wtorek, 10 grudnia 2013

Odcinek 14:

Nie miałam internetu przez kilka dni... ;( 
Nie jestem do końca zadowolona z tej notki, ale wolę nic nie zmieniać, bo coś jeszcze zepsuje i będzie jeszcze gorzej.... 
Dedykacja dla: Katherine Kaulitz

******

Taylor:

     Naciągnęłam mocniej kołdrę na głowę. Nie miałam zamiaru w ogóle dzisiaj się ruszać, ale jakiś wyjątkowy natręt nie pozwalał mi na to. Wszedł do mojego pokoju i szybkim, gwałtownym ruchem ściągnął kołdrę z mojego ciała.
-Wstawaj Tay! Nie możesz zmarnować takiego pięknego dnia!
     Nawet nie zadałam sobie trudu, by rozpoznać czyj to głos. Jedyne co do mnie dotarło to to, że należał do osoby płci męskiej.
     Warknęłam coś w odpowiedzi i chwyciłam kołdrę, która służyła mi przez ostatnie godziny za ochronę przed całym światem i naciągnęłam ją z powrotem na głowę.
- Taylor!- Usłyszałam ponownie głos, ale tym razem spojrzałam niechętnie na osobę stojącą przede mną. Jasne jeansy, żółta bluzka na ramiączkach i sporo naszyjników…. Bill.
-Bill, daj sobie spokój!- Powiedziałam odwracając się do niego tyłem. Wolałam, żeby nie widział mojej opuchniętej twarzy. Całą noc przepłakałam, a przed oczami nadal widziałam Seana.
- Leżysz tutaj już dwa dni, nie pozwolę, żebyś się zmarnowała. A poza tym Dieter kazał cię wyciągnąć na plan. Masz wyjść do ludzi, czy ci się to podoba czy nie.- Powiedział blondyn i chwycił mnie za rękę.
     Gwałtownym szarpnięciem postawił mnie na nogi i posadził na krześle przed lustrem. Sam po chwili zniknął w mojej garderobie skąd wynurzył się z kilkoma rzeczami.
-Masz, ubierz się w to, ale najpierw idź do łazienki, już!- Powiedział podając mi ubrania. Miałam ochotę je wyrzucić przez okno. – Masz 5 minut, albo sam cię tam zaprowadzę i wsadzę pod prysznic. Mówię poważnie!- Spojrzał na mnie surowo.
     Dla świętego spokoju wzięłam ubrania i zniknęłam w łazience. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i lekko się wzdrygnęłam. Wyglądałam okropnie. Włosy w nieładzie z kołtunami, twarz cała czerwona, a oczy podpuchnięte. 
     Chwyciłam szczotkę i powoli zaczęłam rozczesywać włosy. Gdy skończyłam weszłam pod prysznic, a strumienie wody spływające po moim ciele ostatecznie mnie dobudziły. Zakręciłam wodę, wytarłam się ręcznikiem i spojrzałam na przygotowane przez Billa rzeczy.
     Była to biała koronkowa sukienka przepasana czarnym paskiem. Pamiętam kiedy ją kupiłam. To było rok temu, bardzo spodobała się Seanowi, więc chciałam zrobić mu niespodziankę i…
     Pokręciłam głową. Nie będę myśleć o Seanie. Skoro Bill kazał mi się w nią ubrać to musi być coś na rzeczy. Westchnęłam cicho i założyłam sukienkę. Przez ten cały czas jaki przeleżała u mnie w szafie, zapomniałam jak świetnie na mnie leży.
     Powoli wyszłam z łazienki i stanęłam oko w oko z Billem. Zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się.
- No i uśmiech na twarzy poproszę!- Powiedział poklepując krzesło na którym usiadłam.- A teraz zrobimy coś z włosami. Później ci wszystko wytłumaczę.
     Chwycił moje kosmyki i zaczął je prostować. Po pół godzinie miałam włosy sięgające za ramiona, długie, lśniące i miękkie w dotyku. Nie mam pojęcia jak on to zrobił.
- Szybko rosną ci włosy- Stwierdził patrząc na mnie w lustrze. Chwycił tusz do rzęs i odwrócił mnie w swoją stronę.- Dieter kazał mi się tobą zająć. Powiedział, że nie możesz leżeć całymi dniami w łóżku i użalać się nad sobą, ten drań nie jest tego wart. – Rzucił na moje nieme pytanie w oczach.- No i gotowe! Wszyscy padną na planie, gdy cię zobaczą- Zaśmiał się wypinając dumnie pierś. Zerknęłam na siebie w lustrze i zaniemówiłam.
     Przede mną stała wysoka dziewczyna w pięknej białej sukience. Włosy, lśniące i idealnie proste okalały jej twarz i spływały na plecy. Makijaż podkreślał jej kości policzkowe i wielkie zielone oczy. Wyglądała… obłędnie.
- To… ja?- Zapytałam niepewnie. Jeszcze nigdy tak nie wyglądałam. Bill powinien zostać stylistą.
-Tak, to ty- Potwierdził Bill chowając za moje ucho kosmyk włosów. – Tutaj masz buty i idziemy!- Podał mi czarne szpilki, na co uniosłam pytająco brew.- Spokojnie, dzisiaj nie będzie pisaku. Zaufaj mi.
     Po chwili z butami na nogach opuszczałam razem z blondynem mój dom. Nie miałam pojęcia, gdzie teraz znajduje się ekipa DSDS, ale Kaulitz doskonale wiedział, w którą stronę mamy iść. Szłam za nim ze spuszczoną głową, pozwalając by włosy zasłoniły moją twarz.
     W pewnym momencie wpadłam na  coś, a raczej na kogoś. Gdyby nie szybki mocny chwyt moich nadgarstków leżałabym na ziemi.
-Spójrz na mnie- Powiedział ten ktoś, a ja bezwiednie spojrzałam na Billa.- Nie smuć się… Ten dupek nie jest tego wart- Jego wzrok był smutny i… zaniepokojony?
-Nie mogę…- Wymruczałam spuszczając wzrok.
-Ach, tak?- Powiedział z chytrym uśmieszkiem i chwilę później zaczął mnie łaskotać.
     Śmiałam się i próbowałam mu się wyrwać, ale nie mogłam. Był zbyt silny.
-Obiecujesz, że  przestaniesz myśleć o tym co ci ten kretyn zrobił?- Zapytał w pewnym momencie puszczając mnie i obracając w swoim kierunku. Roześmiana skinęłam głową i spojrzałam w jego oczy. Były takie… ciepłe. Wszystko wokół nas ucichło i zostaliśmy tylko my dwoje wpatrzeni w swoje oczy.
Jego twarz powoli zbliżyła się do mojej, nasze usta dzieliło już kilka milimetrów, jeszcze trochę i…
     Oboje podskoczyliśmy na dźwięk dzwonka telefonu wydobywający się z kieszeni Kaulitza. Blondyn cicho przeklął i z niechęcią odebrał aparat. Po chwili jednak się rozłączył i chwycił mnie za rękę.
-Chodź, Dieter się niecierpliwi- Powiedział ciągnąć mnie w stronę nieznanej mi jeszcze części plaży. Gdy wyszliśmy zza zakrętu mogłam zobaczyć całą ekipę DSDS oraz wszystkich uczestników stojących w jednej grupie i wspierającej się nawzajem. Wśród nich rozpoznałam rudowłosą dziewczynę. Uśmiechnęłam się.
-Lisa!- Zawołałam puszczając rękę młodszego Kaulitza i biegnąc w kierunku dziewczyny. Po chwili ona również biegła w moją i obie padłyśmy sobie w ramiona, jak stare przyjaciółki. Zaśmiałyśmy się.
- Co się stało, że nie było cię tak długo?- Zapytała uśmiechnięta rudowłosa, a ja pokręciłam głową.
- Problemy z byłym chłopakiem. Nieważne z resztą. Gotowa?- Uniosłam pytająco brew na co obie wybuchłyśmy śmiechem.

********* 

Bill:

     Kątem oka widziałem jak w moją stronę idzie Dieter, ale mimo to nie mogłem oderwać wzorku od jego córki. Gdyby wcześniej nie przerwał nam telefon… Chociaż… Dobrze, że się tak stało. Dieter mnie zabije jak się o tym dowie.
- Wszystko OK? – Zapytał stojąc obok mnie i patrząc z uśmiechem na córkę, która radośnie rozmawiała z rudowłosą dziewczyną.- Stawiała opór?
-Na początku. – Odparłem zerkając na zegarek. Za pięć minut zaczynają się nagrania.- Potem poszło już gładko. Swoją drogą, ma całkiem sporą garderobę. – Zaśmiałem się, przypominając sobie zawartość szafy dziewczyny.
     Mężczyzna obok pokiwał głową i odwrócił się. Powoli podążyłem za nim.
-Wygląda na to, że Taylor i Lisa się polubiły…- Rzucił nagle Dieter.
-Tak… To chyba dobrze?
-Powiedzmy.
     Przy stole jurorskim przywitaliśmy się z pozostałymi i usiedliśmy na krzesłach. Ostatnie poprawki i...
     Zaczyna się.
     Przesłuchiwaliśmy kolejno kandydatów, a ja nie mogłem się skupić. Cały czas myślałem o Taylor i o tym jak pięknie dziś wyglądała. Gdzieś tam, co chwilę mi migała wśród ekipy razem z Lisą. Chyba naprawdę te dziewczyny doskonale się dogadują.
     Mocne kopnięcie sprzedane mi przez Toma pod stołem, przywróciło mnie do rzeczywistości. Chyba trochę odleciałem. Za chwilę miała wystąpić Laura, a ja miałem wyglądać na poważnie zakochanego, i pełnego nadziei na to, że dziewczyna przejdzie dalej, pomimo tego, że teraz na tym etapie ma odpaść. Szkoda, bo miała naprawdę piękny głos, ale mimo wszystko… Tak zdecydowała stacja RTL. Beznadziejnie.
     Występ dziewczyny naprawdę był świetny, ale nie mogłem przekonać się do tego, żeby powiedzieć jej coś co wyglądałoby na moje pełne oddanie dla niej. Wyobraziłem sobie na jej miejscu Taylor i sytuacja diametralnie się zmieniła. Uśmiechnąłem się do Laury i powiedziałem jej kilka słów. Wygląda na to, że wszyscy to łyknęli.
     Podczas przerwy zamierzałem podejść do Tay i z nią porozmawiać, ale zatrzymał mnie Tom.
-Co ty wyprawiasz?- Syknął mi do ucha, patrząc na mnie srogo. Wzruszyłem ramionami.- Człowieku, opanuj się! Widzę, że coś jest nie tak, chodzisz cały czas z głową w chmurach i nie wiesz co się dzieje wokół ciebie! Kilka razy już ratowałem ci tyłek, bo jaśnie pan dumał nad czymś innym! Przestań myśleć o tym czymś myśleć!
     Miał rację. Cały czas myślę o Tay niż o pracy… Tay? Jasna cholera…
-Cholera- Wyrwało mi się z ust, a potem opadłem na kamienną ławkę obok nas. Zaskoczony Tom po chwili zrobił to samo.- Przecież Dieter mnie zabije, jak się o tym dowie!
-Bill- Tom położył mi rękę na ramieniu- Dieter nic ci nie zrobi, nikt oprócz mnie tego nie zauważył…
-To ty wiedziałeś?- Zapytałem patrząc przerażony na brata. Skoro on to wiedział, oznacza, że nie jest dobrze… Cholera jest źle! Przecież... Ja sam dopiero teraz to zrozumiałem... A Tom wiedział o tym wcześniej?!
-Bill, to widać z daleka. Przecież wiesz, że tak nie można…
-Wiem, ale nie mogę… Do diabła nie mogę, chociaż próbuję!- Schowałem twarz w dłonie. Czułem się beznadziejnie.
- To przez to, że jesteś zmęczony. Dzisiaj po nagraniu, od razu położysz się spać. Zobaczysz do jutra ci przejdzie…
     Pokręciłem głową. O czym on tym razem mówi?
-Co ma mi przejść? I o czym ty mówisz? - Zapytałem patrząc na niego pytająco.
     Tom zerknął na mnie spod przymkniętych powiek.
- O tym, że nie kontaktujesz na nagraniach przez zmęczenie, a co?- Chyba nie rozumiał, że rozmawiamy kompletnie o dwóch różnych sprawach.
- Ja mówiłem o Taylor!- Westchnąłem cicho zwieszając ręce.- Chyba się w niej zakochałem.

*********** 

Taylor:

     Widziałam jak Laura schodzi z ,,sceny’’ więc postanowiłam z nią porozmawiać. Życzyłam Lisie powodzenia i odeszłam w stronę dziewczyny. Stała z daleka od grupy, chyba płakała.
-Hej- Powiedziałam cicho podchodząc do niej. Odwróciła się przestraszona w moją stronę- Przepraszam. Nie chciałam cię przestraszyć.
-Nie przestraszyłaś- Kłamała. Najwyraźniej nie potrafiła kłamać.
-Obie wiemy, że tak nie jest.- Westchnęłam i oparłam się o kamienny murek. Spojrzała na mnie wyraźnie spłoszona.
- Czegoś chcesz.- Nie zapytała. Ona to wiedziała. Uśmiechnęłam się i  spojrzałam na nią.
-Niczego konkretnego. Chce tylko wiedzieć dlaczego pozwalasz się tak wykorzystywać?- Zerknęłam na scenę. Lisa właśnie śpiewała. Skrzywiłam się. Piosenka nie wychodziła jej najlepiej.
- Skąd o tym wiesz? Każdy wierzy w to, że Bill się we mnie zakochał- Wydusiła z siebie.
-Powiedzmy, że szybko kojarzę fakty. – Powiedziałam stając przed nią- Więc? Nie wierzę, że chodzi tutaj tylko o to, żeby zostać jak najdłużej w programie. Zresztą obie chyba wiemy, że już dzisiaj odpadniesz- Powiedziałam, patrząc na nią smutno. Jak mogła się na coś takiego zgodzić?
     Zapadła chwila milczenia. Czekałam, aż dziewczyna poukłada to sobie wszystko w głowie, i dopiero zacznie mówić. Zrobiła to szybciej niż sądziłam.
- Chodzi o to, że dzięki temu ludzie będą mnie rozpoznawać. – Powiedziała w końcu-  Dzięki temu nawet jeżeli nie wygram mogę zostać… sławna.
     Zerknęłam na nią z niedowierzaniem. A wiec tutaj chodziło tylko o sławę?  Tylko o nią?
- Brawo- Rzuciłam odsuwając się od niej.- Teraz będziesz pamiętana jako dziewczyna w której rzekomo kochał się Bill Kaulitz. Tylko z tym będziesz kojarzona. Gratuluję pomysłu.- Odwróciłam się i odeszłam od niej. Nie wierzę, że ta dziewczyna mogła być taka głupia. Przecież wiadomo, że jeżeli ludzie będą ją kojarzyć to tylko dzięki tej aferze… Jak można być tak bezmyślnym.
- Gdzie byłaś?- Obok mnie pojawiła się Lisa, lekko zdyszana po swoim występie.
-Rozmawiałam z Laurą, ale obserwowałam twój występ. Coś ci troszeczkę nie poszło- Rzuciłam padając jej butelkę wody.
- Wiem… Nie mogłam się skupić.
-Jak przejdziesz i wybierzesz kolejną piosenkę to pomogę ci w przygotowaniach- Zaśmiałam się widząc jej pełną nadziei minę.- Chodźmy, Susan za chwilę zaśpiewa.

**********

Tom:

     Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Mój mały braciszek właśnie się zakochał.  Nareszcie.
-No bracie, to się wkopałeś- Powiedziałem zezując na niego z uśmiechem.- W końcu ci się udało!
-To nie jest zabawne Tom- Warknął Bill patrząc na swoje stopy.- Ja ją naprawdę kocham, a jak Dieter się o tym dowie… Mam przerąbane.
     Zastanowiłem się. Dieter na samym początku ostrzegł, żebyśmy trzymali się z dala od jego córki, no ale… Nie było mowy o tym, że ona ma się trzymać z daleka od nas.
- Słuchaj brat- Klepnąłem go w plecy tym samym zmuszając go by na mnie spojrzał.- Nie mam bladego pojęcia dlaczego ci pomagam, ponieważ ja, Tom Kaulitz nie mam takich problemów jak ty- Jak zwykle musiałem się z nim podroczyć. -  Ale mimo wszystko zrobię co tylko się da, żeby twoja panna sama do ciebie się zbliżyła. W końcu Dieter nic nie mówił, że ona nie może… - Mrugnąłem do niego.
     Jeżeli widziałem kiedyś najszczęśliwszego człowieka na ziemi, ten ktoś nie mógł się równać z Billem. Nadzieja momentalnie pojawiła się w jego oczach, a ja musiałem się uśmiechnąć. Szczęśliwy Bill = szczęśliwy Tom. Zawsze to tak działa.
- Myślisz, że to coś pomoże?- Jak Boga kocham kiedyś go walnę. Raz, a porządnie.
-Bill- Powiedziałem. Jemu zawsze trzeba wszystko tłumaczyć -  Dieter zabronił nam zbliżyć się do Taylor. Ale jej nie. Musi się udać.
- Zostajemy tutaj jeszcze 3 dni- Mruknął. Uśmiechnąłem się.
-3 dni? Wiesz ile to czasu? Uwierz mi… - Pstryknąłem palcami- Ani się obejrzysz, a Tay będzie twoja.

********** 

Taylor:
     Siedziałam z boku planu i obserwowała rozwój wydarzeń. Jury miało ogłosić, kto dalej przechodzi, a kto odpada z programu. Przez chwilę zaczął padać deszcz, co spłoszyło jurorów i całą ekipę DSDS. Nie wiedzieli, że taka mżawka trwa co najmniej dwie minuty. Gdy byłam mała uwielbiałam chodzić w deszczu, szczególnie takim.
     Wszyscy się chowali pod zadaszeniem, a ja z lekkim uśmiechem czekałam. Dzisiaj rozpoczynał się karnawał, a to miejsce, które RTL wybrało na nagranie, było tak jakby środkiem całej zabawy. Co roku przyjeżdżałam tutaj z Arią, żeby chociaż raz dobrze się zabawić. Lada chwila miały być puszczone sztuczne ognie.
     Zadarłam głowę do góry i uśmiechnęłam się. Mimo deszczyku petardy mieniły się wszystkimi kolorami.  Żałowałam, że nie mogłam być na karnawale, ale… Dużo się zmieniło od ostatniego czasu.
     Gdy mżawka przeszła, miałam lekko wilgotne włosy, które zaraz wyschły na ciepłym wietrze. Kocham Karaiby.
     Huk oklasków przywrócił mnie do rzeczywistości i zdałam sobie sprawę, że właśnie odpadła Laura. Pokręciłam głową. Dlaczego ta dziewczyna dała się tak wykorzystać? Chwilę później nagrania dobiegły końca, a ja podeszłam do taty.
- Jak ci się podobało?- Zapytał, gdy tylko zbliżyłam się do niego.
- Fajnie to wygląda z boku- Ziewnęłam- Ale i patrzenie na to wszystko jest męczące.
     Tata zaśmiał się i skinął głową pozostałym Jurorom. Uśmiechnęłam się do nich i niejasno zarejestrowałam jeszcze tajemniczy uśmiech Toma… Chyba coś kombinuje.
-Mam tu jeszcze kilka spraw do załatwienia, ale może Bill cię odprowadzi, co?- Bardziej poczułam niż zobaczyłam, jak tata patrzy na blondyna. Ten chyba się zgodził, bo chwycił mnie za rękę i obydwoje zeszliśmy z planu. Byłam okropnie zmęczona, ale starałam się jeszcze utrzymać na skraju rzeczywistości co było nie lada wyczynem.
- Więc, ty i Lisa się przyjaźnicie?- Zapytał.
-Kto?- Chyba już nie kontaktuje- Aaa… Lisa! Tak. Ładnie śpiewa, tylko się strasznie stresuje.
     Pokiwał głową i zatrzymał się. Spojrzałam na niego i zdałam sobie sprawę z tego, że jestem już przed moim domem.
-Dobranoc, Taylor- Powiedział cicho, uważnie mi się przypatrując. Kiwnęłam głową i zaczęłam wchodzić po schodach. Nagle potknęłam się o jeden stopień i zleciałam wprost w ramiona Billa. W ostatniej chwili zdążył mnie złapać.
-Uważaj. Jeszcze się potłuczesz- Zaśmiał się i spojrzał mi w oczy. O cholera. Czyżby sytuacja z rana miałaby się powtórzyć?
     Zbliżył się do mnie i złożył pocałunek na moim czole. Zamknęłam oczy rozkoszując się tą chwilą… Chciałabym, żeby trwała wiecznie.
     Niestety po kilku sekundach Bill już pomagał mi na schodach i gdy upewnił się, że jestem bezpieczna w domu, powiedział:
-Naprawdę uważaj na siebie. Jesteś zbyt cenna dla niektórych.
-Na przykład dla kogo?- Zapytałam patrząc mu w oczy. Cała moja senność zniknęła wraz z momentem jego pocałunku… Albo to nie był pocałunek? Sama nie wiem.
- Dla twojej mamy, Dietera… i dla mnie- To ostatnie wypowiedział tak cicho, że nie miałam pojęcia czy się nie przesłyszałam. Nie miałam możliwości zapytać się go o to, bo momentalnie się odwrócił i zniknął.

     Zamknęłam drzwi i po omacku doszłam do siebie do pokoju. Padłam na łóżko i przed oczami stanął mi Bill. Dotknęłam miejsca, gdzie mnie pocałował i uśmiechnęłam się. Ten dzień był wspaniały… Naprawdę.

**********


Stwierdzam, że zakochałam się w tej piosence :D 

P.S. Maadziu Twój szantaż będzie mi jeszcze nie raz potrzebny! :P Co jak co, ale nic nie dodaje takiego kopa jak świadomość, że ktoś wie o zakończeniu opowiadania i grozi, że wszystko napisze w komentarzu xD

5 komentarzy:

  1. To jaaaaa twojaaa motywacjaaaaaaa !!!! :D Fajny odcinek i z niecierpliwością czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakochałam się w tym :3 Czekam na nexta. Oby był szybko bo oszaleję no :D
    Pozdrawiam i weny życzę :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za dedyk :***
    Odcinek świetny ☻ Jak fajnie, że Bill się zakochał. :D
    Czekam na jakieś pikantne wątki xD
    Zapraszam do mnie;
    http://mylifeisveryhappy.blogspot.com/
    http://thbookpicture.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć !
    Właśnie trafiłam na tego bloga i przyznam ,że jest niesamowity ! Twój poprzedni też i oba czytałam . ♥ Cieszę się ,że wreszcie znalazłam kogoś kto również ma o Tokio Hotel blog. : ] . Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ☻


    Zapraszam na Mój !


    damn-near.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. No to się porobiło! Tom nieźle to sobie przemyślał. Jestem ciekawa, czy ma jakiś plan. No i czy zdążą coś zrobić przez trzy dni. Może Dieter nie będzie taki wściekły na Billa. Przecież on jest milion razy lepszy od Seana, który tak ją wyrolował.
    Lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń