Dedykacja dla: Katherine Kaulitz!
*********
Stałam na scenie i ustawiałam stojak na mikrofon. Dzisiaj
miałam wykonać wolną, spokojną piosenkę i byłam z tego zadowolona. Nie miałam
siły na wesołe i głośne granie, zresztą nie potrafiłabym w obecnym stanie wykrzesać z siebie choć trochę optymizmu.
Razem z DJ szybko wybraliśmy utwór, a ja zaczęłam go
ćwiczyć. Po kilku godzinach piosenka była perfekcyjnie doszlifowana i mogłam z
czystym sumieniem czekać na przyjście tłumu.
Jako pierwsza zjawiła się Aria, która przyniosła mi
zeszyty ze szkoły. Mimo, że nie było mnie kilka dni, całkiem sporo się tego
uzbierało. Chyba faktycznie nie mają co robić na zajęciach, tylko dyktować
zadania. Rany…
Siedziałyśmy razem przy barze i wymieniałyśmy najnowszymi
faktami z życia, podczas gdy ludzie zaczynali się schodzić. Koło godziny 7 cały
klub był wypełniony, tańczącymi parami, bar okupywany był przez chłopaków, a
stoliki przez romantyków i singli. My same świetnie się bawiłyśmy, a ja
zamawiałam drink za drinkiem. Miałam ochotę się dzisiaj upić.
- Taylor, przystopuj trochę… - rzuciła Aria zabierając z
mojej dłoni drinka i stawiając obok siebie- Za chwilę wychodzisz na scenę…
Chcesz się tam chwiać i fałszować?
Miała rację. Musiałam na razie przystopować. Zaśpiewam
piosenkę i będę mogła się upić. Tak… To był świetny pomysł.
- A tak na marginesie, co się stało? Nigdy tyle nie
piłaś, obie wiemy, ze masz słabą głowę…- Dorzuciła po chwili nastolatka.
- Sean mnie zdradził- Powiedziałam nie owijając w
bawełnę. I tak Aria by się o wszystkim dowiedziała. W tak małej miejscowości
nic nie ukryje się na długo. - Zrobił dziecko Rollindzie. Przez dwa dni leżałam w
łóżku nie chcąc nikogo widzieć, aż w końcu wyciągnął mnie Bill. Potem pocałował
mnie w czoło, tata to zobaczył i zakazał mi się spotykać z Kaulitzem… Wydarłam
się dzisiaj na niego, powiedziałam, ze nie jest moim ojcem i takie tam…- Szok
na twarzy koleżanki dał mi do zrozumienia, że pomimo tego, iż nie mówiłam do
końca zrozumiale i w pełni gramatycznie, to i tak największy sens dotarł do
Arii.
-Ale… Jak to… Sean zrobił dziecko Rollindzie?!-
Wykrzyczała, a ja z ponurą miną skinęłam głową. Chwilę później wstałam i
skierowałam się w stronę sceny. DJ właśnie zaczynał puszczać piosenkę, którą wykonywałam.
Nadal byłam trzeźwa. Wiedziałam co się dzieje wokół mnie,
jakie są słowa utworu. Potrafiłam nieźle grać. Nikt nie kapnie się, że jestem
po kilku drinkach.
Usiadłam na stołku i chwyciłam mikrofon. Czułam jak wszyscy
obecni wpatrują się we mnie, a ja delikatnie się uśmiechnęłam. W oddali
widziałam Lisę, która uniosła swoje kciuki wysoko w powietrze. Uśmiechnęłam się
jeszcze szerzej.
Pierwsze tony muzyki dotarły do mnie a ja zaczęłam
śpiewać. Widziałam jak tańczący wokół mnie ludzie
przystają i wpatrują się we mnie. Ta piosenka była spokojna i zarazem smutna.
Podejrzewałam, że będą takie reakcje.
W połowie piosenki poczułam jak coś spływa mi po
policzku. Z chwilowym opóźnieniem zdałam sobie sprawę z tego, że płaczę. I nie
tylko ja. Niektóre dziewczyny z publiczności również wycierały łzy. Ta piosenka
wzbudza ogromne emocje, a mnie dodatkowo przed oczami stanął Sean. Widziałam go, kiedy się uśmiechał, kiedy
patrzył na mnie jakbym była jego najcenniejszym skarbem… Nie mogłam uwierzyć, że mógł mnie tak potraktować…
Piosenka skończyła się za szybko według mnie. Pierwszy
raz przy jakimkolwiek utworze wzruszyłam się na tyle, żeby zacząć płakać.
Publiczność wiwatowała, kiedy schodziłam ze sceny. Teraz miałam drogę wolną do
upicia się.
Na szczęście Arii nie było przy barze. Musiała wyjść,
albo jest gdzieś w tłumie. Tym lepiej dla mnie. Nikt nie będzie mnie hamował.
Zamawiałam jeden drink za drugim i wkrótce przestałam je
liczyć. W głowie niemiłosiernie mi szumiało, ale mimo to ja nadal piłam.
- Zły dzień?- Zapytał Patrick, mój kolega z klasy i barman,
który mnie teraz obsługiwał.
- Złe życie- Poprawiłam go wypijając kolejny drink- Daj
coś mocniejszego. Przy tym nie idzie się upić.
Chłopak w milczeniu postawił obok mnie wino i kieliszek.
No tak… Jak chcesz się szybko upić- pij wino. Złota zasada chłopaków. Nalałam
jeden kieliszek, potem drugi, trzeci, czwarty…
- Może chcesz pogadać? – Odezwał się Patrick- Nie warto
topić smutki w alkoholu, mówię ci.
- A co możesz mi doradzić?- Powiedziałam głosem, który
wskazywał na stan upojenia alkoholowego.- Sean mnie zdradził… Ojciec zabrania
spotykać się z nowym chłopakiem pomimo tego, że on jest moim przyjacielem i
dzisiaj się z nim pokłóciłam… Beznadziejne życie.- Warknęłam nalewając ostatni
kieliszek wina. Ile ja już dzisiaj wypiłam?!
Popchnęłam pustą butelkę w stronę Patricka i wygrzebałam
jakieś pieniądze. Nawet nie chce liczyć ile mnie to kosztuje…
- Na koszt firmy- Rzucił Patrick- Każdy musi się kiedyś odstresować.
Skinęłam głową. Jeden jedyny facet, który mnie rozumie.
-Taylor!- Usłyszałam czyiś krzyk i zaraz obok mnie zjawił
się Sean. – Wszędzie cię szukałem. Przegapiłem twój występ, przepraszam.-
Powiedział nachylając się do mnie. Odsunęłam się od niego, jednak on zrobił to
pierwszy.- Czy ty piłaś?
-A co cię to obchodzi?- Warknęłam w jego stronę i
niebezpiecznie się zachwiałam. Wiedziałam, że Sean nie tolerował alkoholu.
Wypić można było, ale nie żeby się upić.
- Jasna cholera, Taylor! Ty się upiłaś!!- Krzyknął
chwytając mnie za ręce. Próbowałam mu się wyrwać, ale nie mogłam. Wszystko
wokół mnie niebezpiecznie się kręciło. Czułam jak ktoś mnie gdzieś ciągnie, ale
nie widziałam kto to był, ani gdzie. Dopiero świeży powiew powietrza obudził
mnie na tyle, żebym mogła zebrać myśli.
Byłam na plaży z… Seanem. Cholera.
- Zostaw mnie- Powiedziałam wyrywając mu rękę. Chłopak
spojrzał na mnie zaskoczony.
-Taylor, kochanie co się z tobą dzieje? Ostatnio jesteś
jakaś taka… inna…- Rzucił zbliżając się do mnie. Zrobiłam kilka kroków do tyłu.
- Nie nazywaj mnie tak! – Krzyknęłam w jego stronę. Zatrzymał
się- Nie jestem twoim kochaniem! Nazywaj sobie tak Rollindę idealnie do siebie
pasujecie…- Widziałam jak zbladł. Wykorzystałam to- Myślałeś, ze się nie
dowiem? Myślałeś, ze was nie zobaczę? Doskonale wiem co robisz! I na dodatek
zrobiłeś jej dziecko! Jestem idiotą, chamem, debilem…- Zaczęłam go wyzywać. Na
jego twarzy pojawiał się stopniowo gniew. W normalnych warunkach zaczęłabym się
go bać, ale teraz w moich żyłach płynął sam alkohol. – Idź sobie do niej, a mnie
daj święty spokój! Nie chce cię widzieć rozumiesz?! Z nami koniec!-
Wykrzyczałam i odwróciłam się. Zaczęłam odchodzić od niego, kiedy poczułam jak
ktoś mocno mnie chwyta za rękę i szarpie w swoją stronę. Odwróciłam się i
zobaczyłam wściekłego Seana.
- O nie moja droga…- Wysyczał- Tak łatwo mnie się nie
pozbędziesz…- Warknął szarpiąc mną.- Najpierw zapłacisz za to co powiedziałaś.
Wymierzył mi siarczysty policzek. Krzyknęłam, bardziej z
zaskoczenia niż z bólu. Czy mój były chłopak właśnie mnie uderzył?!
Chłopak zamachnął się kolejny raz, tym razem uderzając mnie
w drugi policzek. Wkurzona odepchnęłam go i zaczęłam biec. Alkohol momentalnie
wyparował mi z głowy. Teraz myślałam tylko o tym, żeby mu uciec. Jak
najszybciej.
-Wracaj, ty suko!- Usłyszałam za sobą i przyśpieszyłam.
Wszyscy byli w klubie, więc nie miałam gdzie się schować… Oprócz domu taty.
Dzisiaj mieli mieć jakieś zebranie z Jury, coś obiło mi
się o uszy poprzedniego dnia. Więc wszyscy powinni tam być…
Skierowałam się w stronę domu taty, czując jak Sean
biegnie za mną. Bałam się, że mnie dogoni i coś mi zrobi zanim dobiegnę do domu...
Z oddali widziałam zapalone światła w willi. Już byłam
blisko, jeszcze kilka kroków i będę na schodach…
Nagły spadający na mnie ciężar zwalił mnie z nóg. Padłam
na plecy a nad sobą zobaczyłam twarz byłego chłopaka. Zaczęłam krzyczeć.
- Zamknij się zdziro!- Warknął zatykając mi usta i waląc
drugą dłonią w policzek. Łzy zaczęły spływać po obolałej twarzy, ale resztkami
sił ugryzłam dłoń przyciskającą mi usta. Podziałało. Zabrał dłoń.
-BIIIIL!!!- Wrzasnęłam najgłośniej jak umiałam- TATO!!!
POMOCY!!!
Chłopak ponownie zasłonił mi
usta przeklinając pod nosem. Błagam, niech mnie ktoś usłyszy….
**********
Bill:
Pocierałem zmęczone oczy. Miałem ochotę położyć się do łóżka
i zasnąć. Przeklęty Dieter! Że też teraz zachciało mu się zorganizować zebranie…
Nagle każdy z nas podniósł głowę. Czyżbym usłyszał czyiś
krzyk?
-Co to było?- Zapytał Tom poruszając się niespokojnie. On
tak samo jak ja chciał już stąd wyjść.
-Pewnie jakiś ptak- Mruknął Dieter.
Jednak po chwili byłem pewien, ze to nie było żadne
zwierze.
-BIIIIL!!!- Usłyszałem i znieruchomiałem… Ten głos… To
chyba…- TATO!!! POMOCY!!!
-Taylor!!!- Krzyknąłem razem z Dieterem i zerwałem się z
kanapy. Podbiegłem do drzwi i szeroko je otworzyłem. Zobaczyłem leżącą Taylor,
a na niej Seana. Podnosił rękę, żeby ją spoliczkować.
-Zostaw ją!- Warknąłem i rzuciłem się na chłopaka. Ściągnąłem
go z nastolatki, która cicho szlochała. To jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.
Obok siebie zobaczyłem Toma, który chwycił chłopaka za ręce i je przytrzymał.
-Idź do niej. Ona cię teraz najbardziej potrzebuje….-
Powiedział mój brat i ścisnął nadgarstki Seana. Z oddali już biegli
ochroniarze.
Podbiegłem do Tay. Leżała na piasku i płakała. Powoli i
delikatnie ją podniosłem. Chwyciła mnie mocno i przywarła do mojej koszulki.
Objąłem ją.
-Ciii- Szepnąłem do jej ucha- Już wszystko dobrze. Nikt
ci już nic nie zrobi…- Jej szloch stał się jeszcze donośniejszy. Zacząłem ją
powoli kołysać w przód i w tył i śpiewać cicho jedną z naszych piosenek. Podziałało. Zaczynała się uspokajać.
Dieter:
Obserwowałem to wszystko z szczytu schodów. Bill rzucił
się na Seana, a zaraz za nim pobiegł Tom. Starszy Kaulitz zajął się chłopakiem,
natomiast blondyn podbiegł do Tay. Nie zdążyłem nawet zejść ze schodów, a moja
córka już była w objęciach chłopaka. Z
daleka było widać, że oboje coś czują do siebie. Może jednak zbyt surowo
potraktowałem Billa?
Jego oczy były pełne troski, gdy wpatrywał się w
nastolatkę. Troski, czułości i… miłości.
Zamknąłem oczy i westchnąłem cicho. Niech będzie. Jeżeli
chcą być razem, nie będę im w tym przeszkadzał.
-Bill- Zawołałem- Wnieś ją do środka.- Chłopak skinął
głową i wziął Taylor na ręce. Dziewczyna cicho jęknęła, ale blondyn coś szepnął jej na ucho. Przywarła do niego jeszcze mocniej.
Gdy zniknęli w środku zszedłem na piasek i podszedłem do ochroniarzy,
którzy trzymali wyrywającego się Seana. Zerknąłem na niego.
- Zabierzcie go na policję. Już oni się nim zajmą…-
Warknąłem i odwróciłem się. Pora zobaczyć, jakie obrażenia ma Taylor….
***********
P.S. Jeżeli znajdziecie jakieś błędy, to śmiało- piszcie w komentarzach ;)
P.S.2 Nadrabiam czytanie innych blogów, więc niedługo pojawią się moje komentarze :P
P.S.2 Nadrabiam czytanie innych blogów, więc niedługo pojawią się moje komentarze :P
Wchodzę na bloggera, patrzę a tu jest , nowy odcinek ! Ehhh kocham jak Tom jest taki męski :P Hahah ale nie będe tu o nim pisać (uwielbiam Toma jak coś) . Bill i Tay *.* Ahh co więcej pisać? No po prostu będą świetną parą. Seana najlepiej niech zamkną w więzieniu :D Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńMój blog: www.thbookpicture.blogspot.com
Niewierze jaki szmaciarz gnoj i wogole az brak slow nie dosc ze zdradzil udawal glupo ze wszystko ok to jeszcze ja pobil az sie dziwie ze Bill zachowal zimna krew ja bym go zatukla tam na miejscu Billa
OdpowiedzUsuńBoskie *.* cały blog jest po prostu genialny. :D Pisz szybko bo się nie mogę doczekać. Tak się ciesze że Dieter to zrozumiał i niech oni będą razem :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie nowy rozdział pojawił się właśnie dziś :)
http://billundichfurimmerjetzt.blogspot.com/
Wrescie 8ie dogonilam ! :D . U mnie tez juz 16 :) . Ten jej byly... Wkurzyl mnie ! . Ale dobrze , ze byl tam Bill. I mam nadzieje ze Dieter rozumial ze sa dla sb stworzeni , a Taylor i Bill sie kochaja Forever co nie :) Czekam na kolejny :***
OdpowiedzUsuńZ okazji choroby wreszcie znalazłam czas, żeby nadgonić wszystkie Twoje odcinki i móc wyrazić swoją opinię - pozwolisz, że zrobię to zbiorczo, w jednym komentarzu? Podoba mi się, że piszesz coraz dłuższe party, zdecydowanie czytelnik czuje się dopieszczony, kiedy widzi coś takiego na blogu :D. Błędy? Ciężko się ich ustrzec i także u Ciebie się przewinęła jakaś interpunkcja i powtórzenia, ale nie wali to po oczach i da się przeżyć: nikt nie oczekuje przecież zaawansowanych paronomazji. Podoba mi się też, że wprowadzasz akapity, ale pamiętaj o tym, że dialogi również powinny być nimi poprzedzone - każda wypowiedź potrzebuje swojego własnego ;).
OdpowiedzUsuńW końcu: treść. Nie ulega wątpliwości, że Sean to kretyn i nie trzeba tego szerzej komentować. Skoro jest w stanie podnieść rękę na dziewczynę, to nie jest prawdziwym facetem, tym bardziej, że ona nie zrobiła mu niczego złego - jedyna wina leży po jego stronie i nie widzę powodu, dla którego miałby się na Taylor wyżywać. Trochę nie chce mi się wierzyć, że drobna dziewczyna dała radę uciec przed silnym facetem, no ale dopiszmy to do zasług jej szczęścia. Dobrze, że w domu był Bill i Dieter - mam nadzieję, że po tej sytuacji ojciec dziewczyny zrozumie, że Kaulitz nie ma złych zamiarów w stosunku do jego córki i pozwoli im na kontakt. Cały ten "zakaz" w ogóle do mnie nie przemawia: facet wielce teraz poczuwa się do roli ojca, chociaż nie był nim przez kilkanaście lat? Czuję też dziwną chęć przeczytania o tym, że Taylor jest w poważnym stanie zagrożenia życia, ale chyba nie będę aż tak brutalna ;). Weny i do napisania!
Bill bohater! Całe szczęście, że Taylor dobiegła do domu ojca na tyle, że mogli usłyszeć jej krzyki. Sean to świnia! Jak mógł ją tak potraktować?! Jeszcze chciał ją pobić! Brak mi słów na niego!
OdpowiedzUsuńDieter zmienia swoje nastawienie?! Jestem pozytywnie zaskoczona!