć, jak t to robisz, że zawsze postawisz na swoim?- Zaśmiałem się, czując lekkie uderzenie w żebra. – Kocham cię, Saro…
- Ja ciebie też, Dieter- Mruknęła cicho i objęła mnie za szyję…

     Wzdrygnąłem się. Taylor jest taka sama jak Sara. Postawi na swoim i koniec. 
     Otworzyłem oczy i rozejrzałem się. Tom i Mateo trzymali w ręku zimne piwo i radośnie o czymś rozmawiali, co chwila zezując do wnętrza salonu.
     Skrzywiłem się i powoli wstałem. Chwyciłem z blatu szklankę wody i wypiłem ją jednym haustem. Lodowata ciecz otrząsnęła mnie ze wspomnień.
     Chwilę później do kuchni wszedł Bill. W ręku trzymał ściereczkę z kostkami lodu. Zmarszczyłem brwi.
- Zasnęła- Mruknął blondyn nie patrząc na mnie. Siadł na krześle przy stole i rozmasował kark. Westchnął i oparł głowę o ścianę za nim.- Lód nic nie dał. Może nie będzie opuchlizny, ale ręka się odbiła- W jego głosie można było usłyszeć wściekłość.
- Jutro, Taylor musi iść i złożyć zeznania na policji- Powiedziałem opierając się o blat i zakładając ręce na piersi.- I Bill… chcę, żebyś…
-Trzymał się od niej z daleka- Przerwał mi, wkładając ręce do kieszeni- Tak, wiem. Nie musisz się powtarzać Dieter.
     Pokręciłem głową. Czy ten chłopak, zawsze był taki narwany?
- Nie, Bill. Chcę, żebyś jutro z nią tam poszedł. Z daleka widać, że wasza…  eee…. zażyłość…  jest…- Co ja chciałem powiedzieć? Do diabła!- Dobra inaczej- Mruknąłem- Widać, że Was ciągnie do siebie, dlatego najlepiej będzie jak się nią zajmiesz.
     Nie chciałem patrzeć na Kaulitza, który odbił się od ściany i wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem. Wyminąłem go i skierowałem się do salonu.
     Taylor leżała na kanapie, przykryta kocem. Na policzkach nadal było widać ślady łez i czerwony ślad w miejscu, gdzie uderzył ją chłopak.  Podszedłem do dziewczyny i delikatnie pogładziłem ją po głowie. Była taka… bezbronna w czasie snu. Mam nadzieję, że Bill dobrze się nią zaopiekuje.
     Wypuściłem głośno powietrze i wyszedłem z domu.  Trzeba powiedzieć Sarze o tym co się stało…

**********************

-Czy on… Czy on właśnie… - Wykrztusiłem patrząc w ślad za Dieterem.- Czy on  właśnie zgodził się na Tylor i mój związek?- Zapytałem.
-Wygląda na to, że tak- Mruknął Tom i zerknął na zegar. – Nie zmarnuj tego bracie.- Wstał i wyciągnął telefon. Wiedziałem do kogo będzie dzwonił i mimowolnie uśmiechnąłem się. Fajnie jest widzieć szczęśliwego bliźniaka.- Ria? Kochanie, jak minął Ci dzień?- Jego głos powoli się oddalał, a potem usłyszałem tylko trzask zamykanych drzwi.
     Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej i przeczesałem ręką włosy. Co tak nagle zmieniło decyzje Dietera?
-Jutro mamy nagrania, więc radzę, żebyś położył się już spać.- Rzucił Mateo wstając. Chwycił okulary przeciwsłoneczne i wyszedł z kuchni.
     Pokręciłem z niedowierzaniem głową. Jak dużo się dzisiaj wydarzyło. Skierowałem się do salonu, gdzie leżała dziewczyna. Spała.
     Nie mam pojęcia ile czasu tam stałem i wpatrywałem się w nią. Wiedziałem jednak, że z samego rana muszę iść z Tay na policję. A co za tym idzie, trzeba być wsypanym. Westchnąłem cicho i złożyłem pocałunek na czole dziewczyny. Przez chwilę zawahałem, ale… Delikatnie musnąłem jej usta. Smakowały alkoholem. Zmarszczyłem brwi. Wygląda na to, że Taylor musiała zabalować.
     Odsunąłem się od niej i wyszedłem z domu.

***************************

     Promienie słońca przepędziły sen z moich powiek. Niechętnie otworzyłam oczy, zła na siebie, że nie zasunęłam wczoraj wieczorem rolet w oknach, co skutkowało wcześniejszą pobudką. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i ze zdziwieniem stwierdziłam, że nie jestem w swoim pokoju. Zmarszczyłam brwi wpatrując się w telewizor przed sobą. Co ja robię w domu taty?!
     Po chwili przypomniałam sobie wydarzenia z poprzedniego dnia. Masa alkoholu w moim organizmie, rozmowa z Seanem, jego pobicie, znalezienie mnie przez Billa, jego pocałunki… Nieznacznie się uśmiechnęłam, ale zaraz zrzedła mi mina. Tata. Co jeżeli nas widział? Czy Bill ma kolejne kłopoty?
     Powoli zsunęłam się z kanapy, czując delikatny ból w głowie. No tak. Wczorajsza wyprawa do klubu ma swoje skutki. Poczłapałam do kuchni, gdzie chwyciłam butelkę wody. Gdy ją od siebie oderwałam, nie było już połowy. Jęknęłam.
-Weź tabletkę- Usłyszałam za sobą i szybko się odwróciłam. W progu stał Bill opierając się ramieniem o framugę wejścia. Miał na sobie jasne jeansy, wysokie buty na koturnach, czarną bluzkę na ramiączkach i okulary przeciwsłoneczne. – Dobrze wiem, że cię suszy-  Powiedział ściągając okulary i wieszając je na koszulce.- Ile wypiłaś?
     Pokręciłam głową. Po mim ciele przeszedł dreszcz. Wyglądał strasznie… seksownie, co na mnie oddziaływało. Nie mogłam się skupić na niczym innym jak tylko na nim i na jego ciele. Co się ze mną dzieje? Chwila co on mówił?
-Taylor?- Przyjrzał mi się uważnie.- Ile wczoraj wpiłaś?
     Cholera. Ile tego było? Zmarszczyłam brwi… Nie mam pojęcia.
-Nie pamiętam- Wykrztusiłam. Blondyn otworzył szerzej oczy i pokręcił z niedowierzaniem głową.- Chciałam się upić i jak widać nie udało mi się do samego końca.
     Podszedł do mnie i spojrzał w moje oczy. Jego brązowe tęczówki działały na mnie magnetyzująco. Nie mogłam oderwać od niego wzroku.
- Nigdy nie próbuj tego ponownie- Powiedział, a w jego oczach zobaczyłam strach-  Gdyby coś ci się stało… Nie wybaczyłbym tego sobie.
     Skinęłam głową, cały czas go obserwując. Jego twarz zaczęła się zbliżać do mojej. Nie… Nie teraz, nie tutaj…
-Nie- Powiedziałam odsuwając się od niego.- Tata może wejść w każdej chwili… Nie chcę, żebyś miał przeze mnie kłopoty.
-Dietera tutaj nie ma. Nagrywa jakieś brakujące sceny.- Usłyszałam.- A poza tym wczoraj wyraził zgodę na nasze spotkania.
     Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Mój tata zmienił zdanie? Kiedy? Jak?
     Bill uśmiechnął się i pogładził mnie po policzku. W jego oczach było widać miłość. Ogromna miłość.
     Odrzuciłam wszystkie wątpliwości i rzuciłam się na niego. Z zaskoczenia cofnął się o kilka kroków, ale mocno mnie objął. Chwilę później nasze usta połączyły się w namiętnym i długo oczekiwanym pocałunku.  
     Jego pocałunki były inne niż Seana. Tamte były natarczywe, a te delikatne i pełne miłości.
     Kilka minut później oderwaliśmy się od siebie z uśmiechami. Takie poranki to ja mogę mieć nawet codziennie.
-Musimy iść na policję- Powiedział Bill patrząc na mnie. Znieruchomiałam. Po co?- Żeby złożyć zeznania w sprawie Seana. Dieter chciał, żebym poszedł tam z tobą.
     Zamknęłam oczy na wspomnienie tego co się działo wczoraj. Nie chce więcej widzieć mojego byłego. Nie chcę.
-Twoja mama przyniosła ubrania. Są w salonie.
     Skinęłam głową, wyplątałam się z jego objęć i poszłam się przebrać. Dobry humor natychmiast prysł. Moja mama ma świetny gust, więc nie musiałam się martwić tym, że przyniesie coś, czego nie chciałabym włożyć.
Tak było i tym razem.
     Założyłam jasne rurki, czerwoną bokserkę i na to koszulę w kolorową kratę. Do tego czarne tenisówki i byłam gotowa.

-Chodźmy- Zawołałam i chwyciłam Billa za rękę. Chcę mieć to już za sobą.


*************





7 komentarzy:

  1. Pozbycie się rażącego pomarańczu faktycznie było dobrą decyzją - tak jak już kiedyś pisałam, chętnie zobaczyłabym u Ciebie jakiś szablon związany z tematyką opowiadania, ale te stonowane kolory zdecydowanie bronią się lepiej, niż feeria żywych barw.
    Miło mi patrzeć, jak poprawia się Twój styl pisania i nie wiem, dlaczego oceniasz ten odcinek tak nisko - porównaj go ze swoim pierwszym, a na pewno zobaczysz progres ;). Jedynym, co do mnie nie przemawia, jest tempo akcji. Sama nigdy nie wpadłabym na to, że ekipa z DSDS była na wyspie tylko przez 6 dni. Ciężko uwierzyć w to, że Kaulitz zakochałby się w kimś bez opamiętania w 6 dni, że Dieter w tak krótkim czasie zamieniłby się w idealnego tatusia i rozpadłby się związek Taylor. Zauważyłam także, że brakuje mi tu przyjaciół dziewczyny - pojawiają się epizodycznie, choć przy takim natężeniu wydarzeń nastolatka pewnie chciałaby im się zwierzyć.
    Z drugiej strony fajnie, że Dieter zmienił zdanie, a Bill pokazał, jak troskliwy potrafi być. Sam fakt, że zostaną na wyspie parę dni dłużej jednak niczego nie zmieni: Kaulitz będzie musiał kiedyś wyjechać i zastanawia mnie, jaki będzie tego skutek dla ich nowego związku...?

    OdpowiedzUsuń
  2. Super odcinek :) dla mnie na 10 :D a szablon fajny :) super ze Dieter przemyslal sprawe Billa i Tay :) wrescie bedzie z kims kto ja naprawde kocha :) tylko pytanie jak to bedzie gdy Bill wyjedzie...
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super i dziewczyno, błagam cię no pisz szybciej.! :D Akcja się rozwija i oby tak dalej, czekam na nexta i nawet nie wiesz jak się ciesze że oni są w końcu razem.! :D
    billundichfurimmerjetzt.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem na tak, jeśli chodzi o nowy szablon. lepiej się czyta. I czcionka też jest odpowiednia.
    Nadrobiłam w końcu Twoje opowiadanie, skomentowałam każdy odcinek, którego nie skomentowałam i teraz mogę napisać, że coraz lepiej idzie Ci pisanie. Widać poprawę w stylu i w ortografii, co bardzo dobrze świadczy. Odcinki czyta się bardzo dobrze. Brawo :)
    Cieszę się, że Dieter pozwolił oficjalnie spotykać się Billowi i Taylor! To musiała być dla niego trudna decyzja, ale musiał kiedyś w końcu wyrazić na to zgodę. Na pewno spotykaliby się w tajemnicy. I to porównanie Taylor do Sary... Naprawdę są do siebie podobne. Oby tylko historia się nie powtórzyła i to Tay nie zaszła w ciążę z Kaulitzem.
    Czekam na kolejny odcinek i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno ja się Ciebie pytam jak mogłaś pozwolić na to bym zapomniała o Twoim blogu?? Weszłam tutaj wczoraj i co widzę? 17 odcinek ,a ja się zatrzymałam na 9
    Nie mogłaś mnie walnąć w łeb jak przestałam komentować??
    Następnym razem pamiętaj o tym ,a tak ogólnie to nadrobiłam już zaległości:D
    Miło się czyta heh
    Świetny odcinek naprawdę bardzo mi się podoba i w ogóle w końcu Bill i Taylor są razem naczy właściwie to się mogą spotykać.Zawsze wiedziałam,żę ten Sean czy jak to tam się pisze to dziwny koleś od samego początku mi się nie podobał.Bill jest taki romantyczny i słodki...ech
    Ale znów masz w opowiadaniu Toma i Rie (chyba źle napisałam jej imię)
    Dla mnie to ona ma więcej tapety na twarzy niż mózgu dobrze,że już się z nią Tom nie spotyka :D
    Rozpisałam się trochę no ale mam zaległości i to duże.
    Tak wiec czekam na next i zapraszam do mnie już dziś prawdopodobnie pojawi się nowy odcinek :D
    Zapomniałabym zapraszam Cię również na blog mojej koleżanki. Myślę,że Ci się spodoba jej blog :D
    http://whisper-me-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany! świętnie piszesz:D czytałam też twoje wcześniejsze odcinki, ale dopiero dziś natknęłam się na nowy odcinek, ja równiez od niedawna pisze inną, nową historię zapraszam jeśli znajdziesz czas na czytanie;;) http://abigsecretdaughtersrockstar.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawno mnie nie było tutaj, a tu takie zmiany!
    Wygląd bloga świetny :) Te kolory bardzo dobrze pasują do twojego opowiadania/y
    Co do samego odcinka to po prostu padam :D Znakomity! I wreszcie między nimi coś jest :D
    www.thbookpicture.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń