sobota, 14 grudnia 2013

Odcinek 15:

Najkrótsza notka w moim życiu. Dlaczego? Ponieważ jutro będzie kolejna :P 
Dedykacja dla: Stokrotka!

*************

Taylor:

     Obudziły mnie odgłosy rozmowy dobiegającej aż do mojego pokoju. Zasłoniłam uszy poduszką, ale nic to nie dało, szczątki rozmowy i tak słyszałam. Z niechęcią wstałam i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Po chwili uśmiechnęłam się, przypominając sobie pocałunek Billa w czoło. To było takie słodkie, a ja czułam się wtedy taka… bezpieczna.
     Z szerokim uśmiechem na twarzy skierowałam się do łazienki, gdzie weszłam pod prysznic. Strumienie zimnej wody natychmiast mnie otrzeźwiły i pozbyły się resztek snu. Po skończonym prysznicu wytarłam całe ciało i wysuszyłam włosy.  Chwyciłam prostownicę i po kilku minutach mogłam się cieszyć prostymi włosami i makijażem.
     Gdy wróciłam do swojego pokoju zastanowiłam kto rozmawiał na dole z mamą. Skoro mogłam usłyszeć niektóre słowa, wygląda na to, że z kimś się kłóciła, co zdarzało się bardzo rzadko. Zwykle mama jest pokojowo nastawiona do wszystkich ludzi…
     Weszłam do garderoby, gdzie wybrałam krótkie żółte spodenki i czarną bluzkę bez ramiączek. Z Arią zawsze nazywałyśmy to gorsetem… Ubrałam japonki i zeszłam do kuchni. Mama siedziała przy stole patrząc w okno. Nie odwróciła się, gdy weszłam.
-Mamo?- Zapytałam- Wszystko OK?
     Zerknęła na mnie, ale nie odpowiedziała. Skinęła tylko głową i chwyciła kubek herbaty stojący przed nią. Coś mi tutaj nie gra.
- Kto to był?- Miałam na myśli tajemniczego gościa, który zbudził mnie rano.
     Przełknęła ślinę, ale po chwili otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć. Zamknęła i znowu otworzyła. W końcu zebrała się na odwagę i wyjąkała:
-Twój ojciec.
     Zdziwiłam się. Dlaczego tak bała mi się o tym powiedzieć? Czyżby było coś na rzeczy? Mama spojrzała w moje oczy i ciężko westchnęła.
-Widział wczoraj co się działo na schodach.- Zbladłam- Jest zdenerwowany bo nie chciał, żeby ktokolwiek się do ciebie zbliżał…
     Zachwiałam się delikatnie. Ojciec robił awanturę z nic nieznaczącego pocałunku? To nawet nie był prawdziwy pocałunek, tylko  całus w czoło!
     Opadałam na krzesło naprzeciw mamy i chwyciłam się za głowę. Miałam wrażenie, że zaraz wybuchnę.
- Tłumaczyłam mu, że nie powianiem trzymać cię na dystans od wszystkich mężczyzn, którzy są w twoim otoczeniu- Ciągnęła mama- Ale on tego nie rozumie. Zrobił już kazanie Billowi i zakazał mu się zbliżać do ciebie…- Miałam wrażenie, że lada chwila coś we mnie wybuchnie. Jak on mógł?! Jak mógł zakazać mi spotkań z Billem?!
     Zerwałam się z miejsca i wybiegłam na zewnątrz. Doskonale wiedziałam, gdzie teraz mógł być tata. O tej porze tylko w jednym miejscu… W swoim domu.
     Biegłam najszybciej jak się dało, dlatego po kilku minutach stałam już pod drzwiami. Wpadłam tam bez pukania i wbiegłam do salonu. Oczywiście. Tata tam był.
-Jak możesz?!- Zwołałam stając na progu. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale po chwili zrozumiał o co mi chodzi.- Jak możesz robić coś takiego?!
- Mieli się trzymać od ciebie z daleka- Rzucił mężczyzna i wstał z kanapy.- Niech Bill się cieszy, że nie został wyrzucony! Jako szef Jury mogłem to zrobić, ale…
- Chciałeś ich trzymać ode mnie z daleka?! Po co?- Przerwałam mu. Byłam zła. Byłam strasznie zła.- Nie masz prawa wtrącać się w moje prywatne życie!
-Właśnie, że mam!- Warknął- Jestem twoim ojcem! Nie będziesz się spotykać z Billem, zrozumiano?!
     Znieruchomiałam. Czy on nie widział co robi? Gdyby nie Bill już bym nie żyła, przecież to on zrobił mi sztuczne oddychanie… Gdyby nie Bill nie dowiedziałabym się o tym jakim chamem był mój chłopak, gdyby nie Bill nie wstałabym z łóżka, nadal bym się użalała nad sobą… Czy on nie widział, że to dzięki Billowi mogę jako tako funkcjonować po stracie Seana?
     Odwróciłam się do niego plecami. W moich oczach stanęły łzy.
-Nie jesteś moim ojcem- Powiedziałam czując jak słone krople spływają mi po twarzy. Nie musiałam się odwracać, wiedziałam, że Dieter znieruchomiał, zaszokowany moimi słowami.- Nie jesteś nim.- Powtórzyłam- Mój ojciec chciałby, żebym była szczęśliwa, żebym miała wokół siebie ludzi godnych zaufania… Ty mnie nawet nie znasz… Nie wiedziałeś nawet, że masz córkę!- Tym razem odwróciłam się do niego. Wpatrywał się we mnie z bólem wypisanym na twarzy. – Nie obchodziłam cię ja, ani tym bardziej mama! Zniknąłeś z jej życia i nawet nie oddzwoniłeś- Zdawałam sobie sprawę z tego, że właśnie wygadałam się odnośnie tego, że czytałam mamy pamiętnik- Zapomniałeś o niej i nawet nie zastanawiałeś się nad tym, że może być w ciąży, że może się spodziewać dziecka. TWOJEGO DZIECKA!!!- Już nie hamowałam łez. Pozwoliłam by płynęły strumieniami po policzkach. – Nie jesteś moim ojcem i nigdy nim nie będziesz- Szepnęłam i wybiegłam z salonu.
     Po drodze na kogoś wpadłam. Spojrzałam na tę osobę i zobaczyłam mamę… A za nią Toma, Bila i Mateo. Ominęłam ich i wypadłam na ulicę. Biegłam w stronę lasu, gdzie się zaszyłam. Nie chciałam widzieć teraz nikogo… Chciałam zostać sama.

**********

Dieter:

      Patrzyłem z niedowierzaniem na miejsce, gdzie przed chwilą stała moja córka. Jej słowa dotknęły mnie do żywego i sprawiły mi ból. Wiedziałem, że zawiodłem na całej linii. Nie interesowałem się Sarą od naszego ostatniego spotkania, gdzie polało się za dużo wina i oboje postradaliśmy zmysły. Wyjechałem zostawiając ją z moimi kłamstwami i złudną nadzieją… Byłem głupi… Głupi!
     Opadłem na kanapę i schowałem twarz w dłonie. Serce mocno dudniło mi w piersi, miąłem wrażenie, że było to słychać w całym domu.
     Nie wiedziałem co mam myśleć. Taylor miała rację.
-Dieter…- Usłyszałem i momentalnie podniosłem głowę. Na progu stali wszyscy: Bill, Tom, Sara i Mateo. Nie musiałem pytać.  Po ich minach poznałem, że wszystko słyszeli.- Dieter- Powtórzyła Sara i podeszłą do mnie. – Nie przejmuj się słowami Taylor. Ona nie mówiła tego co naprawdę myśli, ona…
-Miała rację- Wszedłem w jej słowo- Miała cholerną rację!- Zawołałem zrywając się z kanapy i zakładając ręce na karku.- Nie znam własnej córki, Sara. Nie wiem co lubi, kiedy się uśmiecha, kiedy jest smutna, nie mam bladego pojęcia nawet o tym jak nazywa się jej najlepsza przyjaciółka! – Wyrzuciłem z siebie.
-Aria- Powiedziała Sara, a ja spojrzałem na nią pytająco- Jej przyjaciółka nazywa się Aria. Gdy jest smutna jej oczy się nie świecą, są przygaszone, smutne, ale gdy jest wesoła emanują wewnętrznym blaskiem, który je rozświetla. Uwielbia to co uwielbiają młodzi ludzie w jej wieku. Ostrą zabawę, imprezy do białego rana… To nastolatka Dieter. Jej trzeba dać trochę luzu. Nie możesz jej ograniczać, bo ucieka. Tak jak teraz. Uciekła.
     Pokręciłem głową. Czułem się beznadziejnie. Nie chodziło już nawet o to, że Taylor nie chciała, bym był jej ojcem… Chodził o to, że się nie znamy. Nazywamy się ojcem i córką, a tak naprawdę nie wiemy o sobie nic.
     Usiadłem na fotelu i zamknąłem oczy. Straciłem w oczach Taylor, tym, że zabroniłem się spotykać jej z Billem.
-Dieter, wiem, że to nie odpowiednia chwila- Powiedział Mateo stojąc nadal w progu- Ale od pięciu minut trwają nagrania. Musimy już iść…
     Westchnąłem cicho. Nie miałem zamiaru ruszać się, a co dopiero pracować!
-Gdzie ona pobiegła?- Zapytałem wstając.
-Nie znajdziesz jej.- Odpowiedziała Sara.- W takich chwilach ona się chowa. I nikt nie potrafi jej znaleźć. Musisz poczekać. Jak będzie chciała, sama cię znajdzie.

*********

Taylor:

     Wokół mnie panowała cisza. Nie dobiegały tutaj żadne dźwięki. Byłam pewna, że jestem tutaj całkiem sama.
     Miałam wyrzuty sumienia po tym co powiedziałam tacie. To nie tak, że nie chcę, żeby był moim ojcem.
Nie może podejmować za mnie decyzji, nie zna mnie. Jak może ode mnie oczekiwać, że ja i Bill skończymy naszą przyjaźń?
     Między nami była właśnie przyjaźń. Wiedziałam, że chłopak nie będzie chciał być ze mną. Dlaczego? Nie wiem, ale byłam o tym święcie przekonana. Po co miałby związywać się z dziewczyną z Karaibów, skoro mógł mieć każdą, nawet najbardziej pożądaną aktorkę?
     Pokręciłam głową. Wczorajszy pocałunek był niczym. Po prostu pocałował mnie na dobranoc, pomógł wejść po schodach. I co z tego, ze tata to zobaczył? To i tak nic nie znaczy.
     Westchnęłam cicho i spojrzałam na najbliższe drzewa. Promienie słońca nie docierały tutaj więc wokoło było szarawo. W sumie to nawet lepiej. Kolor pasował do mojego nastroju.
     Mogłabym wrócić na plażę i przeprosić tatę za swoje zachowanie, ale nie miałam za bardzo na to ochoty. Zamknęłam oczy i po chwili wstałam. Najlepiej będzie jak wrócę na plażę. Ale nie do taty. Muszę iść do klubu i tak powinnam zaczynać już próbę.


**********

3 komentarze:

  1. Odcinek świetny. Krótki, ale było w nim dużo emocji. Jak on mógł jej zabronić spotkań z Billem? Ehh :C
    Zapraszam do mnie http://thbookpicture.blogspot.com/
    Pojawił się nowy odcinek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziekuje za dedykacje !! ;* Rozdzial niesamowity :) . Tenn jej tato eh . Ide czytac next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podobał mi się ten odcinek! Taylor ma rację. Dobrze, że powiedziała Dieterowi co tak naprawdę sądzi. On nie był z nią przez całe jej dotychczasowe życie i naprawdę nie mógł jej niczego zabronić. Mam nadzieję, że jakoś się ułoży i Dieter zaakceptuje to, co chce robić jego córka.

    OdpowiedzUsuń